Traktował te ziemie jak swoją prywatną posesję. Zarządzając państwem ponad 70-krotnie większym od Belgii doprowadził do jednego z największych ludobójstw w historii ludzkości.
Czarno-białe zdjęcie wygląda z pozoru bardzo niewinne. Widać na nim czarnoskórego mężczyznę siedzącego na ganku. W rzeczywistości jest to uwieczniony obraz przerażającej tragedii – zagłady mieszkańców Konga, byłej kolonii belgijskiej w środkowej Afryce. Wspomniany mężczyzna to ojciec siedzący nad dłonią i stopą swojej pięcioletniej córki…
W książce “Don’t Call Me Lady: The Journey of Lady Alice Seeley Harris” autorstwa Alice Seeley Harris czytamy:
Mężczyzna nie wyrobił dziennej normy zbioru kauczuku, więc belgijscy nadzorcy odcięli jego córce dłoń i stopę. Miała na imię Boali. […] Następnie ją zamordowali. Ale nie zaprzestali na tym. Następnie zamordowali także jego żonę. I jakby było to niewystarczająco okrutne, niewystarczająco wymowne, dodatkowo zjedli szczątki Boali i jej matki. Następnie obdarowali Nsali pozostałościami po ciele jego córki, którą tak bardzo kochał. Jego życie zostało zrujnowane. Częściowo zniszczyli je już wcześniej, zmuszając do niewolniczej pracy, ale ten akt przypieczętował całą tragedię. Całe to okrucieństwo działo się z powodu jednego człowieka, żyjącego tysiące kilometrów za morzem, jednego człowieka, któremu nigdy nie dość było bogactwa, który zadeklarował ten ląd jako swój, i ludzi żyjących tutaj jako swoją własność.
Krwawy kolonizator
Człowiekiem tym był król Belgii Leopold II Koburg. Władca uczynił z Wolnego Państwa Konga własną kolonię , które była jego prywatnością przez ponad dwadzieścia lat. Czerpał zyski, przyczyniając się do śmierci milionów mieszkańców Konga. Prowadził rabunkową gospodarkę, pozyskując rękami rdzennych mieszkańców kauczuk i kość słoniową, będące głównymi bogactwami Konga. Niewypełnienie normy zbioru kauczuku było karane odcięciem dłoni, stopy lub genitaliów; chłostano na śmierć, głodzono, zmuszano do niewolniczej pracy, zabierano dzieci jako zakładników i palono wioski.
Belgia przed uzyskaniem niepodległości (1830 r.) była częścią Królestwa Zjednoczonych Niderlandów. W tym czasie spora część zamorskich terenów Konga znajdowała się w strefach wpływów potężnych państw kolonialnych, takich jak Wielka Brytania czy Francja. Król Belgii, Leopold II, był pewny, że kolonie są patentem do potęgi narodu i usiłował uzyskać je dla siebie. W roku 1885 na konferencji berlińskiej oddano w jego ręce tereny Konga. W ciągu kilku lat Belgowie zorganizowali tam swego rodzaju olbrzymi obóz pracy.
Peter Forbath w swojej w książce “The River Congo” opisuje, że przydziały kauczuku spłacano częściowo w odciętych dłoniach. Czasami dłonie były zbierane przez żołnierzy Force Publique (formację wojskową składająca się z tubylców),innym razem przez samych mieszkańców. Zdarzały się też wojny, podczas których wioski były atakowane przez innych tubylców w celu zdobycia dłoni, ponieważ normy były niemożliwe do wyrobienia:
Kosze wypełnione odciętymi dłońmi, składane u stóp europejskich dowódców, stały się symbolem Wolnego Państwa Kongo. Zbieranie dłoni stało się zwyczajem samym w sobie. Żołnierze Force Publique przynosili je do dowództwa zamiast kauczuku; nawet zbierali je zamiast kauczuku. Stały się swego rodzaju walutą. Stały się zadośćuczynieniem za spadki w normach kauczuku, zastąpiły. niewolników potrzebnych do zbioru. Żołnierzom Force Publique płacono premie na podstawie ilości zebranych dłoni…
Zbrodnia bez kary
Chociaż Leopold II był jednym z największych ludobójców w historii, chciał uchodzić za oświeconego humanistę i szczodrego filantropa. A jednak za jego rządów sytuacja w Kongo nie różniła się od warunków w sowieckich łagrach. Mimo to dziś nie stawia się go na równi Hitlerem i Stalinem. Został zapomnianym zbrodniarzem ludzkości.
Należy podkreślić, że populacja Konga przed kolonizacją belgijską wynosiła ok. 20 mln ludzi. Historycy wciąż spierają się ilu ludzi zamordował krwawy władca, ale szacuje się, że były to liczby w przedziale od 5 do 15 milionów mieszkańców środkowej Afryki. Zakłada się, że majątek, który został zgromadzony przez Leopolda II podczas kolonizacji Konga, byłby dziś wart około miliarda dolarów. Wynikałoby z tego, że życie każdego mieszkańca było dla niego warte 100 dolarów zysku! System stworzony w Kongo przez Leopolda II polegał na tworzeniu wielu firm i lokowaniu dochodów z kolonii na zagranicznych kontach.
Pomimo negatywnej oceny rządów i świadomej rzezi w Kongo, znaczna część Belgów nadal wynosi go na sztandary. Król Leopold II nie poniósł odpowiedzialności za te okrutne czyny, czego najlepszym dowodem są jego liczne pomniki. W mieście Arlon do dziś można zobaczyć jego posąg, na którym widnieje napis: “Powziąłem dzieło Konga w interesie cywilizacji i dla dobra Belgii – Leopold II”.
Ponadto jednym z najwyższych odznaczeń w Belgii w dalszym ciągu jest tzw. Order Leopolda II. W kwietniu 2014 r. nagroda ta została przyznana Adamowi Radoniowi, dyrektorowi Międzynarodowego Festiwalu Komiksów i Gier w Łodzi. Powodem wręczenia orderu miała być m.in. promocja belgijskich dzieł kultury w Polsce.
***
Więcej ciekawych artykułów historycznych znajdziesz TUTAJ.