Daniel, Polak, który mieszka na Key West od kilku lat, napisał: "Żyję, ale nie poznaję wyspy, zupełnie jej nie poznaję".
Kontakt z Polakami mieszkającymi na wyspie, na której sam spędziłem prawie pół roku, miałem jeszcze kilka godzin przed uderzeniem cyklonu. Wszyscy wyjechali do bezpiecznych miejsc. Jedni, jak Pani Ela do Orlando, inni nieco bliżej, bo do Miami i Key Largo.
W chwili pełnego uderzenia Irmy łączność internetowa i telefoniczna została całkowicie zerwana.
Od Niedzieli nikt w Polsce nie miał żadnych informacji dotyczących zdrowia i życia Polaków mieszkających na rajskiej Key West. Na szczęście są bezpieczni, cali i zdrowi.
Miami jak wiadomo zostało zalane. Ocean wdarł się do miasta niszcząc po drodze wszystko, co stanęło mu na przeszkodzie. Key West nie wygląda lepiej. Ludzie na razie odcięci są od świata. Nie ma prądu. Sklepy nawet jeżeli nie zostały zniszczone przez huragan, długo będą jeszcze zamknięte. W powrocie do życia jednego z najpiękniejszych Stanów USA pomaga wojsko.
Natura zaczyna się buntować.
Po tak ogromnej tragedii, która dotknęła Amerykę, Donald Trump nie będzie mógł już powiedzieć, że zmiany klimatyczne to fikcja. Dzisiaj ochrona przyrody powinna stanowić priorytet dla wszystkich przywódców na świecie, ale przede wszystkim dla nas, zwykłych ludzi.
Ziemia może istnieć bez nas, my nie możemy istnieć bez Ziemi.