Drogie Kobiety. Mamy, żony, siostry, partnerki, córki, przyjaciółki.

REKLAMA
Chłopiec ze zdjęcia to ja. Miałem osiem lat. Dwa lata później tata uderzył mnie pierwszy raz w twarz. Uderzył z pięści, bo próbowałem ratować mamę, którą dusił. Wyciągnąłem z szafy drucianą trzepaczkę do dywanów i zacząłem okładać ojca po plecach.
Odwrócił się i już nic więcej nie pamiętam. Straciłem przytomność.
Obudziłem się następnego dnia. Klęczał przy mnie, płakał i przysięgał, że już nigdy tego nie zrobi. Oko oczywiście miałem podbite, ale wybaczyłem. Płakał, jak więc mogłem nie wybaczyć?
Wcześniej, zanim mnie pierwszy raz uderzył, bił mamę. Po wszystkim zawsze klęczał, przysięgał trzymając w dłoniach krzyż zdjęty ze ściany i płakał. Jak więc mogła nie wybaczać?
W czerwcu 1987 r. wziął mnie i siostrę na osiedlowy basen. Do dziś mam w nosie zapach suchych, sosnowych szyszek po których deptaliśmy idąc przez las. Mama przygotowała nam bułki z pomidorami, koce i kółka dmuchane do pływania. Została w domu, żeby ugotować obiad.
W bramie wejściowej na kąpielisko czekała na nas niespodzianka. Wysoka, szczupła blondynka z włosami do ramion. Tata objął ją jak się obejmuje kogoś bliskiego.
– To ciocia Bogusia. Macie do niej mówić „ciociu”.
I kazał nam z siostrą iść się kąpać.
Tak poznałem kochankę ojca. Kochankę z którą zdradzał moją mamę, a swoją żonę kolejnych 16 lat.
Na ulicy wyzywał mamę od „kure*”, ciągle podejrzewając ją o zdrady, a ta moja mama wierna była, oddana całkowicie. Tata natomiast zdradzał regularnie. Z Bogusią, z rudą Dorotą i innymi. Po zdradach wracał do domu. Poniżał, znęcał się, także psychicznie i kłamał. Ciągle kłamał.
Którejś nocy uciekliśmy z mamą na boso ze zdemolowanego mieszkania. Rozwalił wszystko. Szyby, stoły, przewrócił meblościankę. Mama chwyciła nas za dłonie i pobiegliśmy w deszczu do jedynej budki telefonicznej na osiedlu, żeby wezwać pomoc, zadzwonić po milicję. Staliśmy pod tą budką, mama podniosła słuchawkę i wykręciła 997.
– Proszę szybko przyjechać, mąż demoluje mieszkanie, bije mnie, nie mam gdzie z dziećmi pójść na noc.
I pamiętam jak usłyszałem głos milicjanta:
– Do pożycia małżeńskiego się nie wtrącamy.
I została ta moja mama ze słuchawką w ręku, w deszczu, z dwoma zmokniętymi brzdącami bez butów. Poszliśmy spać do babci Mani.
Następnego dnia tata znowu przepraszał.
Krew na ścianach, karetki pogotowia, wyzwiska, ból brzucha. Nerwica, drętwiejące ręce i blada twarz mojej mamy. Absolutna bezradność i wieczny strach. Dopiero gdy skończyłem 18 lat przerwałem to piekło.
Sąsiadki przechodziły swoje piekła. Mężowie pili, demolowali, bili. Bez przerwy gdzieś jakieś awantury. Ktoś płakał, jakieś dzieci próbowały ratować mamę. Najgorzej było w soboty po wieczornej wódeczce ze znajomymi.
Pamiętam płacz, krzyk i wołanie o pomoc moich rówieśników w ich mieszkaniach.
Pojawienie się niebieskiej karty było ratunkiem dla nas wszystkich. Zdjęcie z „rozwodu” wstydu, który przez lata zaszczepiał w ludziach Kościół katolicki, że grzech ciężki się rozwodzić, odmieniło życie wielu kobiet i dzieci. Dało wolność, siłę i poczucie bezpieczeństwa. Dało nadzieję na zmiany. Przerwało tę okrutną i niekończącą się spiralę przemocy i strachu.
