REKLAMA
Jakiś czas temu napisał do mnie pewien ojciec. List był długi i smutny. Autor pytał, czemu zawsze zajmuję się tylko samotnymi matkami. Pisał, że jest sam z trójką dzieci (7, 4 i 2,5). Ich matka nagle odeszła. Napisał, że on i dzieci byli długi czas zagubieni. Długa sprawa rozwodowa, znikąd wsparcia. Nie wiedział co robić, jak sobie poradzić. Prosił, by napisać o problemie samotnych ojców.
Samotne rodzicielstwo w ogóle jest trudne, zaś samotni ojcowie często są traktowani przez społeczeństwo w specyficzny sposób. Często budzą „dziwne” zainteresowanie i większe zdziwienie niż samotna matka. Zmagają się z nietolerancją. Nie ma znaczenia czy są wdowcami czy rozwodnikami. Co rusz muszą udowadniać swoje prawa rodzicielskie. Przy wielu formalnościach, na przykład gdy zapisują dziecko do szkoły czy idą z nim do lekarza, wymaga się od niech, by się legitymowali i wykazywali swoje prawa. Mają pod górkę.
Dodam, gwoli sprawiedliwości, że często ojcowie, którzy nie są samotni, a na co dzień zajmują się dziećmi, także muszą udowadniać, że mają „mandat” do zajmowania się swoim małym dzieckiem. Wiele osób uznaje, że oni po prostu nie mogą wiedzieć i znać się na „byciu rodzicem” i dobrze się zajmować maluchem.
Mimo, iż nadal powszechnie w społeczeństwie dominuje pogląd, że w pierwszych latach życia dziecko może się prawidłowo rozwijać tylko przy matce, to opinia ta, jest na szczęście coraz częściej podważana przez specjalistów. Jednocześnie badania pokazują na szczęście, że mężczyźni samotnie wychowujący dzieci są coraz lepiej postrzegani i spotykają się z coraz większą tolerancją społeczeństwa.
Nie wszystko jednak dzieje się od razu. Polskie sądy rodzinne ciągle jeszcze prawo do opieki nad dzieckiem przyznają częściej matkom, jako „bardziej predysponowanym do sprawowania bezpośredniej pieczy”. Aby uzyskać opiekę nad dzieckiem ojciec musi udowodnić, że matka nie wywiązuje się należycie ze swoich obowiązków. Sprawy rozwodowe ciągną się latami i są trudne i męczące zarówno dla rodziców, jak i dzieci.
Rzeczywiście jednak, zwykle czytając o „rodzinie niepełnej” mamy na myśli sytuację, gdy to matki samodzielnie wychowują dzieci. Dzieje się tak, gdyż w Polsce jest jedenaście razy więcej kobiet samotnie wychowujących niż samotnych ojców. Ale przecież oni także istnieją.
Gdy rozpada się rodzina, a mężczyzna przejmuje pełną opiekę nad dziećmi, to z początku trudno jest mu odnaleźć się w nowej roli, bo do tej pory to przecież na ogół kobieta zajmowała się domem. Tak po prostu zwykle bywa. Facet zarabiał „na życie” a kobieta zajmowała się domem. W powyższym przypadku też tak było.
Gdy więc mężczyzna zostaje sam na gospodarstwie, początkowo nie jest pewny czy powinien kontynuować rodzinne rytuały i zajmować się dziećmi w ten sam sposób, w jaki robiła to ich mama i jednocześnie spełniać rolę przypisaną ojcu. Zapytacie jaką rolę? Ano „złego policjanta, karzącej ręki sprawiedliwości, wymagającego więcej”. A może powinien być po prostu „przytulanką”? Na co się zdecydować, by było to dobre dla dzieci?
Każdy samotny ojciec musi zrozumieć, że nigdy nie zastąpi dziecku matki, ale to wcale nie znaczy, że nie może zapewnić mu wzorca, który dziecko będzie mogło naśladować w życiu. Uświadomienie sobie tego faktu pozwoli ojcu na bycie sobą, czyli dobrym ojcem, pełnym zaufania do siebie i swego postępowania.
