W czasie liturgii Wigilii Paschalnej pomyślałem o Was, Wy wszyscy, którzy Kościołem gardzicie i się z nim potykacie. Jest w Was wielka moc.

REKLAMA
Wtedy przypomniały sobie Jego słowa i wróciły od grobu, oznajmiły to wszystko Jedenastu i wszystkim pozostałym. (…) Lecz słowa te wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary.
Gdy w czasie liturgii Wigilii Paschalnej usłyszałem te słowa, pomyślałem o Was - wszyscy ci, którzy Kościołem gardzicie, którzy macie do niego pretensje, którzy z nim się potykacie, którzy uważacie, że to instytucja zniewolenia, bazująca na ludzkiej głupocie i którzy jesteście gotowi kruszyć kopie, by tylko udowodnić brak rosądku i sensu w katolickich działaniach. Źle dotychczas oceniałem perspektywę Waszej postawy.
Wiem, że Wam także nasze słowa często wydają się czczą gadaniną. Gdy spieramy się o aborcję, in vitro, antykoncepcję, homoseksualizm, itd. uważacie, że nasze argumenty to efekt naiwności lub braku współczucia. Gdy mówimy, że są sprawy, które są nienaruszalne, bo są święte, pukacie się w czoła, mówiąc, że dla racjonalnego umysłu to nic znaczy. Gdy my uznajemy istnienie szatana i piekło, dla Was to bajka z dziecięcych dobranocek. Gdy mówimy, że istnieje obiektywne Dobro i Prawda, Wy uważacie, że to głupota. Gdy my wierzymy w Boga-Człowieka, którego Matka zachowała dziewictwo i który dobrowolnie umarł na krzyżu za grzechy wszystkich ludzi, a po trzech dniach zmartwychwstał – dla Was to mit, bzdura i dowód na brak rozumu.
Nie umiemy się zrozumieć. Mijamy się w rozmowie o podstawach. Podczas gdy dla nas nasza wiara to spotkanie z Osobą, z żywym Bogiem, dla Was to otumanienie jak po opium. No bo jak można wierzyć w Kogoś, kogo nie widać i słuchać Kogoś, kto nie mówi na głos? Niestety, choćbyśmy nie wiem jak próbowali Wam to opisać – nie da się, bo nie mamy do tego narzędzi. To tak jak z zakochaniem – jak je opisać komuś, kto nigdy tego nie poczuł? Można próbować, ale każdy opis wyda się słuchającemu dziwactwem. A jednak ono istnieje.
Nie mam do Was żalu, ani pretensji o to, że nie dajecie automatycznie naszym słowom wiary. Przyznam, że do wczoraj trochę miałem. Niepotrzebnie. Wybaczcie. Wygłaszając natchnione zdania o tym, jak nie można patrzeć na świat wyłącznie z ludzkiej perspektywy, sam nazbyt często to robię, zapominając, że Bóg widzi inaczej. Być może ta Wasza niewiara ma jakiś – przede mną ukryty – sens? Choć chciałbym, nie ukrywam, abyście uwierzyli w Słowo tego Chrystusa, który jest prawdziwą Miłością i z Nim się spotkali. Bo wiem, że takie spotkanie człowieka zmienia. I mocno Wam tego w te Święta życzę.
Tak to przebiegło w dziejach chrześcijaństwa. Tych Jedenastu, do których pobiegły kobiety od grobu, a którzy uznali, że ich słowa o tym, że Pan Jezus zmartwychwstał, to puste kobiece ględzenie, to ci sami, którzy potem, dzięki łasce Boga, zbudowali Kościół. Wiem, że i w Was, dzięki tej samej łasce, jest podobna moc. Być może po prostu Wasz czas jeszcze nie nadszedł - ale przyjdzie, razem z siłą i Bożą pomocą, nawet jeśli dziś to abstrakcja?
Wesołych Świąt Zmartwychwstania, drodzy siostry i bracia!
Tomasz Sulewski