
Wczoraj odbyły się obchody 75 rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz.
REKLAMA
"Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki. Nie bądźcie obojętni gdy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana. Istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione jednocześnie.
Nie bądźcie obojętni kiedy jakakolwiek władza narusza już istniejące przyjęte umowy społeczne. Bądźcie wierni przykazaniom.
XI przykazanie - „Nie bądź obojętny”, bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie jak na was i na waszych potomków jakieś Auschwitz nagle spadnie z nieba.”
Nie bądźcie obojętni kiedy jakakolwiek władza narusza już istniejące przyjęte umowy społeczne. Bądźcie wierni przykazaniom.
XI przykazanie - „Nie bądź obojętny”, bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie jak na was i na waszych potomków jakieś Auschwitz nagle spadnie z nieba.”
Te słowa wypowiedziane wczoraj przez pana Mariana Turskiego, obecnie 93-letniego, ocalałego więźnia obozu zagłady Auschwitz, przejdą do historii.
To poruszające wystąpienie w czasie obchodów 75 rocznicy wyzwolenia Auschwitz, cytowane jest już we wszystkich serwisach informacyjnych w Polsce i na świecie. Udostępniano je tysiące razy w mediach społecznościowych.
Dlaczego okazało się tak ważne właśnie dziś? Marian Turski tylko pozornie opowiadał o przeszłości i swoich niezwykle trudnych doświadczeniach związanych z pobytem w obozie zagłady. W rzeczywistości zwrócił się do pokolenia jego córki, wnuków i poprosił o uwagę ludzi młodych. Słuchając słów byłego więźnia Auschwitz, ma się wrażenie, że zwrócił uwagę na to, co zaczyna kiełkować w Polsce.
„Kiedy dzisiaj spotykam się z młodymi, zdaję sobie sprawę z tego, że po 75 latach wydają się troszkę znużeni tym tematem. I wojna, i Holokaust, i Shoah, i ludobójstwo. Rozumiem ich. Dlatego obiecuję wam, młodzi, że nie będę opowiadał wam o moich cierpieniach. Nie będę wam opowiadał o moich przeżyciach. O moich dwóch Marszach Śmierci, o tym, jak kończyłem wojnę, ważąc 32 kilogramy, na skraju wyczerpania i życia. Nie będę opowiadał o czymś, co było najgorsze, czyli o tragedii pożegnania, rozstania z najbliższymi, kiedy po selekcji przeczuwasz, co ich czeka. Nie, nie będę o tym mówił. Chciałbym z pokoleniem mojej córki i pokoleniem moich wnuków porozmawiać o was samych.
Widzę, że jest między nami pan prezydent Austrii Alexander Van der Bellen. Pamięta pan, panie prezydencie, kiedy gościł pan mnie i kierownictwo Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego, kiedy mówiliśmy o tamtych czasach. W pewnym momencie użył pan takiego sformułowania: „Auschwitz ist nicht vom Himmel gefallen”. Auschwitz nie spadło z nieba. Można powiedzieć, jak to się u nas mówi - oczywista oczywistość.
No jasne, przecież nie spadło z nieba. Może się to wydawać banalnym stwierdzeniem, ale jest w tym niesłychanie głęboki i bardzo ważny do zrozumienia skrót myślowy. Moi drodzy, przenieśmy się na chwilę myślami, wyobraźnią we wczesne lata 30. do Berlina. Znajdujemy się prawie w centrum miasta. Dzielnica nazywa się Bayerisches Viertel, Bawarska Dzielnica. Trzy przystanki od Kudammu, od ogrodu zoologicznego. Tam, gdzie dziś jest stacja metra, jest Bayerischer Park – Park Bawarski. I oto jednego dnia w tych wczesnych latach 30. na ławkach pojawia się napis: „Żydom nie wolno siadać na tych ławkach”. Można powiedzieć: nieprzyjemne, to nie fair, to nie jest OK, ale w końcu jest tyle ławek dookoła, można usiąść gdzieś indziej, nie ma nieszczęścia.
Była to dzielnica zamieszkała przez inteligencję niemiecką pochodzenia żydowskiego, mieszkali tam Albert Einstein, noblistka Nelly Sachs, przemysłowiec i polityk, minister spraw zagranicznych Walter Altenau. Potem w pływalni pojawił się napis: „Żydom zabroniony wstęp do tej pływalni”. Można znów powiedzieć: no nie jest to przyjemne, ale w końcu Berlin ma tyle miejsc, gdzie można się kąpać, tyle jezior, kanałów, prawie Wenecja, więc można gdzieś indziej.
Jednocześnie pojawia się gdzieś indziej napis: „Żydom nie wolno należeć do niemieckich związków śpiewaczych”. No to co? Chcą śpiewać, chcą muzykować, niech zbiorą się oddzielnie, będą śpiewali. Potem pojawia się napis i rozkaz: „Dzieciom żydowskim, niearyjskim nie wolno się bawić z dziećmi niemieckimi, aryjskimi”. Będą się bawiły same. A potem pojawia się napis: „Żydom sprzedajemy chleb i produkty żywnościowe tylko po godzinie 17”. To już jest utrudnienie, jest mniejszy wybór, no ale w końcu po godzinie 17 też można robić zakupy.
