Catholic Voices Polska - nowocześnie i odważnie o wierze i nauce katolickiej www.catholicvoices.pl
Wylatując z warszawskiego lotniska z niemałym zdziwieniem oglądałem krajobraz. Dzieliłem się refleksją z moim przyjacielem, jak wiele kościołów jest w stolicy. Niemalże przy każdej dużej ulicy budynek opatrzony u swojego szczytu krzyżem albo nawet wieloma krzyżami. Patrząc na nasz kraj z lotu ptaka można mieć poczucie, że mieszkają tu święci ludzie. Przez ostatnie dziesięć wieków budowaliśmy i budowaliśmy, żeby w końcu ze zmęczeniem stwierdzić: po co nam to wszystko? Wiele można przeczytać o budowaniu świątyń, o majątku Kościoła, najczęściej jednak w kontekście negatywnym. Co jest największym majątkiem Kościoła Katolickiego w Polsce? Kapitał ludzki oczywiście.
Przeczytałem ostatnio tekst napisany w r. 520 przed Chrystusem, który wydał mi się adekwatny do dzisiejszych czasów. „Czy jest to czas stosowny dla was, by spoczywać w domach wyłożonych płytami, podczas gdy ten dom leży w gruzach? (…) Rozważcie tylko, jak się wam wiedzie! Siejecie wiele, lecz plon macie lichy; przyjmujecie pokarm, lecz nie ma go do sytości; pijecie, lecz nie gasicie pragnienia; okrywacie się, lecz się nie rozgrzewacie; ten, kto pracuje, aby zarobić, pracuje [odkładając] do dziurawego mieszka! Wyjdźcie w góry i sprowadźcie drewno, a budujcie ten dom (…). Rozważcie tylko jak się wam wiedzie!” To fragment Księgi Aggeusza. Jego dorobek jest w sumie skromny - cztery wystąpienia na niecałych dwóch stronach Biblii, poświęconych odbudowie świątyni. A jednak wiele się tam da odnaleźć.
Patrzę na Warszawę z lotu ptaka i myślę, że mamy duży potencjał. Miliony Polaków, którzy mają otwartą drogę do rozpoczęcia przebudowy. Dwa i pół tysiąca lat temu też trudno było pewnie zrezygnować ze swoich małych celów - wykończonego na „tip-top” gniazdka, lepszego standardu życia. A jednak było warto zadbać o rozwój własnej osoby.
Zbyt rzadko widzimy dziś zależności między rozgrzebaną budową samego siebie, a efektami, jakie osiągamy w życiu. Pozornie jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Kto dziś podejmuje wyprawę w góry by szukać samego siebie? Kto jest świadomy swoich prawdziwych talentów i rozwija je? Nie chodzi tu bynajmniej o bycie pracownikiem roku. Mamy prawdziwe talenty, wiemy, co kochamy najbardziej, co daje nam radość. Je powinniśmy rozwijać. Budowanie kościoła zaczyna się od siebie.
Tymczasem, ja wynika z badania: „Na ile znamy swoje talenty i potrafimy z nich korzystać?" 75% spośród wszystkich badanych na pytanie, czy wiedzą, co jest ich największym talentem, udziela odpowiedzi negatywnej. Nawet jeśli uznają, że mają jakiś talent, to jednak nie towarzyszy temu poczucie, że ten talent jest szczególny. A to właśnie takie talenty, z których jesteśmy dumni oraz które chcemy komunikować światu, najmocniej się przekładają na nasz sukces zawodowy i osobisty.
Dawniej chrześcijan rozpoznawano po radości, jaka od nich biła. Jacy jesteśmy dziś, skoro nas nie widać? Może chowamy się w podziemiu, choć nie chowa się świecy pod korcem? A przecież jesteśmy Kościołem, światłem świata, jesteśmy solą ziemi.