Kilkudziesięciu kibiców Ruchu Chorzów rozbijało na gdyńskiej plaży szklane butelki na głowach turystów z Meksyku. W tle faszystowskie piosenki. Policja - pomimo natychmiastowego zgłoszenia - zjawiła się na miejscu po 50 minutach.
Z pasją obserwuję płynną nowoczesność oraz marki narodowe
Sprawę wyjaśnia policja. Jak podaje Onet, również jeden z obywateli Meksyku wykazywał wyjątkową brutalność (może nie miał wyjścia, gdy zobaczył kilkudziesięciu kiboli biegnących w swoim kierunku?). Powtórka z Białegostoku? Nie. Dlaczego? Reprezentant Gdynian zareagował nie po doniesieniach mediów, a od razu wysyłając zdecydowany komunikat:
"W związku z brutalną napaścią kilkusetosobowej grupy pseudokibiców drużyny Ruchu Chorzów na gości naszego miasta - członków załogi szkolnego żaglowca Akademii Marynarki Wojennej Meksyku - »Cuauhtemoc« podczas ich wypoczynku na plaży w Gdyni, w niedzielę 18 sierpnia 2013 r. - wyrażam najwyższe oburzenie, sprzeciw i oczekiwanie surowego ukarania wszystkich sprawców. Tego rodzaju bandyckie zachowania budzą odrazę i zasługują na powszechne potępienie" - napisał prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.
"Budzą odrazę" - nie jest określeniem urzędowym, formalnym. Czuć ludzki gniew, ludzki sprzeciw. Pomimo, iż kibice są z Chorzowa Prezydent Gdyni i jego pracownicy zareagowali błyskawicznie. Nikt nie myślał o urlopach czy godzinach pracy urzędu.
Godna postawa. Chyba premier i minister spraw wewnętrznych nie radzą sobie z polskimi kibolami. Po raz kolejny. Powiedzmy otwarcie: Donald Tusk i Bartłomiej Sienkiewicz nie radzą sobie z polskimi bandytami, gangami ukrywającymi się pod płaszczykiem polskich klubów piłkarskich.
Takie newsy w meksykańskich mediach będą "doskonałym wstępem" do promocji polskiej turystyki i gospodarki. Smutne.