Jednocześnie pojawia się gdzieś indziej napis: „Żydom nie wolno należeć do niemieckich związków śpiewaczych”. No to co? Chcą śpiewać, chcą muzykować, niech zbiorą się oddzielnie, będą śpiewali. Potem pojawia się napis i rozkaz: „Dzieciom żydowskim, niearyjskim nie wolno się bawić z dziećmi niemieckimi, aryjskimi”. Będą się bawiły same. A potem pojawia się napis: „Żydom sprzedajemy chleb i produkty żywnościowe tylko po godzinie 17”. To już jest utrudnienie, jest mniejszy wybór, no ale w końcu po godzinie 17 też można robić zakupy.
Uwaga, uwaga, zaczynamy się oswajać z myślą, że można kogoś wykluczyć, że można kogoś stygmatyzować, że można kogoś wyalienować. I tak powolutku, stopniowo, dzień za dniem ludzie zaczynają się z tym oswajać.
I ofiary, i oprawcy, i widzowie, świadkowie, ci, których nazywamy bystanders. Ci, którzy to widzą, zaczynają przywykać do myśli i do idei, że ta mniejszość, która wydała Einsteina, Nelly Sachs, Heinricha Heinego, Mandelsonów i wielu Noblistów, że ona jest inna, że ona może być wypchnięta ze społeczeństwa, że to są ludzie inni, obcy, że to są ludzie, którzy roznoszą zarazki, epidemie. To już jest straszne,. To jest niebezpieczne. To jest początek tego, co za chwilę może nastąpić.”
Przemówienia Mariana Turskiego słuchał Prezydent Andrzej Duda z małżonką. Słuchali biskupi i Prymas Polski. Słuchali przedstawiciele polskiego rządu. Ci sami, którzy od wielu miesięcy nie reagują na uchwały przyjmowane w polskich miastach o „Strefach wolnych od LGBT”. Przemówienia słuchali Ci sami przedstawiciele Kościoła, którzy pozwolili na słowa biskupa Jędraszewskiego o „tęczowej zarazie”. Ba, pan prezydent Andrzej Duda i hierarchowie co jakiś czas przerywali przemówienie Mariana Turskiego oklaskami.
Bohater wczorajszego wieczoru kontynuował:
„Władza ówczesna, która z jednej strony prowadzi sprytną politykę, bo np. spełnia żądania robotnicze. 1 maja w Niemczech nigdy nie był świętowany – oni, proszę bardzo. W dzień wolny od pracy wprowadzają Kraft durch Freude „siła przez radość”. A więc element wczasów robotniczych. Potrafią przezwyciężyć bezrobocie, potrafią zagrać na godności narodowej: „Niemcy, podnieście się ze wstydu wersalskiego. Przywróćcie swoją dumę”. A jednocześnie ta władza widzi, że ludzi tak powoli ogarnia znieczulica, obojętność. Przestają reagować na zło. I wtedy ta władza może sobie pozwolić na dalsze przyspieszenie procesu zła.
I potem następuje już gwałtownie, a więc: zakaz przyjmowania Żydów do pracy, zakaz emigracji. A potem nastąpi szybko wysyłanie do gett: do Rygi, do Kowna, do mojego getta, do getta łódzkiego – Litzmannstadt. Skąd większość potem zostanie wysłana do Kulmhofu, Chełmna nad Nerem, gdzie zostanie zamordowana gazami spalinowymi w ciężarówkach, a reszta trafi do Auschwitzu, gdzie w sposób nowoczesny zostanie wymordowana cyklonem B, w nowoczesnych komorach gazowych. I tutaj sprawdza się to, co powiedział pan prezydent Austrii: „Auschwitz nie spadł nagle z nieba”. Auschwitz tuptał, dreptał małymi kroczkami, zbliżał się, aż stało się to, co stało się tutaj.”
Turskiego bez przerwy oklaskiwano. W powietrzu unosiła się ważność chwili i potęga wypowiadanych słów. Nie zatrzymywał się. Zwrócił się do córki, wnuczki i ich rówieśników:
"Moja córko, moja wnuczko, rówieśnicy mojej córki, rówieśnicy mojej wnuczki – możecie nie znać nazwiska Primo Levi. Primo Levi był jednym z najsłynniejszych więźniów tego obozu. Primo Levi użył kiedyś takiego sformułowania: „To się wydarzyło, to znaczy, że się może wydarzyć. To znaczy, że się może wydarzyć wszędzie, na całej ziemi”.