Ja rozwiodłem moich rodziców. Przemoc się skończyła, a tata wyprowadził się do kochanki.
Z czasem zrozumiał co uczynił. Zacząłem więc go lubić, później kochać. Niestety, gdy zacząłem kochać, miał wypadek samochodowy pod wpływem alkoholu. Po trzech tygodniach zmarł.
Jestem po jednej niedokończonej terapii (11 lat temu) i właśnie kończę (myślę, że z sukcesem) drugą. Zrozumiałem, wybaczyłem. Dziś wiem kim jestem, jaki jestem, czego chcę i czego nie chcę w życiu. Rozumiem mamę, ojca, Bogusię i to co tata przeszedł ze swoim ojcem w dzieciństwie. Mimo tylu traum, nic jednak w dorosłym życiu z tymi traumami nie zrobił. Zamiast tego krzywdził i to jest jego odpowiedzialność. To jest odpowiedzialność każdego oprawcy.
PRZEMOC JEST ZŁA.
Przemoc niszczy nawet najtwardszych ludzi. Fizyczna, psychiczna, jakakolwiek. Przemoc wobec słabszych stosują Ci, którzy byli pokrzywdzeni w dzieciństwie i nic z tym później nie zrobili, albo tacy, którzy urodzili się psychopatami. Przemoc stosują sadyści.
Bite kobiety i dzieci, są jak maltretowane, ale wierne psy.
Cholernym obowiązkiem zdrowo funkcjonującego państwa jest ratować tych bezbronnych ludzi przed utratą zdrowia, a czasami życia. Mnie tata próbował zabić dwa razy. Raz chciał mi skręcić kark (sąsiad mnie uratował), drugi raz próbował mnie zastrzelić pistoletem, ale nabój mu nie wypalił.
Inni nie mają szczęścia, że nabój nie wypala, albo nóż wypada oprawcy z ręki. Nie każda kobieta ma też dorosłego syna, który ma siłę, żeby w końcu powiedzieć DOŚĆ! i zrobić porządek z oprawcą.
Ta władza wspiera pedofilów i sadystów. Chroni ich, roztacza nad nimi parasole ochronne. Ta władza nienawidzi kobiet. Jak myślicie dlaczego?
Chcą debatować o tym, czy zakazać w Polsce rozwodów.
Chcą wypowiedzieć konwencję antyprzemocową wobec kobiet.
Bo raz uderzyć można...Według nich raz to nie przemoc. Niebieska karta nie jest potrzebna, a przemoc psychiczna nie jest przemocą, bo kobieta nie ma siniaków.
KOBIETY!!! Gdzie jesteście???
Gdy chcieli decydować o Waszych ciałach i zakazać aborcji nawet w przypadku zagrożenia Waszego życia, wyszłyście na ulice wszystkich miast, a teraz kiedy chcą się nad Wami znęcać w świetle prawa - milczycie?
Oni są jak mój tata, jego tata i jak ten milicjant, który powiedział mojej mamie „Do pożycia małżeńskiego się nie wtrącamy”, ale Wy jesteście już inne.
Świat się zmienił, Polska się zmieniła, Polki się zmieniły.
Nie zmarnujcie tych lat walki o Waszą wolność. Nie podepczcie cierpienia dzieci i kobiet, które kiedyś szukały pomocy, ale jej nie otrzymywały.
Nie pozwólcie im na ten ich model „tradycyjnej rodziny”, bo wygrzebywanie się z tego potrwa dekady, a w wielu czterech ścianach będą się rozgrywały ciche dramaty. Takie, których doświadczyła moja mama, moja siostra, mój kochany brat i ja.
Brońcie siebie, swojej godności i dzieci. Jeśli tego nie zrobicie, z tych dzieci, które doświadczają przemocy, wyrosną kiedyś ludzkie wraki.