Przeczytałam właśnie BisKuba Wojewódzkiego list do baranfian.
Zainteresował mnie, bo jest to jeden z niewielu dostępnych - a może i jedyny - tekst autora o sobie samym. Nieco drażni początek w liczbie mnogiej, ale to po prostu przejaw megalomanii.
Każdy człowiek ma prawo powiedzieć o sobie co mu się tylko podoba, pokazać co mu fantazja – nawet ułańska – podpowie. Najważniejsze, co z tą wiedzą zrobią inni. To po pierwsze. A po drugie - nieważne co mówimy o sobie, ważne co mówimy o innych.
Bohaterowie polskiego szołbiznesu, gwiazdki i gwiazdeczki, nieustannie drżą o to, jak inni ich „ocenią” „zakwalifikują”, co powie jakaś „ważna” pani albo jakiś jeszcze „ważniejszy” pan. Czy powinni jednak się tym przejmować?
Moim zdaniem, absolutnie nie. Szołbiznes czy może szołbiznesik polski o którym raczył był napisać KW, w bardzo osobistym i samokrytycznym tekście, właśnie z tego żyje, na tym żeruje, czy wręcz pasożytuje.
Na strachu o to, co powiedzą, jak opowiedzą, czy i co zauważą? Czy zrozumieją intencje czy wrzucą wg swojego widzimisię do jednego wora. Najczęściej własnego. Kloacznego.
Wojewódzki napisał„Celebryta to niszczący kulturę pasożyt“ – pasuje jak znalazł. Zastanawiające jednak, skąd nagle taka otwartość i samokrytyka? Nowe życie, jakieś postanowienie noworoczne – „zmienię się”? Nowa kobieta? Nowy wizerunek?
Mam nadzieję, że nowy projekt. Taki w starym stylu. Bo przecież kiedyś Kuba był krytykiem muzycznym, producentem, coś tworzył. Oczywiście to nie moja sprawa jakich dokonał wyborów, ale zamiast pisać „my w Polityce”, może napisałby odważnie „ja”?
Choć oczywiście pisze sam o sobie: „Krajowy szoł biznes ma twarz narcystycznego celebryty, którego jedynym sukcesem jest zajmowanie się sobą.“ Nie ma w tekście zdjęć, ale i tak wiadomo o kogo chodzi.
„Relacje z artystycznych wydarzeń zabiła kronika garderobianego współzawodnictwa. Kto w co się ubrał, za ile a kto zaliczył masakrę modową i ile go to będzie kosztować.“ – w jakimż to programie tak się dzieje? Tak, tak, to „Kuba Wojewódzki Show”. No przecież. Nie posłuchamy tam o tej - jakże ważnej w życiu i rozwoju osobistym prowadzącego - kulturze, ale posłuchamy „o cyckach i dupie“. I o wariacjach na ich temat.
„Jak długo będziemy oszukiwać siebie i widza, że oto są prawdziwe gwiazdy“ – no właśnie jak długo? W programie Kuby - od długiego już czasu - gwiazd jak na lekarstwo, a jeśli już są, to wtedy gospodarz nic do powiedzenia nie ma. Gwiazdy nie dają się „wkręcić” i opowiadają właśnie o tym, o czym sam KW ani nie chce, ani zapewne nie umie rozmawiać. Gdyby umiał, to przecież rozmawiałby, prawda? To po prostu go nie interesuje, bo to się nie sprzedaje. A jest on sprzedawcą. Świetnym sprzedawcą „niczego”.
Pisze Kuba „obecność na okładce "VIVY" czy "GALI" staje się synonimem estetycznej rozpaczy“ – a co za tym idzie przepustką do mediów, w tym do programu samego „KrólaTVN” – jak sam siebie określa. „Rodzi się podstawowe i lekko ambarasujące pytanie: po co oni to robią?”– no właśnie po co on to robi?
Gdy spotykam się z młodymi ludźmi w gimnazjach i liceach, często słyszę, że właśnie KW jest dla nich autorytetem. Bywa. Jeszcze kilka lat temu był to JPII, ale czasy się zmieniają. Na pytanie dlaczego właśnie on, uczniowie odpowiadają, że „jest w telewizji, ma luz i fajne ciuchy”.
No to gratulacje. „jak nic specjalnego nie umiesz, zostajesz celebrytą, jak nie umiesz być celebrytą, zostajesz stylistką." Zostałeś Kubo stylistą.
„Osobowości telewizyjne zostają zamienione w telewizyjne osobliwości.” To także prawda. I żeby nie było, lubiłam niegdyś programy z udziałem Kuby. Widziałam jego żonglerkę cytatami, powiedzeniami. Lubiłam dowcip i cięty język. Udawanie oczytanego i wrażliwego krytyka nieco drażniło, ale jak się kogoś lubi to i takie numery mniej drażnią – choć do czasu. Niech mu będzie. Szkoda jedynie tylko, że on sam uwierzył, że to wie. Tak często powtarzał niektóre slogany, że teraz to już może i wie. Ale może też nie do końca.
„Zabawa w rozrywkę, zabawa w kulturę, zamieniła się w magiel.“ – dokładnie. Nawet w „magiel towarzyski“. Nie ma już mowy o recenzjach, merytorycznych opiniach czy faktach. Są plotki, insynuacje i magiel właśnie. Nie bez powodu „główna maglarka kraju” napisała „dobry tekst”.
Autor pisze dalej: „Powstał układ zamknięty, w którym grupa kilkunastu osób sprowadziła polski szoł biznes do dyskusji plotkarzy z płotkami.“ Słowo stało się ciałem. I nie daj Bóg, by ktoś próbował zakłócić tę wypracowaną równowagę. Nie. Jeden on namaszcza i wprowadza na saloony, by tam wyśmiać. Ale stylowo i kulturalnie. Podobno.
W moim komentarzu pod tym autokrytycznym tekstem Wojewódzkiego napisałam: "Z czego się śmiejecie? z siebie samych się śmiejecie!" - celnie... w siebie samego“. Niestety chyba nie ma się z czego śmiać. Smucić sie trzeba.
Bo polski szołbiznesik ma twarz Kuby Wojewódzkiego.
Na końcu jednak pojawia się światełko w tunelu: „Ciężka praca nad prawdziwym sukcesem jeszcze nikomu nie zaszkodziła." Prawda. Więc życzę autorowi, by jednak spróbował w tym nowym 2014 roku.
Nigdy nie jest za późno, nawet gdy ma się 50 lat.