Za każdym razem kiedy widzę kartkę a4 przyklejoną z moim nazwiskiem na drzwiach wielkiej hali, to mam poczucie, że biorę udział w czymś wyjątkowym. Tak było i tym razem. W paryskim studiu Daguerre tworzyliśmy cover serbskiego Elle z brazylijską seksbombą, modelką Victoria’s Secret – Isabeli Fontaną. To był mój pierwszy raz w Paryżu.

REKLAMA
Do stolicy Francji przyleciałem w dniu sesji razem z włoskim stylistą Pablo Patane. Isabeli Fontana popularność zyskała w latach 90-tych. Znałem ją ze zdjęć robionych m.in. przez Mario Testino i swego czasu lubiłem wyświetlać kompilacje filmików z pokazów Victoria’s Secret, gdzie różne modelki, w tym Isabeli przechadzały obok ‘cream de la cream’ amerykańskiego showbiznesu - Kayne Westa, Bruno Marsa, Taylor Swift, Justina Timberlake’a, Rihanny, Maroon 5, Seal’a, Lady Gagi czy The Black Eyes Peas.
logo
Wymieniam plejadę gwiazd tylko dlatego, żeby podkreślić rozmach
tych pokazów. Co roku na runwayu występowali topowi artyści między którymi tuptały modelki ubrane w uśmiechy i bieliznę Victoria’s Secret. Nie mam jakiegoś super stosunku do tych pokazów, bo kobiety ze skrzydłami wielkości dinozaurów nigdy nie robiły na mnie specjalnego wrażenia. Większe podekscytowanie wzbudziło we mnie afterparty Desquard po ich pokazie w Mediolanie czy melanż w berlińskim Berghain, gdzie ludzie poddani tanecznej ekstazie, wyglądali jak Ci z filmów Gaspara Noego.
W każdym razie robienie okładki zawsze wzbudza we mnie orgazm a tu orgazm był przedłużony, bo Isabeli Fontana kazała na siebie długo czekać. Brazylijska modelka spóźniła się na plan około pięć godzin, gdzie studio było zarezerwowane na 8. Przeszło mi przez myśl, że może w ogóle nie pojawić się na planie. W tamtym momencie z bezsilności chciałem rzucić wszystko w pizdu i uciec jak najdalej z tego otagowanego moim nazwiskiem studia.
Wszyscy robili dobre miny do złej gry, a ja robiłem je podwójnie z racji tego, że w kryzysowych i nerwowych sytuacjach nie umiem opanować swojej mimiki. Produkcja też zagryzała zęby, bo za nadgodziny trzeba przecież dodatkowo płacić, a winną bez świecy można było (w końcu!) znaleźć. Marylin Monroe, która słynęła ze swojego spóźnialstwa, mówiła: „Spóźnię się, a oni i tak będą czekać, a to znaczy, że mnie kochają”. Żeby było jasne - do pracy się nie spóźniam, żeby nie stresować klientów czy produkcji, ale biorę przykład z Monroe na każdej domówce.
Kiedyś zdarzyło mi się nawet spóźnić na własną imprezę. Goście czekali w salonie a ja w pośpiechu brałem prysznic. Często przychodzę na imprezy ostatni i wychodzę dyskretnie. Lubię angielskie wyjścia. Bez pocałunków na pożegnanie i dopowiedzeń – wyszedł pijany czy z kimś. Bywa i tak i tak, choć najczęściej z imprez wychodzę trzeźwy i absolutnie sam.Stresowałbym się bardzo gdybym miał spóźniać się na plany zdjęciowe. Pozwalam sobie na malutkie poślizgi, ale tylko z racji tego, że moi asystenci są zawsze dużo wcześniej. Rozstawiają sprzęt, analizują moodboard, a jak jest czas to jemy całą ekipą wspólnie śniadanko.
Grupowe spożywanie posiłków i picie kawy sprzyja powodzeniu sesji i jest chyba jednym z fajniejszych momentów integracji. Bardzo lubię przed rozpoczęciem pracy poznać swoich bohaterów. Taka krótka rozmowa sprzyja zbudowaniu zaufania a w praktyce osiągnięciu zadowalających efektów na planie. Z Isabeli nie dało się specjalnie porozmawiać, bo przeglądała cały czas coś w telefonie. A to dla mnie jasny sygnał, żeby nie podchodzić, bo albo ktoś niszczył w tym momencie jej wioskę w CoinMaster, albo ogarniała jakieś ważne tematy zawodowo/prywatne.
logo
Isabeli Fontana to petarda, a ja też pracuje szybko. Wskoczyła na plan i kilka minut po wejściu do studia, powiedziała, że za 2 godziny musi jechać na event, więc jeśli ona petarda i ja petarda to zgadnijcie czyj ładunek wybuchowy wystrzeliłby szybciej?! Mieliśmy do zrobienia 8 stylizacji plus cover. Naprawdę nie wiem jakim cudem, ale w 90 minut zrobiliśmy cały edytorial łącznie z przerwami na przebiórki. Narzuciliśmy sobie hardkorowe tempo, na bieżaco dzieląc się prevkami zdjęć z serbską redakcją, której nie było na planie. Na szczęście wszystko zostało sprawnie zaakceptowane. Po udanej pracy poszedłem do popularnej paryskiej cukierni, żeby spróbować słynnych makaroników i wróciłem do hotelu spać, bo tuż o o wschodzie słońca, lecieliśmy ze stylistą do Mediolanu, gdzie robiliśmy kolejny cover z włoskim topmodelem Alessio Pozzi. Nie zachwycił mnie Paryż. Nie zdążyłem zobaczyć wieży Eiffla, ale zapamiętałem Fontanę w Paryżu.
logo