Dla dziecka istotne jest przecież, by była obok niego tak zwana „osoba znacząca” i tą osobą może być właśnie tata. Tajemnica sukcesu samotnego ojcostwa, czy może nawet rodzicielstwa polega na uwierzeniu we własne siły. Dzieci samotnych rodziców, gdy są jeszcze małe wymagają przede wszystkim zapewnienia absolutnego poczucia bezpieczeństwa i zaspokojenia podstawowych potrzeb – a ponieważ w tym wypadku może to zrobić tylko jedna osoba, to nie jest łatwo. Ważne jest, aby ten ktoś, do którego od początku przywiąże się dziecko, był godny dziecięcego zaufania oraz by dziecko czuło, że jest bezpiecznie i kochane.
Gdy dzieci dorastają, pojawić się mogą kłopoty ze zmianą autorytetu, szkołą i wyzwaniami z nią związanymi, ujawnią się problemy w relacjach społecznych no i przede wszystkim znaczące zaczną być zmiany dotyczące rozwoju fizycznego i emocjonalnego. Niektórzy ojcowie sądzą, że muszą dziecku koniecznie zrekompensować brak matki. W rezultacie przesadzają z dążeniem do bliskości i praktycznie wcale nie mają własnego świata. Uznają „pozadomowo” tylko życie zawodowe. Rezygnują z własnego życia uczuciowego, zamykając siebie i dzieci w silnych emocjonalnych związkach w domu. To nie jest dobry pomysł.
Przychodzi czas, gdy dorastające dzieci zaczynają mieć niekiedy problem ze zniesieniem myśli, że ich samotny rodzic – w tym przypadku ojciec - mógłby mieć jakieś własne i nie związane z rodziną życie uczuciowe. Może pojawić się zazdrość o czas, uwagę i o uczucie. Wtedy to ojcowie czasem pozwalają, by to ich dzieci przejęły rządy w domu. Ustępują pola i poddając się presji, poszukują „kobiety – opiekunki” dla siebie, dzieci i domu.
W okresie „buntu nastolatka” zbyt silny, toksyczny związek z ojcem, może stanowić przeszkodę w usamodzielnieniu się dziecka. Podstawową rzeczą w przypadku, gdy matki nie ma w domu, jest zapewnienie pozytywnych kobiecych wzorów, do których można się regularnie odwoływać. Ważny jest kontakt z najbliższymi w rodzinie kobietami: babcią czy ciocią.
Podobnie jak kobiety, które samotnie wychowując dzieci odczuwają niekiedy brak wsparcia w ojcu, samotni ojcowie, nie potrafią znaleźć sobie właściwego miejsca we własnej rodzinie. Niektórzy mężczyźni, podobnie jak samotne matki, mają przez to trudności z zachowaniem autorytetu, czego powodem jest właśnie brak dystansu wobec dziecka. Brak jest im naturalnej perspektywy widocznej tylko i wyłącznie z oddalenia.
Ważne jest by pamiętać, że jeśli mama zniknęła z życia dzieci, trzeba o niej przypominać. Próby wymazania jej ze świadomości dziecka obrócą się wcześniej czy później przeciwko dziecku. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest łatwo, ale trzeba podjąć taką próbę, bo emocje dziecka, mogą zupełnie różnić się od naszych, dorosłych. Trzeba to uszanować.
Samotny ojciec w dwójnasób winien być odpowiedzialny, słowny, słuchający, otwarty, pewny siebie, wrażliwy i mądry - jeśli ojciec nie sprawdzi się w takiej roli, to z punktu widzenia dziecka nie da rady sprawdzić się w innej. Dziecko rozwija się prawidłowo, jeśli w otaczającym go świecie miłość i poświęcenie pozostają w równowadze. Nie można pozwolić, by ojcowski brak akceptacji dla samego siebie i frustracje negatywnie odbijały się na najmłodszych.
Jeśli pojawiają się obawy, trzeba bez lęku poprosić o pomoc. To jest właśnie dojrzała postawa.