W stawie panowała anarchia, co dezorganizowało życie żab. Zmęczone tym stanem zaczęły prosić bóstwo, aby dał im króla i w końcu zapanowałby porządek. Prośba ich została wysłuchana i bóg zesłał im króla pod postacią kłody drewna. Żaby wspinały się na kłodę, która była użyteczna, ale jakoś nie zaspokajała ich ambicji posiadania króla. Drewniana „Kłoda” królem? To takie niepoważne.
Poprosiły więc ponownie, ale tym razem o „naprawdę prawdziwego” króla. Prośby się nasilały. A w tym czasie nikt nie szanował kłody-króla. W końcu bóg zesłał, zgodnie z oczekiwaniem, prawdziwego króla stawu, pod postacią węża wodnego w koronie. Żaby były uradowane. Jednak wąż wziął i je wszystkie zjadł.
Zawsze jak się o coś prosi, trzeba brać pod uwagę, że to może się spełnić. I co wtedy? Trudno odwołać prośbę. Dlatego czasami lepiej mieć użyteczną kłodę w stawie, czy ciepłą wodę w kranie, niż szalonego węża, który postępuje zgodnie ze swoją naturą: niszczy wszystko to, co zastał. Zawsze trzeba rozważyć: czy lepiej jeść, czy być jedzonym? Tylko wąż nie ma wątpliwości.