Kilka dni temu dziennikarka Dorota Łosiewicz z serwisu wPolityce poświęciła mojej osobie jeden ze swoich felietonów.
Nie będę się odnosić do całości, bo nie zwykłam komentować idiotyzmów.
Jedna rzecz jednak mnie zszokowała i przeraziła i w tej sprawie zabieram głos.
Pani Łosiewicz pisze mianowicie o programie Superniania. Tak się złożyło, że moja koleżanka brała udział w tym programie. Jej dziecko miało problem z nadruchliwością. Zawadzka rozwiązała problem mojej znajomej. Podczas kręcenia finału dziecko dostało, jak relacjonowała moja koleżanka, leki uspokajające, żeby wyglądało na spokojniejsze.
Wzywam więc panią Łosiewicz, by niezwłocznie złożyła zawiadomienie do prokuratury o działaniu na szkodę dziecka. Sprawcę – jeśli takowy istnieje – trzeba odszukać i przykładnie ukarać.
Zrobię wszystko co w mojej mocy, by ten kto działał na szkodę dziecka, poniósł prawne konsekwencje zarzucanego mu - przez panią Łosiewicz i jej koleżankę - czynu.
Zdumiewa mnie jednocześnie fakt, że dziennikarka przez cały czas, gdy posiadała takową wiedzę, nie zgłosiła tego organom ścigania (na policję lub do prokuratury).
Dlaczego?
Zdumiewa mnie fakt, że matka pozwoliła (o ile fakt taki miał rzeczywiście miejsce) na to, by podano cokolwiek jej dziecku i sama nie zgłosiła tego organom ścigania.
Brak takowego zgłoszenia może być także uznany za działanie na szkodę dziecka i być może powinien zająć się tym sąd rodzinny.
Jeśli opisywana koleżanka istnieje, to proszę ją o ujawnienie się i opowiedzenie publicznie, kto jest odpowiedzialny za podanie dziecku czegokolwiek (mowa o środku uspokajającym) na planie programu Superniania.
Wyemitowano 31 odcinków. Dzieci ze stwierdzoną nadpobudliwością było zaledwie kilkoro. Jeśli pani Łosiewicz nie ujawni danych, sama przeprowadzę stosowne poszukiwania. Mam kontakt do wszystkich rodzin z którymi pracowałam.
Wyjaśnię to.
PS
Pani Łosiewicz swoim felietonem sprowokowała cykl tekstów w plotkarskich serwisach.
Niektóre z nich sugerują - nie mam pojęcia na jakiej podstawie – że to ja „nafaszerowałam dziecko lekami”.
Znając mechanizm obawiam, się, że za chwilę napisze o tym plotkarska prasa.
Nie będzie istotne, że to oszczerstwa...
Takie postępowanie jest naruszeniem dóbr osobistych i podlega ochronie prawnej. W tej sprawie skontaktuję się z prawnikami.
Nie może być tak, że można wszystko o wszystkich napisać byle tylko postawić na końcu znak zapytania.