REKLAMA
„Lać i patrzeć czy równo puchnie” mawiała sąsiadka mojej babci ponad 45 lat temu, szarpiąc pięcioletniego Antosia, z którym bawiłam się w dzieciństwie.
Chłopca wychowywała babcia i nie miała dla niego za grosz cierpliwości. Była wprost załamana, gdy rodzice po prostu kiedyś go przywieźli i pojechali „budować Polskę”.
Antoś był „żywym dzieckiem” – właził tam gdzie, wedle babci nie powinien, był niejadkiem, miał wiecznie rozbite kolana i uciekał jak tylko ją widział.
Antoś, wobec tego dostawał lanie codziennie, a nawet kilka razy dziennie. W pupę, po plecach, czasem babcia nie trafiała i przyłożyła po głowie. Były to „niewinne klapsy” ale bywał i sznur od żelazka czy pasek „po dziadku”.
Nikt się za Antosiem nigdy nie wstawiał, bo i nie było komu, po prostu taki czas... Wiele dzieci doświadczało wtedy przemocy ze strony dorosłych. Codziennej, systematycznej, „wychowawczej”, choć wówczas bez cudzysłowu.
Wyrosły na porządnych ludzi. Wszystkie jednak chcą zapomnieć. Wiele ofiar rodzicielskiej przemocy racjonalizuje ją, mówiąc, że wyrośli na porządnych obywateli, choć ich bito więc jak widać nie zaszkodziło. Przypominam, wyrośli MIMO tego bicia a nie DLATEGO, że byli bici. Dziś, gdy inne metody zawiodą, albo po prostu nie starcza cierpliwości, wielu z nich także bije swoje dzieci. I powtarzają jak mantrę –„ ja wyrosłem”…
Powiecie, 45 lat temu to odległa historia, dziś jest inaczej…
NIEPRAWDA!
Trzy lata temu podczas prac komisji senackiej powiedziałam w swoim wystąpieniu, że „Dziecko NIE WIE kiedy dostaje "klapsa" a kiedy jest bite, lane. Dziecku jest wszystko jedno. Dziecko doznaje bólu, boi się i wie jedynie że dorosły je uderza. I z tym trzeba walczyć. Z uderzaniem dzieci”.
Najnowsze, bo ogłoszone dziś wyniki badań zleconych przez Rzecznika Praw Dziecka pokazują straszną i mam nadzieję wstydliwą dla nas dorosłych prawdę.
Co trzeci Polak nadal uznaje bicie za skuteczną metodę wychowawczą, a więc wyraża aprobatę dla bicia dzieci w celach wychowawczych. Znaczy to tyle, że dzieci są bite by były grzeczne, posłuszne, mądre, karne, miłe, może nawet szczęśliwe.
60 proc. Polaków nie widzi nic złego w dawaniu dzieciom „klapsów”. W ubiegłych latach było to aż 69 proc. Dorośli wciąż w większości uznają, że klaps to nie bicie, że to nie przemoc, że to tylko „takie tam” – niegroźne szturchnięcie, pacnięcie.
Najnowsze wyniki badań pokazują, że chociaż nieco wzrosła dezaprobata dla „klapsów”, (2008 – 19%, 2012 – 30% teraz 33%), to gotowość do reagowania na przemoc wobec dzieci nadal nie jest wystarczająca.
38 proc. nie widzi nic złego w spuszczeniu dziecku lania. Co więc akceptujemy? Pasek, ręka, linijka, sznur od żelazka, ściera, czy cokolwiek co w furii wpadnie w rękę. Lanie to także metoda wychowawcza?
Kogo w ten sposób chcemy wychować? Jakie kolejne pokolenie „porządnych ludzi”?
Dlaczego uważamy, że uderzenie drugiego człowieka jest w porządku? Tylko dlatego że jest mały? Dlatego, że się nie obroni? Czy mamy jakiś inny ukryty powód? Może dlatego, że mamy nad nim władzę i wydaje nam się, że możemy wszystko?
Przyzwolenie dla bicia wynosiło w roku 2008 – 78%, dziś ta liczba wynosi 60%. Oczywiście lepiej, ale ciągle BARDZO źle.
To przecież właśnie w rodzinie wiele dzieci po raz PIERWSZY w swoim życiu doświadcza przemocy i patologii. Jeszcze zanim pójdzie do żłobka, do przedszkola czy dalej w świat, stosowania przemocy uczą je najbliżsi. Przemoc ZACZYNA się nie gdzie indziej tylko właśnie w rodzinie. Niestety. I tę doznaną w najwcześniejszych latach niesie się dalej przez życie.
Rozpatrując tylko pierwsze 3 lata życia dziecka -wielu rodziców krzyczy, szarpie, potrząsa, ściska, szczypie i po prostu bije...w imię wychowywania. I najgorsze nie widzą w tym nic złego. Wielu rodziców. Zbyt wielu. Na szczęście nie wszyscy.
Rzecznik Praw Dziecka uznaje w swym komentarzu, że „Wyniki te są niepokojące” – według mnie są przerażające.
Przemoc wobec dziecka to jeden z najtrudniejszych problemów w społeczeństwie polskim – powiedział Marek Michalak - to oczywiście prawda, ale ja powiem więcej. Te dane pokazują, że wielu rodziców nie ma pojęcia jak rozwija się człowiek, jakie ma potrzeby i jak te potrzeby należy zaspokajać.
Zakodowana we własnym dzieciństwie doznawana przemoc przenosi się na przemoc którą jako dorośli stosują wobec własnych dzieci. Oczywiście na poziomie deklaratywnym, głośno krzyczą: „nie biję dziecka”, i nawet bez oddechu między zdaniami dodają „ jedynie daję mu klapsy”. To także oznacza, że nie wiedzą co mówią. Dodam, że widać „nie wiedzą co czynią”.
Nie umiemy reagować na przemoc wobec dziecka, a przecież wystarczy choćby zajrzeć na strony kampanii RPD Reaguj.Masz Prawo
Od 2010 r. funkcjonuje w polskim prawie „Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie”. Okazuje się, że tylko 29 proc. – badanych zdaje sobie sprawę z zakazu bicia dzieci, który obowiązuje w Polsce (8-10 punktowy spadek w stosunku do lat wcześniejszych).
Nadal 35 proc. dorosłych uważa, że bicie dzieci NIE JEST zachowaniem niezgodnym z prawem. Na przestrzeni ostatnich trzech lat wyniki te utrzymują się na podobnym poziomie.
Mimo, że połowa badanych nie zgadza się z potocznym powiedzeniem, iż „lanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło”, to aż 37 proc. badanych nie uważa, by było to szkodliwe dla dziecka.
NIESZKODLIWE?
Skutki przemocy fizycznej (uszkodzenia ciała, utrata przytomności, krwawienia, siniaki, złamane kończyny, uszkodzone oczy, uszy, rany wymagające nałożenia szwów, omdlenia, ból, obrażenia wewnętrzne, a w skrajnych przypadkach – nawet śmierć.) – a więc bicia dzieci – to jedna strona medalu. Druga to długotrwałe skutki psychiczne, cierpienie długotrwałe, - dłuższe niż ból i siniak. Bardziej niekiedy bolesne. Przez kolejne lata życia dzieci pamiętają bowiem świadomie bądź podświadomie krzywdę z jaką zawsze kojarzy się dom i rodzic.
Niestety wciąż zbyt mało wiemy i chcemy wiedzieć o tym, do jakiego spustoszenia dochodzi w psychice człowieka, który w dzieciństwie był krzywdzony przez rodziców. Ciągle często bagatelizujemy rodzicielskie lania, klapsy, kuksańce. Nie wolno nam tego robić.
Nie wolno nam dopuszczać do tego, aby nasze dzieci stawały się ofiarami. Nie wolno dopuścić, by żyły w przekonaniu, że są samotne, nieważne, gorsze.
Rzecznik Praw Dziecka konsekwentnie od 2008 roku walczy ze zjawiskiem przemocy wobec dzieci, podejmuje działania edukacyjne i profilaktyczne i robi badania które pokazują co się zmienia.
Ta zmiana społeczna to powinien być priorytet dla nas wszystkich .
*Tegoroczne badanie na próbie tysiąca dorosłych osób (próba reprezentatywna) przeprowadził TNS OBOP.
Raport