
Przypomina to walkę z wiatrakami. Można wielokrotnie mówić, argumentować, ale tak zwani „znawcy” i tak będą wiedzieć lepiej. Zawsze. Bo zamiast zająć się problemem u źródła, najlepiej zrzucić winę na stosunkowo młode medium. O co chodzi? Po raz kolejny niektórzy chcą „ubrudzić” gry, wskazując je jako największe zło tego świata i powód różnych zbrodni. Tym razem mamy do czynienia z klasyką – obwinianiem GTA.
REKLAMA
Zaledwie wczoraj pisałem o kuriozalnych oskarżeniach rzekomej czytelniczki Frondy, która twierdziła, że gry RPG zniewalają człowieka, odcinają je od Boga i „wchłaniają”. Autorka opublikowanego na łamach prawicowego serwisu tekstu najprawdopodobniej zignorowała symptomy swoich problemów z psychiką i tożsamością, zrzucając winę właśnie na gry. Gry, które rozwijają wyobraźnię, myślenie i zainteresowania. Które są bezpieczne, ale tylko dla osób zrównoważonych potrafiących odróżnić świat fikcji od rzeczywistości.
Nie minęło dużo czasu, a „znawcy” tematu dostali do ręki kolejny argument do ręki w dyskusji o rzekomej szkodliwości gier. A to wszystko przez jednego z policjantów, który postanowił iść po najmniejszej linii oporu oskarżając wirtualną rozrywkę.
Amerykańska stacja CNN poinformowała wczoraj, że w miniony czwartek w stanie Luizjana doszło do strasznej tragedii – ośmiolatek zastrzelił swoją 87-letnią opiekunkę z broni należącej do starszej pani. Chłopiec przyznał się do winy, twierdząc, że pistolet wypalił przypadkowo w trakcie zabawy. Śledczy stwierdzili jednak, że to nieprawda – zabójstwo dokonane było ponoć z premedytacją, a chłopak strzelił w tył głowę ofiary, gdy ta oglądała telewizję.
Można byłoby już pewnie zostawić temat, mówiąc o wielkim nieszczęściu i wypadku. Tyle tylko, że przedstawiciel biura szeryfa w oficjalnym oświadczeniu stwierdził, że co prawda motywy nie są znane, ale na kilka minut przed zajściem chłopak grał na swoim PlayStation 3… w GTA IV. „Realistyczną grę, która zachęca do przemocy i nagradza punktami graczy za zabijanie ludzi”.
Czytając tę wypowiedź westchnąłem tylko z irytacji. Po co sprawdzać inne kwestie? Po co zadawać kluczowe pytania? Dlaczego staruszka posiadała broń? Dlaczego pistolet był łatwo dostępny? No i kto w ogóle pozwolił ośmiolatkowi grać w taką grę, jak GTA IV?
Bardzo łatwo jest rzucić oskarżenie. Najprościej jest pójść drogą na skróty, oskarżając „brutalną” grę. Bo przecież tam się strzela. Zabija niewinnych przechodniów. Kieruje gangsterami. To przecież logiczne, że jak ktoś w coś takiego gra, to potem chodzi i zabija. Prawda?
Po co się nad tym głębiej zastanawiać? Nie, nie ma potrzeby. Nieważne, że rodzice nie dopilnowali syna i pozwolili grać mu w produkcję, która przeznaczona jest dla dorosłych. Właśnie – DLA DOROSŁYCH. To właśnie wada naszego międzynarodowego społeczeństwa – ludzie nie potrafią czytać oznaczeń na pudełku. A przecież niczym przysłowiowy byk na opakowaniu z GTA IV stoi informacja, że gra – według klasyfikacji amerykańskiego ESRB (organizacja przyznająca kategorie wiekowe grom w USA) – przeznaczona jest dla dorosłego odbiorcy.
Żeby nie było – zgadzam się, że taka produkcja jak Grand Theft Auto IV mogła mieć wpływ na zachowanie dziecka. Oczywiście, że tak. Ale dlatego właśnie ośmiolatki nie powinny grać w takie gry, a rodzice powinny kontrolować, to co robią ich pociechy. Inna sprawa, że to, co zrobił chłopiec, mogło zostać spowodowane czymś innym. Nie ma dowodu na to, że to właśnie po sesji w GTA IV młodzieniec sięgnął po pistolet. Wydawanie tego typu oświadczeń, jak te, które padły z ust stróżów prawa jest nieodpowiedzialne – zrzucają winę na medium zamiast szukać prawdziwej przyczyny.
W dobry sposób skomentowali to przedstawiciele Take-Two, firmy, która zajmuje się wydawaniem gier spod znaku GTA. Stwierdzili, że liczne niezależne badania obaliły już teorię, jakoby istniał związek pomiędzy wirtualną rozrywką, a przemocą, a obecna „afera” umniejsza znaczeniu tragedii, która się wydarzyła. I odsuwa na bok kwestie, które mogły mieć rzeczywisty wpływ na te wydarzenia.
Piotrek.
P.S.: Teraz gram właśnie w GTA IV. Więc uważajcie… :)
P.S. 2: Dla osób nie mających wyczucia – to BYŁA IRONIA. Tak tylko ostrzegam. ;)
