Jak działa Internet wie każdy.
No może prawie każdy.
No może każdy do pewnego wieku.
Piszę do tych, którzy pojęcie mają.
Jak działa fb – czyli portal społecznościowy - także raczej wiadomo. Wiadomości złe rozchodzą się w nim, jak kręgi na wodzie.
Wczoraj pocztą pantoflową dotarł do mnie list od pewnej mocno wzburzonej mamy. Sprawa dotyczyła niemożliwości wejścia do sklepu/hurtowni branży dziecięcej z dzieckiem w wózku. Rzecz się miała w Szczecinie. Mama opisała całą sytuację oraz to wszystko, co wydarzyło się potem, już na facebookowym profilu rzeczonej hurtowni…
Kobieta skarżyła się, że jej prośba o wyjaśnienie znikała z profilu.
Ponieważ sprawa ciekawa postanowiłam sprawdzić fakty i sama zamieściłam cały list - z prośbą o wyjaśnienie - czy taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce? Mój wpis zniknął.
Po dwóch godzinach zamieściłam zapytanie ponownie. Znowu „wyparował’, ale na moim fanpejdzu pojawiło się zapytanie od zainteresowanego, czy możemy skontaktować się na priv.
Oczywiście, czemu nie?
Rozmowa była interesująca. Administrator/moderator/właściciel próbował mi wykazać, że to w ogóle pomyłka, że to nie ten sklep, nie ten profil i pomimo, iż: „Sklepy posiadają tego samego właściciela, lecz działają pod innymi markami z różną polityką sprzedaży”.
Informację przyjęłam do wiadomości, prosząc jednocześnie o wyjaśnienie dlaczego- o czym poinformował mnie rozmówca: „w opisywanym sklepie jest zakaz wjazdu z wózkami dziecięcymi”?
Tłumaczenie, że „takie zasady obowiązują przez ponad 10 lat i nigdy nie było z tym problemów, wystarczy dobra wola rodzica” niekoniecznie do mnie trafiło. Próbowałam dowiedzieć się więcej.
Dodam, że klientka miała prawo uważać, że ten fp dotyczy sklepu w którym była.
Mianowicie na stronie internetowej sklepu, w którym ta mama chciała zrobić zakupy, mamy taką oto informację „Ś.Dz.” istnieje od 2006 roku. Jesteśmy filią hurtowni B***d. Filia powstała z myślą o klientach którym trudno jest dojechać na ulicę K*****a 1.”
Czy nie wprowadza to zamieszania? Moim zdaniem tak. To ta sama firma, jedynie nazwy sklepów inne.
No ale idźmy dalej.
Administrator/moderator/właściciel zaproponował, bym wstrzymała się z opisywaniem całej sytuacji i zaproponował, żebym poczekała do poniedziałku bo „jeżeli chce Pani uzyskać dokładną informację prosimy o kontakt w dniu jutrzejszym, przekażę informację od właściciela”.
Oczywiście informacja z drugiej strony jest niebywale ważna, więc zaczekałam. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że po pierwsze nie można już dodawać wpisów na stronie fb ( blokada), ja TAKŻE zostałam zablokowana i oczywiście nie dostałam żadnej informacji od właściciela. Blokada zapewne działa lepiej.
W między czasie zbulwersowana mama zainteresowała sprawą media… Wyborcza
Koloru całej historii, może dodać jeszcze jeden smaczek. W dniu tego zajścia zdenerwowana mama zamieściła swój list na kilku forach, na których rozmawiają ze sobą matki, linkując do fb „nieprzyjaznej dzieciom i mamom” hurtowni. Okazało się, że kilka kobiet także zablokowano i wcześniej otrzymawszy „ciekawy” link z poleceniem: „proszę sobie przeczytać to"
A wystarczyło za pierwszym razem, po pierwszym wpisie zdenerwowanej mamy odpisać „przepraszamy za zaistniała sytuację MIMO, że to pomyłka i ten fp nie dotyczy miejsca o którym pani pisze.”
Jedno proste zdanie ☺
A tak…
Niesmak i sporo wstydu.