Kilka lat temu jej tata dowiedział się, że ma białaczkę. Na szczęście z chorobą udało się wygrać. Dziś Olga Kalicka namawia innych do rejestrowania się w bazie potencjalnych dawców szpiku. Gwiazda serialu "Rodzinka.pl" doskonale wie, że tak niewiele trzeba, aby uratować komuś życie, tak jak kilka lat temu uratowano życie jej ukochanemu tacie.
Zapewne trudno Ci o tym mówić, ale czy pamiętasz, jak zareagowałaś, gdy dowiedziałaś się, że Twój tata ma białaczę?
Tata dowiedział się o chorobie w lutym 2010 roku. Pamiętam dzień, w którym przyniósł pierwsze wyniki badań. Kiedy mama na mnie spojrzała i zobaczyłam w jej oczych łzy, wiedziałam, że dzieje się coś bardzo niedobrego. Kiedy okazało się, że to białaczka, spędziłam całą noc przed komputerem szukając informacji na temat choroby i przyczyn, które mogły ją wywołać. To był bardzo trudny czas.
Powiedziałaś, że był to bardzo trudny okres dla Ciebie i całej Twojej rodziny. Jakie emocje Wam wówczas towarzyszyły?
Przede wszystkim obawa, że stracę tatę, chociaż nie skupiałam się wtedy nad tym, co czuję. Oprócz tego, że przeżywałam to co przydarzyło się tacie, dodatkowo zamartwiałem się o mamę, która dzień w dzień jeździła do przebywającego w szpitalu taty, nie mogła spać, mało jadła... Podziwiam moją mamę, za to, jaka była dzielna przez cały ten czas. Poza tym cały czas starała się chronić mnie i moje siostry. Kiedy z tatą było źle, mama nie pozwalała mi go odwiedzać, żebym nie widziała jak się męczy.
W kim miałaś wtedy największe wsparcie?
W mamie oraz w moich dwóch starszych siostrach. Trzymałyśmy się razem i wspierałyśmy mamę, której było chyba najciężej. Moja siostra, Agnieszka, gdy dowiedziała się o chorobie taty, postanowiła zmienić pracę. Myślę, że poczuła sie odpowiedzialna za nas wszystkich i chciała pomóc finansowo, ponieważ to tata zawsze zarabiał na całą naszą rodzinę.
Czy zdarzało się, że miałaś chwile zwątpienia, że wszystko się uda?
To wszystko zależało od tego, jak czuł sie tata. Kiedy miewał się lepiej i zaczynał żartować, wiedziałam, że będzie dobrze, ale oczywiście były też dni kiedy bałam się, że może się to skończyć inaczej.
Na szczęście Twojemu tacie udało się znaleźć dawcę.
Tak, to prawda. To była jedyna informacja, z której szczerze się cieszyliśmy przez okres choroby. Mój tata ma sześcioro rodzeństwa. Dziekujemy Bogu za to, że w tej szóstce znalazł się zgodny genetycznie bliźniak. Tata miał ogromnie dużo szczęścia, że sprawy potoczyły się tak szybko i we wrześniu 2010 roku był już po przeszczepieniu. Niestety, nie wszyscy chorzy mają tyle szczęścia co mój tata i cała nasza rodzina.
Z tego co wiem chciałaś wówczas pomóc, ale nie mogłaś.
Kiedy dowiedzieliśmy się o chorobie taty, nie miałam jeszcze 18 lat, a to jeden z warunków, żeby zostać potencjalnym dawcą szpiku. Pani doktor, która zajmowała się moim tatą, nie zgodziła się nawet żebym oddała krew do badania. Poza tym trzeba ważyć minimum 50 kilogramów, a przy moim wzroście to nie takie proste :)
Jak dziś czuje się Twój tata?
Jest w świetnej formie. Mówi, że odkąd odrosły mu włosy i wąsy czuje się zdecydowanie lepiej :) We wrześniu tego roku – jak sam mówi – będzie obchodził trzecie urodziny :D
Czy po tym wszystkim co Was spotkało, waszej rodzinie udało się wrócić do normalnego życia?
Oczywiście. Żyjemy jak dawniej, tylko chyba bardziej doceniamy to, że jesteśmy razem. Ja zaczęłam bardziej doceniać również to, co robi dla mnie tata.
Doskonale wiesz, jak ważne jest to, aby w naszym kraju było jak najwięcej potencjalnych dawców szpiku. Namawiasz do rejestracji swoich znajomych?
Jasne!!! Chociaż większość z nich już dawno się zarejestrowała. Udostępniam też informacje o fundacji DKMS na moim fanpage'u i prywatnym profilu. Mam nadzieję, że nawet dzięki temu ktoś zdecyduje się zarejestrować jako potencjalny dawca szpiku, a tym samym być może uratuje komuś życie.