Z pasją obserwuję płynną nowoczesność oraz marki narodowe
Od kilku lat mieszkańcy polskich miast zabiegają o szacunek dla publicznej przestrzeni, która jest przecież własnością wszystkich obywateli. Billboardy, bannery to już polski obłęd. Zasłoniły nam świat, zburzyły rozsądek. Chyba zapomnieliśmy jak wyglądały nasze miasta przed tym gdy wystylizowano je w reklamowe wdzianka. Przestańmy patrzeć na skandynawskie czy niemieckie miasta z zazdrością. Za chwilę podpisuję swoją kartkę i wysyłam Prezydentowi Miasta.
Na fanpage'u jednego z organizatorów można przeczytać:
Stowarzyszenie Białostocka Przestrzeń Publiczna i Fundacja Uniwersytetu w Białymstoku Universitas Bialostocensis zapraszają wszystkich mieszkańców miasta do udziału w akcji antyreklamowej. Chcemy wspólnie z mieszkańcami wysłać do Prezydenta Miasta Tadeusza Truskolaskiego 1 000 kartek pocztowych „Pozdrowienia z Białegostoku”, na awersie przedstawiających chaos reklamowy panujący w Białymstoku.
Kartki zostały przygotowane w nawiązaniu do niedawnej ogólnopolskiej akcji „Wysoka Izbo – posprzątaj reklamy” przeprowadzonej przez "Miasto Moje A w Nim".
Uchwała o Parku Kulturowym usunęła reklamy ze Starego Miasta w Krakowie. Podobnej ochronie od maja 2015 roku ma podlegać centrum Wrocławia. Próżno już szukać szpecących reklam na Piotrkowskiej w Łodzi. W Poznaniu na miejskich obiektach nie można wieszać oślepiających ledów i płacht reklamowych. Co zrobi w tej sprawie Prezydent Białegostoku?