Kadr z filmu "Miś", reż. Stanisław Bareja.
Kadr z filmu "Miś", reż. Stanisław Bareja. wikipedia.pl

Od zarania dziejów lud (nie ciemny) śmiał się z władców, którzy go „uwierali”. Im władza miała mniejsze poczucie humoru, tym bardziej prowokowała do korzystania z sarkazmu i ironii. Dziki ubaw musieli mieć Bareja i Tym mocując się z cenzurą. Zawoalowaną formę, niedopowiedzenia, grę słów, te właśnie metody stosowali twórcy w czasach PRL – u. I, o ironio, dzisiaj u prezesa i jego dworzan też kiepsko z humorem. To taki swoisty chichot historii.

REKLAMA
Fotografia krążąca w sieci, a na niej mi.in. Jarosław Kaczyński i Joachim Brudziński na rufie jachtu z dwoma innymi „wilkami morskimi”. Prezes oczywiście w samym środku, czyli już wiadomo kto tam jest samcem alfa i bosmanem. Prześmiewcy zwrócili uwagę na ubiór szefa PiS. Spodnie garniturowe, obcisły sweterek podkreślający wypukły brzuch lidera partii rządzącej oraz czapeczka z daszkiem, ukazująca krągłą twarz rozbawiły internautów. Specjaliści od mowy ciała z opuszczonych bezradnie rąk i delikatnego, trochę wymuszonego uśmiechu, odczytali zapewne nieporadność oraz safandułowatość prezesa. Ja natomiast zauważyłem na pięknym niebie, malującą się jak na zawołanie na tle postaci… tęczę. Tak. To był typowo męski wypad pod żagle. Drugie skojarzenie, to film „Rejs” Marka Piwowskiego. W większości czysta improwizacja. Widać to po monologu Zdzisława Maklakiewicza o polskim filmie i zapatrzonego w niego Jana Himilsbacha, kiedy wypowiada tę kwestię. Po prostu tego nie było w scenariuszu. Ten zmieniał się na bieżąco, a statek płynął Wisłą, ale nikt nie wiedział dokąd. Przypadkowy cwaniaczek wchodzi na pokład bez biletu i owija sobie wokół palca wszystkich pasażerów, od robotnika po inteligenta. Film z 1970 roku przeszedł do historii i stał się kultowym obrazem.
Zanim zdjęcie z wyprawy dostało się do Internetu, w tak zwanym międzyczasie, dopiero co powołana Rada Mediów Narodowych – organ kolegialny, postąpiła zupełnie nie po koleżeńsku, odwołując Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. Jarosław Kaczyński w tym czasie dopinał plecak, zabierał gitarę i 28 BORowików (wyprawa pod żagle bez szant, to jak PiS bez prezesa), kiedy kątem oka zauważył w TVN24 (zawsze lepiej słuchać wroga niż oglądać media, w których wiadomo co powiedzą), że Kurski „wypadł z siodła”. Najpierw się z tym pogodził, później stanowczo sprzeciwił, by za chwilę znów szykować odprawę dla byłego prezesa telewizji publicznej, kiedy musiało mu się przypomnieć, że Jacek Kurski tak pięknie gra na gitarze i do tego śpiewa ballady. Kurski zostaje – powiedział ostatecznie prezes Kaczyński.
Powracając do żartów z władzy, TVP poszła kabaretom na rękę i nie odsyła ich jak, to było przed laty na ulicę Mysią, gdzie cenzorzy mieli swoją siedzibę. Niepokornym kabareciarzom Jacek Kurski mówi stanowcze – NIE!, zamykając wrota przy Woronicza. Z kolei dziennikarze, którzy proszą się o zwolnienie, a nie mają śmiałości złożyć wypowiedzenia, proponują na kolegiach redakcyjnych np. temat na news o braku akcji w sprawie prezydenckiego projektu obniżenia wieku emerytalnego. Wówczas mogą mieć pewność, że brak poczucia humoru w TVP odbije się na grafiku dyżurów następnego dnia.
W jaki sposób przeszedł przez cenzurę „Miś” w reżyserii Stanisława Barei z dialogami Stanisława Tyma, pokazujący przy okazji głównego wątku prozę życia w Polsce Ludowej, do dziś nie wiadomo. Jeszcze bardziej dosadny był serial „Alternatywy 4” tego samego reżysera. Ta wypowiedź Stanisława Anioła – gospodarza domu, z zebrania mieszkańców stała się ponadczasowa. Dzisiaj aktualna aż do bólu. – „Zanim przejdę do przedstawienia kandydatur do naszej nowej rady, chciałem państwa poinformować, że przed naszym zebraniem odwiedził mnie towarzysz Winnicki, którego wszyscy dobrze znamy i zobowiązał mnie do przekazania wiadomości , że z góry akceptuje wszystkie wyniki naszych demokratycznych wyborów, oczywiście, jeśli będą one zgodne z naszymi oczekiwaniami.”
