kiełki z domowej uprawy
kiełki z domowej uprawy Dorota Minta

REKLAMA
Patrzę na to co za oknem i przychodzi mi do głowy początek wykładów z mniemanologii stosowanej Jana Tadeusza Sanisławskiego. Uwielbiałam słuchać jego monologów. Nie wiem, które święta są ważniejsze, wiem, że sa odmienne. Boże Narodzenie to dla mnie nieomal ortodoksyjne trzymanie się tradycji. Te same potrawy, obrus po babci na stole, rytuały. Wielkanoc to więcej radości, kreatywności, poszukiwań. Skąd ta różnica? Myślę, że ogromne znaczenie mają „okoliczności przyrody“, czyli pora roku. Koniec grudnia to w naszym klimacie mrok, robienie wszystkiego, żeby doczekac do wiosny. Zatem maksymalizowanie poczucia bezpieczeństwa, minimalizowanie wszelkich niespodzianek. Często jesteśmy jak dzieci, układamy sobie świat dookoła, żeby nad nim panować, żeby przestać się obawiać jakichś niespodziewanych zdarzeń. Tego dziecka jest sporo w każdym z nas. W zimie, na Święta, potem na Nowy Rok odprawiamy gusła, wróżymy ze źdźbła siana, łusek karpia, składamy sobie przyrzeczenia na kolejny rok. Niestety słabo idzie większości z nas z ich realizacją. Nie może być inaczej: przecież najważniejsze, to przetrwać do wiosny, a nie zmieniać coś w życiu ;).
Kiedy czujemy się mniej komfortowo, nie tęsknimy do zmian. Przychodzi w końcu upragniona wiosna i nowe rozdanie, poczucie bezpieczeństwa przestaje być aż tak ważne.
Wielkanoc w moim rodzinnym domu zawsze będzie mi się kojarzyła z wiosną. Kilkanaście dni wcześniej tato wykopywał kępy przebiśniegów, przylaszczek i prymulek. Ustawiał je w donicach, w ciepłym pokoju. Potem nasz wielkanocny stół wyglądał jak fragment ogrodu. My z mamą prześcigałyśmy sie w pomysłach na nowe odkrycia kulinarne. Czeska zupa czosnkowa zamiast żurku? Jagnięcina na sposób marokański zamiast pieczystej szynki? Takie burzenie konwencji sprawiało nam mnóstwo radości. Od tamtych Wielkanocy minęło wiele lat, ale zawsze mam o tej porze ochotę na jakąś zmianę, na rozpoczęcie czegoś nowego. Mnie napędza wiosna, dla chrześcijan zapewne takim motorem jest doniosłość przeżyć tych kilku dni. Bez względu na wyznanie, o tej porze roku zabieramy się za siebie. Zaczynamy ćwiczyć, uczyć sie nowych rzeczy albo zostajemy wegetarianami. Zmieniamy zdecydowanie rzeczy ważne i nie. Podejmujemy najróżniejsze wyzwania. Najistotniejsze jest to, że te wiosenne obietnice skuteczniej realizujemy.
W tym roku wszyscy zastygliśmy w oczekiwaniu. Za oknem śnieg, nie widać kwitnących krokusów ani przylaszczek. Buzujące zazwyczaj na początku kwietnia siły, które namawiają nas do wiosennej zmiany ciągle jeszcze drzemią. Może tym bardziej na przekór zimie za oknem zacznujmy zmieniac coś w swoim życiu? To nie muszą być rewolucje, można zacząć od czego niewielkiego, co wyzwoli w nas moc. Może w Wielkanocną niedzielę zainaugurujemy obyczaj wieczornych intensywnych spacerów? Będziemy jeść regularnie i zabierać do pracy zdrowe przekąski? A może pokonamy swój lęk i nauczymy się jeździć na rolkach? Każdy ma pewnie coś, co chciałby zmienić w swoim życiu. Zacznijmy od niedzielnych śniadań. Niech to nie będą tłuste kiełbaski, puchate bułeczki, ale coś zdecydowanie bardziej deliaktnego, czyli omlet z kiełkami. Zapewne to jakiś atawizm, ale w okresie przesilenia wiosennego mam zawsze większą ochotę na jajka. Świeże, od dobrze karmionych kur. Może mój organizm upomina się o bombę odżywczą, jaką jest jajko? Ucieszyło mnie, że ostatnio ważni naukowcy orzekli, że przypisywanie jajkom zabójczych właściwości było zdecydowanie przesadzone i możemy ich zjadać nawet 10 w ciągu tygodnia.
Od pewnego czasu w moim domu nieustająco rosną kiełki, bawimy się różnymi ziarnami. Zwyczajny groch albo fasolka mung, oczywista rzodkiewka, rzerzucha, słonecznik i wiele innych. Połączenie jajek i kiełków to doskonałe smaki, ale też walory odżywcze: witaminy i mikroelementy. Dla tęskniących za skrobią jest groch i fasola. Dla liczących indeks glikemiczny soczewica. Można się też bawić wyrazistością: od ostrej rzerzuchy po delikatną fasolke mung. Ten jajeczno-roślinny duet ma w sobie też sporo symboliki związanej z początkiem i nowym życiem,. A na dodatek przepięknie wygląda na talerzu, a przecież jemy w znacznym stopniu oczami.
W mojej kuchni kiełki pojawiają się na twarożku, w sałatach, ale moim odkryciem sezonu omlet, wyglądający jak przyniesiony prosto z ogrodu, pełen słonecznego optymizmu. Nie czekajmy aż stopią się wszystkie śniegi, zaczynijmy kolejne zmiany w swoim życiu.
Omlet z kiełkami
logo
Wiosenny omlet Dorota Minta
Składniki (dla dwóch osób):
1. Jajka - 4 szt
2. Mleko - ¼ szklanki
3. Dowolne kiełki 1szklanka
4. Masło do smażenia – 1 łyżeczka
5. Przyprawy: sól, pieprz
6. Twardy utarty ser typu parmezan – ok 2 łyżki (opcjonalnie)
Sposób wykonania:
1. Do miski wpić kolejno białka, żółtka pozostawić oddzielnie w małej miseczce
2. Ubić białka na sztywną pianę, lekko posolić
3. Rozgrzać na patelni masło
4. Dodać żółtka i mleko
5. Delikatnie wymieszać całość
6. Wylać mase na rozgrzana patelnię, przykryć
7. Kiedy masa na górze bedzie zaczynała się ścinać (po ok. 2 minutach) wsypać na nią
kiełki
8. Dopiec pod przykryciem przez kolejna minutę
9. Podzielić omlet na dwie części, nałożyć na talerze, można posypać serem
Rozpocznijcie wiosenne zmiany w swoim życiu, hodujcie kiełki, spacerujcie i uśmiechajcie się częściej, nie tylko przy składaniu świątecznych życzeń.