Należała do Zosi, która Powstanie Warszawskie przeżyła tylko dlatego, że uratował ją pies - Owczarek Niemiecki.
Ir, bo tak miał na imię, szkolony był do tropienia Żydów i do, jak się później okazało przyjmowania na siebie kul wystrzelonych w kierunku SSmanów.
Ranny i przyniesiony do domu przez ojca dziewczynki, dwa lata później zamiast niemieckiego żołnierza, uratował 11-letnią Zosię.
Kiedy SSman wymierzył do dziecka z pistoletu pociągając za spust, Ir rzucił się na dziewczynkę i zasłonił ją swoim ciałem.
Żołnierz widząc krew, odszedł. Myślał, że 11-latka nie żyje.
Zosia z raną postrzałową ręki ukryła się w domu.
Po trzech miesiącach, kiedy odnalazł ją ojciec, nie poznał córki. Głowa 11-letniej Zosi była całkowicie siwa.
Tym jest wojna. Siwą głową zakrwawionej 11-latki.
Zosia twierdziła, że wojny się nie bała, że nie pamięta strachu. Jej włosy jednak strach zapamiętały.
Zofię Czerwińską - aktorkę (bo o niej mowa), poznałem w 2007 roku, ale zaczęliśmy się przyjaźnić od 2016 roku. Zmarła 13 marca 2019r., w wieku 85 lat.
To właśnie tę historię o nazistach i ustającym biciu serca Ira, które czuła na swojej klatce piersiowej, opowiedziała mi w jednej z kafejek na warszawskim Powiślu, na naszym ostatnim spotkaniu, kilka miesięcy przed jej śmiercią. Wtedy pierwszy raz pokazała mi swoją bliznę po postrzale.
Słuchałem, patrzyłem i płakałem.
Nikt z przyjaciół nie zdołał namówić jej na spisanie w książce tego wszystkiego, co przeżyła.
Uważała, że ludzie mają ciekawsze życiorysy. Powtarzała, że zna swoje miejsce w szeregu.
Spisać nie chciała, ale opowiadała.
Często podkreślała, że nazizm w Polsce może się odrodzić, a wolność nie została dana Polakom raz na zawsze. I wiedziałem, że ma rację.
Była jedną z najmądrzejszych i najbardziej wrażliwych osób, jakie spotkałem dotychczas na swojej drodze. Na pewno najbardziej doświadczoną życiowo.
Tuż po tym, co wydarzyło się dwa dni temu w Białymstoku, pomyślałem, że dobrze, że Zofii już nie ma. Gdyby zobaczyła uczestników Marszu Równości bitych i opluwanych przez bojówki białostockich nazistów, odeszłaby z tego świata w niepokoju, rozczarowaniu i żalu.
Nawet nie żalu o to, że wszystko, co widziała, przeżyła i zrobiła przez 85 lat swojego bogatego życia zostało podeptane, bo tym przejęłaby się najmniej, ale żalu o to, że zmarnowano tytaniczną pracę tych, którzy spowodowali, że żyjemy w wolnej Europie. Że żyjemy w ogóle.
Miała homoseksualnych przyjaciół, o których każdego dnia się martwiła.
Wiedziała, że nadchodzą ciężkie dla nich czasy. Wiedziała, bo już raz doświadczyła tego w okresie wojny.
Na szczęście nie dożyła naklejek „Gazety Polskiej” - „Strefa wolna od LGBT”. Nie dożyła widoku bitych, młodych, niewinnych ludzi, którzy poszli pokojowo maszerować, walcząc o podstawowe prawa człowieka. Właśnie o prawo do wolności, bezpieczeństwa i równości. O prawo do nie bycia bitym i opluwanym na ulicy ze względu na swoją orientację seksualną i miłość do drugiego człowieka.
Ostatnio z przyjaciółmi Zofii robiliśmy porządki w jej rzeczach. Znalazłem kilka przypinek do ubrań, a na nich tęczowa flaga. To przypinki, które otrzymała w prezencie od Kampanii Przeciw Homofobii. Była wielką sojuszniczką osób LGBT.
Budzą się demony III Rzeszy.
Każdy świadek najmroczniejszych w dziejach ludzkości wydarzeń, który odchodzi z tego świata, jest jak znikająca, bezcenna tarcza. To świadkowie II Wojny Światowej, Holokaustu i uczestnicy Powstania Warszawskiego chronili nas do tej pory przed powrotem hitleryzmu.
Ich nie ma, poumierali, dlatego demon Hitlera wychodzi z najgłębszych czeluści, bo wie, że już może.
Wyznawcy najbardziej odhumanizowanych ideologii, miłośnicy swastyki, czują się bezkarnie.
Obecna władza, Kościół katolicki, prawicowi publicyści, roztoczyli nad nimi swój równie mroczny, święty parasol ochronny. Mroczny, bo jeśli nie wiadomo gdzie jest najciemniej, to najciemniej zawsze jest pod latarnią. To tam, w zamkniętych na cztery spusty salkach katechetycznych i plebaniach gwałcone były i są nadal dzieci.
Tych gwałtów na dzieciach nie dokonali geje i lesbijki tworzący związki z dorosłymi ludźmi.