Obecnie prezes Kaczyński, który jest oczywiście szeregowym posłem, akceptuje demokrację i głos opozycji, pod warunkiem, że są one zgodne z jego oczekiwaniami. Tych oczekiwań nie spełniają sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, dlatego wyroki TK napotykają na pewne bariery, ale za to w kraju, gdzie demokracja ma się dobrze, a na dodatek jest on państwem suwerennym i niepodległym. Takiego obfitego pakietu wolności i swobody nie było w Polsce od lat.
O ile na pokładzie w czasie rejsu na twarzy Joachima Brudzińskiego gości uśmiech i wygląda, jakby prosto z pola golfowego wskoczył w ostatniej chwili na jacht, to już publicznie zachowuje kamienny poker face. Na uśmiechu, choćby niewinnym, skromnym, trudno przyłapać Zbigniewa Ziobrę. I takiej samej postawy ten oczekuje od innych. Minister Sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie nie lubi, kiedy mówi się do niego - panie Zbyszku, a krytyki wręcz nie znosi. Jest postrachem dziennikarzy. Kiedy pojawia się połączenie minister sprawiedliwości z art. 212 Kodeksu Karnego, mówiącym o zniesławieniu, to oznacza, że pismak nabroił, a na wydawcę pada blady strach. Prokurator Generalny posługuje się literą prawa niczym brzytwą. Nie ma przebacz. Przekonał się o tym kuba1kuba, który napisał na tweeterze: „Miałem tego nie pisać, ale napiszę. Kaczyńskiego trzeba będzie zabić”. Reakcja była natychmiastowa. Prokuratura Okręgowa w Warszawie z urzędu wszczęła postępowanie przygotowawcze w sprawie publicznego nawoływania do zabójstwa prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Sęk w tym, że nie wiadomo, o którego Kaczyńskiego chodzi. W Polsce to popularne nazwisko. Nosi je przynajmniej kilkanaście tysięcy mężczyzn. Wiecznie uśmiechnięty, między przerwami w wygłaszaniu apelu smoleńskiego, jest za to Antonii Macierewicz. O tym stanie krążą różne opinie, ale to nie pora na spekulacje na temat spraw oczywistych.
Władza sama się nie uśmiecha, ale powodów do ubawu daje niemal każdego dnia. Chodzi ogólnie o to, parafrazując Ryszarda Ochódzkiego - prezesa klubu "Tęcza" i filmowego "Misia", żeby plusy nie przesłaniały nam minusów. Pamiętajmy, że poseł Pyzik środkowym palcem poprawiał jedynie okulary. A wkładając sobie go do buzi pewnie z nudów liczył zęby. Ostatecznie został sprowokowany przez PO, a na manowce sprowadził go Palikot.
26 – letni rzecznik MON, prawa ręka Macierewicza, musiał się bardzo napracować, skoro został odznaczony "za zasługi dla obronności kraju". Co takiego zrobił dla Polski młody farmaceuta z Łomianek? Pewnie zostanie dorobiona ideologia do tej "niezłomnej postawy". Może był w zuchach w 2000 roku albo nawet i w skautach? Internauci już podają Bartłomieja Misiewicza za przykład postawy patriotycznej, pytając patetycznie - a ty co zrobiłeś dla swojego kraju? I mają rację, bo my Polacy pytamy jedynie, co władza zrobiła dla nas.
Stanisław Tym w swoich felietonach nadal w specyficzny dla siebie sposób komentuje otaczającą nas rzeczywistość. To doskonała szkoła dla felietonistów młodego pokolenia. A należy tak ironizować, by pięty zabolały adresatów za dwa tygodnie, czyli wtedy kiedy zrozumieją dowcip. To tak jak z cenzorami z Mysiej. Scenarzyści czy autorzy słów piosenek w taki sposób przedstawiali interpretacje tekstów, że na pierwszy rzut oka wszystko było jak w bajce. Drugi rzut oka, już podczas premiery filmu, dopiero poszerzał władzy źrenice ze zdziwienia.
Teraz można liczyć dodatkowo na zawsze czujnych internautów, autorów memów. Niezwykle utalentowaną memistką rysunkową jest Marta Frej, której wystawy prac organizowane są w całym kraju. W dobie Internetu nie umknie uwadze nawet przecinek.
A na koniec cytat uniwersalny i w odniesieniu do teraźniejszości, dający wiele do myślenia. Problem w tym, że nachalnie pytają sępy jedne…:
"- Powiedz mi, po co jest ten Miś?
- Właśnie, po co?
- Otóż to. Nikt nie wie po co i nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten Miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest Miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest Miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije do jesieni na świeżym powietrzu. I co się wtedy zrobi?
- Protokół zniszczenia.
- Zapamiętaj: Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich, słomianych inwestycjach!
"