Pamiętam pierwsze godziny w dzielnicy chasydzkiej dzielnicy ortodoksyjnych Żydów - Chabad - Crown Heights w NY Brooklyn.
Naomi Berstein wynajmowała mi pokój przy Montgomery Av.. Żył słynny cadyk Schneerson. Zapisana zostałam do Szkoły Mahon Hana, chasydzkiej szkoły. Byłam wtedy po pierwszym roku studiów na wydziale reżyserii łódzkiej Szkoły Filmowej.
Pamiętam pierwsze godziny w dzielnicy chasydzkiej dzielnicy ortodoksyjnych Żydów - Chabad - Crown Heights w NY Brooklyn.
Naomi Berstein wynajmowała mi pokój przy Montgomery Av.. Żył słynny cadyk Schneerson. Zapisana zostałam do Szkoły Mahon Hana, chasydzkiej szkoły. Byłam wtedy po pierwszym roku studiów na wydziale reżyserii łódzkiej Szkoły Filmowej.
Zapragnęłam przygody, poznania, jak mogło wyglądac życie, kiedyś w Polsce.
Moi pradziadkowie, jak mogli żyć? Za co nosiło się w czasie II WŚ żółta łatę? Jak to jest, jak mogło być.
Za co moja Mama była w lubelskim getcie? Za jakie - emocje? Tak, wiem, przeintelektualizowana ciekawość.
Czemu ukrywała się pod Lublinem u Józi S.? W Wojciechowie? Może znajdę odpowiedzi. Wiem, oczywiście wiem, że jest bardzo dużo takich pytań osób, w mojej sytuacji. Ale ja pojechałam do Nowego Jorku zbadać tę sytuację, a pomógł mi w tym gest stypendialny Ronalda Laudera.
Wieczór. Naomi, chasydka (po rozwodzie) z Israela, zawyrokowała, że musimy zjeść kolację i musi pokazać mi szul, miejsce modlitw, studiów Tory, obok którego mieszkałyśmy.
Wehikuł czasu.
Jestem meżatką i przyjechałam do NY, żeby wziąć ślub religijny. A czemu mam własne włosy? Kobiety już w szulu upewniały się dotykając, czasem, lekko pociągając kosmyki związane w kitkę. Mnóstwo pytań, na które nie znajduję szybkiej odpowiedzi, zmęczona podróżą.
jestem ubrana jak trzeba: spódnica, buty na płaskim obcasie. Skromnie. Cnijut.
Mój płaszcz kupiony w Polsce "u Plastyków" był niewątpliwie interesujący w Polsce. W NY dziwny, "odstawał" od wszystkiego, co się nosi.
O tym miałam dowiedzieć się później. I wyciągnąć wnioski.
Poszłyśmy do jednej ze szkół, obok synagogi 770 av.
Byłam ciekawa, co zdarzy się jutro. Zjadłyśmy kugel wieczorny i kawałek izraelskiego ciasta. Jak zawsze, bardzo słodkiego.
Chaosik w emocjach i głowie trwał. Jeszcze wykonanie telefonu do Polski, do mojej mamy.
Tak już jestem, bezpieczna, zadzwonię, mamusiu. Jutro? jutro.
Przed snem wyjęłam siddur i odmówiłam modlitwy, także te, które odmawiamy leżąc w łóżku.
Do jutra - krzyknęła przez cieniutkie drzwi Naomi. Obudzę cie! Layla tov, Estee. Takie moje religijne imię.
Zasypiałam: kolorowa wyspa Manhattan przy lądowaniu, podróż z lotniska, wieczór, jutro moze zobaczę cadyka? Pełno na ulicach jego fotografii, widziałam w nikłym świetle ( nie takim nikłym) głównych ulic dzielnicy. Skupiona twarz Naomi. Wściekły facet na lotnisku, który spytał gdzie konkretnie będę mieszkała w NY? I napisał w paszporcie "to rabbinical college in NY". byłam na niego wsciekła ale już wrzasnął: "next"!