Rankingów nam nie brakuje. Rozmaitych list afer PIS - także. Przyjrzałem się im z bliska i szukałem klarownych kryteriów do wyłonienia osób do tego rankingu „szkodników”. Nie było łatwo. Są także spore trudności w precyzyjnym wskazywaniu autorów, osób lub podmiotów odpowiedzialnych za rozmaite afery czy błędy PIS. Z jednej strony wydaje się to łatwe, bo zawsze można wskazać na Jarosława Kaczyńskiego - faktyczne źródło większości decyzji. Z drugiej – trudne, ponieważ przez wiele lat był on postacią bez formalnej władzy. Poszukiwanie kryteriów do wskazania największego „szkodnika” PIS to już zadanie interesujące, intrygujące i inspirujące. Mam na myśli zbudowanie obiektywnych, ściśle określonych warunków do sytuowania autorów rozmaitych afer na przysłowiowym pudle.
By nie było wątpliwości, nie aspiruję do zbudowania pełnego katalogu tychże kryteriów, a raczej do opisania możliwych ścieżek poszukiwania, tak by określony wybór miał silniejszą podstawę i nie opierał się o czysto subiektywne odczucia.
- Załóżmy, że kluczowym kryterium będzie skutek decyzji lub zaniechania - np. śmierć obywatela. Z pewnością – 100 000 zmarłych z powodu Covid-19, będzie faktem trudnym do przebicia. W zaledwie dwa lata tak gigantyczny dramat wielu rodzin jest bez precedensu, zwłaszcza jeśli porównamy te dane z sytuacją w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Jeśli nałoży się na niego afery respiratorowe, maseczkowe, czy np. kosztów budowy na „łapu-capu” szpitali tymczasowych (rekordowe 100 mln we Wrocławiu), lista nazwisk powstała według tego kryterium będzie krótka, ale zrobi wrażenie.
- Można też przyjąć, że ważnym kryterium są szkody niematerialne, ale kluczowe dla kondycji społecznej, a zwłaszcza perspektyw młodego pokolenia. Tutaj duet A. Zalewska – P. Czarnek jest naturalnym liderem. Szkody w oświacie, szkolnictwie wyższym wprawdzie „nie bolą fizycznie” i są trudno policzalne, ale odkładane na dekadę są najbardziej druzgocące z punktu widzenia naszych szans rozwojowych. Już w roku 2022, zgodnie z potwierdzeniem jednego z dyrektorów departamentu Ministerstwa Edukacji i Nauki luka w potrzebach finansowych wyłącznie dla szkolnictwa wyższego i nauki wyniesie blisko 8 mld zł. To dramatyczny rok zwłaszcza dla młodszych pracowników nauki. O skutkach, tych niematerialnych, ale wymiernych – strach myśleć…