Podzielę się z wami jednym osobistym wspomnieniem: w roku ’65 byłem na stypendium w Stanach Zjednoczonych w Ameryce i wtedy był szczyt batalii o prawa ludzkie, o prawa obywatelskie, o prawa dla ludności afroamerykańskiej. Miałem zaszczyt brać udział w marszu razem z Martinem Lutherem Kingiem z Selmy do Montgomery. I wtedy ludzie, którzy dowiadywali się, że ja byłem w Auschwitz, pytali mnie: „Jak myślisz, to chyba tylko w Niemczech coś takiego mogło być? Czy mogłoby być gdzie indziej?”. I ja im wtedy mówiłem: „To może być u was. U was może być. Jeżeli się łamie prawa obywatelskie, jeżeli się nie docenia praw mniejszości, jeżeli się je likwiduje. Jeżeli nagina się prawo, tak jak to czyniono w Selmie, wtedy to się może zdarzyć”. Co zrobić? Jedyne wyjście to wy sami, mówiłem im. Jeśli potraficie obronić waszą konstytucję, obronić wasze prawa, wasz porządek demokratyczny, który polega na tym, żeby bronić praw mniejszości – wtedy potraficie to pokonać.
Moi drodzy, my w Europie w większości wywodzimy się z tradycji judeochrześcijańskiej. Zarówno ludzie wierzący, ale i niewierzący przyjmują jako swój kanon cywilizacyjny dziesięcioro przykazań. Mój przyjaciel, najbliższy przyjaciel, prezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego Roman Kent, który przemawiał tutaj, w tym miejscu pięć lat temu w czasie poprzedniego jubileuszu, nie mógł tu dziś przylecieć, jest słaby, jest po chorobie. On wymyślił 11. przykazanie, które jest doświadczeniem Shoah, doświadczeniem Holokaustu, tej strasznej epoki pogardy. Brzmi ono: nie bądź obojętny.
I to chciałbym powiedzieć mojej córce, to chciałbym powiedzieć moim wnukom. Rówieśnikom mojej córki, moich wnuków, gdziekolwiek mieszkają: w Polsce, w Izraelu, w Ameryce, w Europie Zachodniej, w Europie Wschodniej.
Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki. Nie bądźcie obojętni kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana, ponieważ istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione jednocześnie.
Nie bądźcie obojętni kiedy jakakolwiek władza narusza już istniejące przyjęte umowy społeczne. Bądźcie wierni przykazaniom.
XI przykazanie - „Nie bądź obojętny”, bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie jak na was i na waszych potomków jakieś Auschwitz nagle spadnie z nieba."
Nie bądźcie obojętni kiedy jakakolwiek władza narusza już istniejące przyjęte umowy społeczne. Bądźcie wierni przykazaniom.
XI przykazanie - „Nie bądź obojętny”, bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie jak na was i na waszych potomków jakieś Auschwitz nagle spadnie z nieba."
Całe przemówienie zakończyło się owacjami na stojąco.
W Polsce od dawna mamy problem z autorytetami. Nie istnieją świętości. Ostatni świadkowie tej najstraszniejszej i największej rzezi w historii ludzkości są jak zawleczki bezpieczeństwa. Bez nich, bez ich świadectwa, mądrości, doświadczeń i ostrzeżeń, to, co eksplodowało 80 lat temu, może eksplodować ponownie.
Byli więźniowie obozów koncentracyjnych są jak filary. Jest ich niestety coraz mniej, dlatego wolność i pokój zaczynają się chwiać u podstaw. Tak jakbyśmy zapomnieli.
Ludzka natura potrzebuje przypomnienia, dlatego o ważnych rzeczach przypominać trzeba. Marian Turski przypomniał tak, że od wczoraj jego słowa rezonują w Polsce i na Świecie.
Byli więźniowie obozów koncentracyjnych są jak filary. Jest ich niestety coraz mniej, dlatego wolność i pokój zaczynają się chwiać u podstaw. Tak jakbyśmy zapomnieli.
Ludzka natura potrzebuje przypomnienia, dlatego o ważnych rzeczach przypominać trzeba. Marian Turski przypomniał tak, że od wczoraj jego słowa rezonują w Polsce i na Świecie.
Inny były więzień Auschwitz - Stanisław Zalewski dodał:
„Wojna, to sztuka zabijania. Kto więcej zabije, ten zwycięża. Wojna generuje przemoc po obydwu stronach, a silniejszy dyktuje prawo, które bywa bardzo okrutne. Wojna zamazuje granice pomiędzy dobrem i złem. Żeby tego nie było, musi być pojednanie między narodami.”
Jeśli świadkowie tamtych czasów u schyłku swojego życia ostrzegają ludzkość przed powrotem prześladowań, dyskryminacji, a w efekcie wojny i ludobójstwa, należy ich słowa potraktować z pełna powagą. Należy też uczynić wszystko, aby historia się nie powtórzyła. Nie mamy pojęcia czym jest wojna. Żadna, nawet najbardziej rozwinięta wyobraźnia nie jest się w stanie skonfrontować z doświadczeniem.
Od wczoraj w internecie krąży również wzruszający utwór o Auschwitz. Piosenkę nagrała para - Izabela Ziółek i Wojciech Madajski. Przejmujący tekst, muzyka i teledysk przypominają o piekle Holokaustu. Posłuchajcie:
