Mistrzostwa EURO 2012 przesłoniła od samego początku oślepiana przez światła fleszy Natalia Siwiec. Tegoroczne zmagania piłkarzy niewątpliwie z wielką pasją komentuje posłanka Pawłowicz. Nie brakuje w nich oczywiście dozy polityki. W ostatnim wpisie pojawił się tak rzadko spotykany w wypowiedziach profesor Krystyny pragmatyzm połączony z… higieną osobistą.
Tym razem, jak to było przed starciem Polski z Irlandią, posłanka Pawłowicz wyniku meczu nie przewiduje. Co nie oznacza, że nie odwiedziła bukmachera. Skupiła się raczej na grze Roberta Lewandowskiego, którego nawoływała, aby grał w barwach biało – czerwonych tak dobrze, jak w niemieckiej Bundeslidze, budząc w nim tym samym patriotyzm. Wynik 1:0 dla polskiej reprezentacji usatysfakcjonował połowicznie posłankę – komentatorkę. Jej zdaniem za mało akcji w polu karnym Irlandczyków wykorzystała polska drużyna.
W dzisiejszym wpisie na Facebooku Krystyna Pawłowicz nie widzi innej możliwości, jak tylko wygrana polskiej reprezentacji . Robert Lewandowski chyba musiał sprawdzić się w poprzednim meczu, ponieważ wskazówek od „selekcjonerki” nie otrzymał.
Jedno jest pewne. Posłanka Pawłowicz nie podałaby ręki trenerowi niemieckiej drużyny… Pojawia się pytanie, czy chodzi o uprzedzenia narodowe czy może o specyficzne okazywanie emocji przez selekcjonera? Poza tym na wszelki wypadek parlamentarzystka wspomniała, że drużyna niemiecka to obecni mistrzowie świata, ale i tak są przereklamowani.
Pamiętajmy, że przed ostatnim meczem z udziałem Polaków, posłanka zapowiedziała spotkanie na murawie we Francji „KACZYŃSKI – TUSK”. Tłumacząc na język iście sportowy chodzi oczywiście o wieczorny mecz z naszymi zachodnimi sąsiadami. Jest to asekuracyjny majstersztyk. Jeśli mecz przegramy będzie to wina Tuska.
Drugi trik "podprogowy" zastosował prezes TVP Jacek Kurski. Chwilę przed rozpoczęciem meczu na „jedynce”, w TVP 2 rozpocznie się starcie Unii polsko – litewskiej z Zakonem Krzyżackim, czyli „Bitwa pod Grunwaldem”. Pan Jacek popełnił jednak błąd taktyczny. Mógł przecież tak wycyrklować czas, żeby bitwę pod Grunwaldem stoczono w siedemdziesiątej minucie meczu.
Wracając do posłanki Pawłowicz. Jeśli mecz wygramy nie będzie to zasługa trenera Nawałki, tylko Jarosława Kaczyńskiego, który tak mocno trzymał kciuki i nienawidził równocześnie drużyny przeciwnej. Natomiast jeśli przegramy, trener niemieckiej reprezentacji nie będzie mógł liczyć na to, że Krystyna Pawłowicz kiedykolwiek uraczy go podaniem dłoni. Wina Tuska jest oczywista.