Od kilku miesięcy Katarzyna W., kobieta podejrzana o zabójstwo córki Magdaleny jest „bohaterką” serwisów informacyjnych. W środę pojawiła się sensacyjna wiadomość, że nikt z adwokatów nie chce jej bronić, czego powodem – jak domniemają dziennikarze – jest nieprawdomówność podejrzanej. Nie wiem, czy to prawda i nawet nie próbuję się nad tym zastanawiać, gdyż stosunek obrończy, który powstaje pomiędzy klientem, a jego obrońcą jest objęty całkowitą tajemnicą. Adwokat nie ma prawa powiedzieć ani słowa, na temat tego, co stało się przyczyną wypowiedzenia pełnomocnictwa, zaś sama podejrzana – jak wynika z doniesień medialnych – zniknęła, a zatem nie mogła udzielić takiej informacji.
Wygląda na to, że media same wykreowały temat i domniemały przyczynę, z powodu której doszło do zakończenia obrony.
Jako adwokata zaniepokoiła mnie informacja, że ktokolwiek stojący pod zarzutami może mieć kłopot ze znalezieniem obrońcy, bo gdyby to była prawda, to wystawiłoby to niepochlebne świadectwo całej korporacji. Prawo do obrony jest niezbywalnym prawem każdego obywatela i nigdy nie będzie sprawiedliwego procesu, jeśli oskarżony nie będzie mógł się bronić korzystając z pomocy fachowca. Obowiązkiem adwokatury jest zapewnić taką pomoc każdemu, niezależnie od zarzutów jakie mu postawiono, niezależnie od tego, czy jest szczery, czy też oszukuje swojego obrońcę i niezależnie od tego czy godzi się przyjmować sugestie obrońcy.
Zapewne wszyscy adwokaci chcieliby występować w obronie osób niewinnych i szlachetnych, ale takie sprawy zdarzają się rzadko. Częściej pospolitość skrzeczy i adwokat musi występować w obronie osób oskarżonych o rzeczy odrażające: zabójstwa, gwałty, porwania. Istotne jest to, że nigdy nie broni się samego przestępstwa, tylko człowieka stojącego pod konkretnymi zarzutami. Podejrzany, do czasu prawomocnego skazania, korzysta z domniemana niewinności. W toku postępowania może okazać się, że jest niewinny, lub, że wydarzenia przebiegały zupełnie inaczej niż stara się to udowodnić prokuratura, dlatego też każdy, kto staje przed sądem musi mieć zagwarantowane prawo do obrońcy.
Tylko proces, w którym oskarżony będzie miał możliwość się bronić korzystając z fachowej pomocy, będzie procesem sprawiedliwym. Czasem występując w konkretnej sprawie, adwokaci walczą o sprawy uniwersalne. W czasach, gdy obowiązywała kara śmierci, większość przemówień wygłaszanych w sprawach zagrożonych taką karą, było w istocie apelem w obronie prawa do życia. Wielkie przemówienia przechodziły do historii. Jedno z najgłośniejszych wystąpień przeciwko karze śmierci wygłosił amerykański adwokat Clarence Darrow. W trakcie procesu w sprawie Stan Illinois przeciwko Leopold i Loeb, gdzie w razie skazania jego klientom groziło krzesło elektryczne. Potrzebował on trzech dni na wygłoszenie mowy obrończej. Z relacji prasowych wynika, że gdy przemawiał zmęczony, bez marynarki, z rozluźnionym krawatem, a rozczochrane włosy zasłaniały mu oczy, to w dusznej sali panowała zupełna cisza. Bronił, mimo że ostatniego dnia zawodził go już głos. Przekonywał, że Sąd nie może orzec kary śmierci, bo okrucieństwo rodzi tylko okrucieństwo. Po tym przemówieniu dziennikarze nazwali go starym lwem, a on wygrał. Sąd orzekł kary dożywotniego pozbawienia wolności. Przytoczone przez niego argumenty, należą teraz do klasyki tych, które przedstawia się w trakcie dyskusji dotyczących niesłuszności tej kary. Bronimy zatem nie tylko konkretnych ludzi, ale również wartości, które powinny obowiązywać w cywilizowanym społeczeństwie.
Czy zatem adwokat może odmówić obrony pozostawiając kogoś bez pomocy prawnej? Ktoś kto decyduje się na ten zawód musi mieć świadomość, że będzie się stykał z najgorszymi ludzkimi zachowaniami i fakt, że jego klientowi postawiono najbardziej odrażające zarzuty, nie powinien wpłynąć na podjęcie się obrony. Bycie obrońcą wymaga odwagi, bo często adwokat jest utożsamiany z klientem i jego poglądami lub czynami. Jednak decydując się na ten zawód, wszyscy powinniśmy godzić się na to, że wykonywanie go może być nieprzyjemne, często niebezpieczne, a nawet skutkować utratą przyjaciół, którzy mogą nie wybaczyć opowiedzenia się – w ich mniemaniu – adwokata po stronie zła. Często nawet nasi przyjaciele nie mogą zrozumieć, że bronienie nawet najokrutniejszego mordercy to nie przejście na mroczną stronę mocy, ale bycie uczestnikiem procesu, który przeprowadzony zgodnie z wszelkimi regułami, ma prowadzić do sprawiedliwego wyroku.
Uczestniczyłem przed laty w procesie zabójców z Kredyt Banku reprezentując rodziny zamordowanych kasjerek. W powietrzu wisiała atmosfera linczu, a nienawiść widowni do zbrodniarzy, przekładała się na stosunek do ich obrońców. Dużo pracy musiałem włożyć, by wyjaśnić rodzinom zamordowanych, że to bardzo dobrze, że moi koledzy siedzą po drugiej stronie, bo uczyni to proces sprawiedliwym, a nienaganność jego przeprowadzenia uczyni sprawiedliwym najbardziej surowy wyrok. Okrucieństwo czynów popełnionych przez oskarżonych nie powinno zatem nigdy wpływać na decyzje obrońcy o przystąpieniu do sprawy. Powodem nieprzyjęcia sprawy, nie powinna być też nieprawdomówność osoby stojącej pod zarzutami. Rzadko kto, wyjawia komukolwiek – w tym swojemu adwokatowi – największe skrywane w duszy tajemnice. Podstawą obrony nie powinny być też opowieści klienta, ale materiał dowodowy zgromadzony w aktach. Sąd orzeka w oparciu o przedstawione dowody i adwokat z tymi dowodami, a nie z wyobraźnią klienta powinien się ścierać.
Czy zatem adwokat zawsze musi podejmować się obrony? Oczywiście, że nie. Może odmówić z ważnych powodów, a każdy musi to ocenić we własnym sumieniu. Ja mam kategorię spraw, których nie przyjmuję – nie podejmuję się obron w sprawie molestowania seksualnego dzieci, gdy nie jestem przekonany o niewinności mojego klienta. Nie odmawiam z powodu charakteru zarzutu, ponieważ i tu, oskarżony musi mieć prawo do obrony. Powód jest zupełnie inny – w takim procesie trzeba przesłuchać małe dzieci, czyli zadać im szereg pytań, a niektóre z nich mogą trwale zniszczyć ich psychikę. Boję się, że chcąc obronić dziecko, zrezygnowałbym z jakiegoś pytania, a to mogłoby wpłynąć na wynik sprawy. W takim procesie, nie byłbym dobrym obrońcą, a zatem nie powinienem podejmować się prowadzenia takiej sprawy.
Każdy z obrońców ma własny dekalog, poza który nie może wyjść wykonując swój zawód. Jednak obowiązkiem adwokatów jest bronić nawet w tak drastycznych sprawach, jak podejrzenie o zabójstwo małoletniego. Chcąc, by wizerunek adwokatury był jak najlepszy liczę, że informacja o niechęci adwokatów do obrony Katarzyny W. okaże się kaczką dziennikarską i zjawi się ona w dniu procesu w sądzie z profesjonalnym obrońcą.