Obserwując poczynania Grzegorza Schetyny mam nieodparte wrażenie, iż polityk ten porusza się w polityce międzynarodowej niczym słoń w składzie porcelany. Niemal każda wypowiedź Schetyny kończy się zaognieniem i tak napiętych już stosunków polsko-rosyjskich. W dodatku, kraje europejskie nie liczą się ze zdaniem Polski, choćby w tak ważnych dla nas kwestiach, jak rozwiązanie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Wszyscy rozmawiają za naszymi plecami, bo nikt nie chce, aby Polska, która ustami swojego szefa dyplomacji zaognia sytuację międzynarodową, brała udział w takich dyplomatycznych rozmowach.
Polska zawsze miała szczęście do ministrów spraw zagranicznych. Resortem tym kierowały zazwyczaj wybitne osobistości. Byli to eksperci od polityki międzynarodowej i ekonomii, wybitni historycy i prawnicy. Wystarczy tylko przypomnieć niektórych ministrów: Krzysztof Skubiszewski, Bronisław Geremek, Władysław Bartoszewski, Dariusz Rosati, Włodzimierz Cimoszewicz, Adam Rotfeld...
Osoby te łączyło nie tylko znakomite przygotowanie merytoryczne do pełnienia funkcji szefa MSZ, ale również wielka odpowiedzialność za słowa i czyny.
I właśnie tej odpowiedzialności brakuje Grzegorzowi Schetynie, który politykę międzynarodową traktuje podobnie, jak polskie wojenki między PiS-em a PO. A więc zgodnie z tą zasadą Schetyna nie liczy się ze słowami, w końcu przecież powiedzieć można wszystko.
Słowa o wyzwoleniu Oświęcimia czy konflikt o rocznicowe obchody zakończenia II wojny światowej będą mieć niestety dla Polaków bardzo negatywne skutki. Już teraz rosyjskie embargo na polskie produkty przyczynia się do wielkiego konfliktu społecznego, czego przykładem są protesty rolników. Niestety, obecne poczynania Schetyny pewnie skończą się kolejnymi sankcjami gospodarczymi, które uderzą w zwykłych obywateli. Ale Grzegorz Schetyna pewnie się tym nie przejmuje...
Dotychczasowa działalność Schetyny budzi mój duży niepokój. Nikt w chwili obecnej nie może dać bowiem gwarancji, że kolejnymi wypowiedziami nie spowoduje on jakiegoś poważniejszego kryzysu dyplomatycznego. Jego postawa przypomina bowiem zachowanie piromana, który wznieca pożary, a przecież rolą ministra spraw zagranicznych powinno być działanie na rzecz rozwiązywania sporów międzynarodowych i poprawy stosunków dyplomatycznych z innymi krajami. Tak niestety nie jest, no ale cóż, o Grzegorzu Schetynie można powiedzieć prawie wszystko, ale z pewnością nie to, że jest dyplomatą...
Przyznam szczerze, że nigdy nie sądziłem, że będę tęsknił za Sikorskim jako szefem MSZ, ale uczciwie trzeba przyznać, że Schetyna w porównaniu do Sikorskiego czy innych, byłych szefów polskiej dyplomacji jest po prostu bardzo słabym ministrem.
Dlatego potrzebna jest jak najszybsza reakcja premier Ewy Kopacz, która po prostu powinna zdymisjonować Grzegorza Schetynę i zastąpić go fachowcem w dziedzinie polityki międzynarodowej. Polski nie stać bowiem na tak słabego ministra spraw zagranicznych, szczególnie w tak trudnej sytuacji międzynarodowej.