Masowo przez wieki gwałtów na dzieciach dokonywali księża i zakonnice, którym zakazano współżyć z dorosłymi.
Dlaczego więc razi nas widok dwóch dorosłych okazujących sobie czułość kobiet albo dwóch mężczyzn trzymających się za dłonie, a nie razi widok księdza, który gwałci 5 latka?
To pytanie pozostawiam specjalistom od Boga, honoru i Ojczyzny. Oni na pewno wiedzą dlaczego nie razi.
Segregacje zapoczątkowane przez Hitlera zaczynały się od polowań na najsłabszych.
Na odstrzał szli geje i osoby psychicznie chore, Żydzi, Polacy, Czesi, Ukraińcy. Następnie wszyscy Ci, którzy Hitlera nie popierali i Hitlerowi się nie podobali. Znikali najpierw setkami, później tysiącami. Na samym końcu zniknęły miliony. Swąd wydobywający się z krematoriów podrażniał drogi oddechowe zamkniętych w obozach koncentracyjnych więźniów, dzień i noc. Kominy nigdy nie przestawały kopcić.
Idziemy na rzeź.
Właściwie na zmarnowanie jesteśmy prowadzeni przez ludzi opętanych nienawiścią.
Ciągną nas na siłę po kamieniach do wąwozów. Ciągnie Kaczyński, ciągną hierarchowie Kościoła Katolickiego. Ciągnie Tomasz Sakiewicz, naczelny „Gazety Polskiej”, który postanowił dołączyć do gazety sponsorowanej przez Państwo naklejki z napisem „Strefa wolna od LGBT”. Ciągnie swoimi skandalicznymi wypowiedziami i działaniami Kaja Godek. Ciągną Tomasz Terlikowski i Dariusz Oko (niestety jeszcze ksiądz). Od lat bez grama refleksji do wąwozów ciągną nas Krystyna Pawłowicz, Wojciech Cejrowski, Jan Pospieszalski i Telewizja Polska. Od niedawna ludzi w mrok ciągnie Zofia Klepacka.
Przesuwają kolejne granice, bo wiedzą, że nie poniosą za to żadnych konsekwencji.
No właśnie, dlaczego nie ponoszą?
Jasna Góra i Białystok mają swoich naśladowców antychrysta XX wieku - Adolfa Hitlera.
Tęczowa flaga podpalona na ludzkich plecach jest najdosadniejszym obrazem nazistowskiej Polski 2019 roku. Pobity 14-latek, skopane i zakrwawione młode dziewczyny, uczestniczki pokojowego marszu, także są symbolem polowań na ludzi.
„Zboczeńcy! Wypier**lać! Bóg! Honor! Ojczyzna! Lesby! Je*ać Was kur*y! Sodomici! Choroba! Dewiacja! Pedofile! Zakaz pedałowania! Walka Z LGBT! Homosie! Pederaści! Do gazu!”
Te modlitwy wykrzykiwane na białostockim marszu przez katolików, obrońców krzyża i tradycyjnej rodziny, to z kolei obraz obecnego, miłosiernego Kościoła katolickiego. Oni w sobotę się w ten sposób modlili na marszu, a w niedzielę szli do swoich świątyń przyjmować komunię świętą.
Krzyżują Chrystusa każdego dnia biorąc przykład z największych zbrodniarzy świata.
Jeden z nich, Heinrich Himmler wygłaszając swoje przemówienie w 1937 roku powiedział o homoseksualistach tak:
„Niektórzy homoseksualiści uważają, że to co oni robią jest ich prywatnym życiem. Lecz życie seksualne nie jest już prywatną sprawą, ponieważ dotyczy przeżycia narodu. To jest różnica między zawładnięciem świata, a samozniszczeniem. Naród z dużą ilością dzieci może zawładnąć światem. Naród czysty rasowo z niewielką ilością dzieci stoi już jedną nogą w grobie. Za pięćdziesiąt lub sto lat nie będzie już istniał. Dlatego też wszyscy musimy zrozumieć, że nie możemy tej chorobie pozwolić rozwijać się w Niemczech i musimy ją zwalczać... To jest bardzo ważne, abyśmy ich wytępili, nie z zemsty, ale z konieczności życiowej.”
Adolf Hitler:
„Chrześcijanie stoją na czele [tego kraju]. Chcemy ponownie wypełnić naszą kulturę duchem chrześcijańskim. Chcemy wypalić ogniem wszystkie pojawiające się ostatnio niemoralne wydarzenia, wypalić truciznę niemoralności, która weszła w nasze życie w wyniku ekscesów liberalizmu”.
Parafia Świętej Jadwigi Królowej w Białymstoku:
"Jako kapłani posługujący w naszej parafii, składamy wyrazy uznania i podziękowania tym wszystkim, którzy w ostatnim czasie, w jakikolwiek sposób włączyli się w obronę wartości chrześcijańskich i ogólnoludzkich, chroniąc nasze miasto, zwłaszcza dzieci i młodzież przed planową demoralizacją i deprawacją. Niech wam Bóg wynagrodzi i błogosławi wszelkie dalsze dobre poczynania."