Dwa tysiące lat temu, w dalekiej Galilei, gdzie zaczyna się historia Polski, główny dietetyk Cesarstwa, Rzymskiego, niejaki Vitius Vascius dokonywał kontroli zdrowego trybu życia mieszkańców prowincji. Był ciepły wiosenny wieczór. Słońce miało wkrótce schować się, za wzgórzami otaczającymi jezioro. Dlatego koń głównego dietetyka, zmęczony ciężarem dosiadającego go od rana jeźdźca, który nie wyglądał na obywatela zdrowo odżywiającego się i uprawiającego sport, człapał powoli, zupełnie nie tak, jak przystoi służbowemu wierzchowcowi tak znamienitej persony.
Zadanie, które Cesarz Oktawian August zlecił głównemu dietetykowi, nie było proste. Cesarz, który poszukiwał środków na realizację programów społecznych, takich na przykład jak 500 sestercji na każde dziecko poczęte przez legionistę, doszedł do wniosku, że koszty leczenia osób otyłych zrujnują jego plany. Wprawdzie cesarz nie składał żadnych obietnic wyborczych, bo nie musiał, ale nie chciał, by jakiś Tytus Liwiusz lub inny pismak piszący dla potomnych, obsmarował go, jako nieudacznika, który – dla dobra sprawy - nie potrafił zrobić porządku w jadłospisie poddanych. Skrybowie cesarza dokładnie policzyli, ile można zaoszczędzić na przestrzeganiu zasad prewencji, w porównaniu do kosztów leczenia osób, które nie przestrzegają zdrowego stylu życia i nie uprawiają sportów. Umierają przedwcześnie na zawał serca lub udar mózgu albo wegetują z nadwagą i wysokim cholesterolem, a po wejściu na pierwsze piętro dostają zadyszki. A skoro męczą się szybciej niż powinni, żadni z nich legioniści. Nie dość, że jako wojacy bezużyteczni, to jeszcze wymagają leczenia na koszt cesarstwa.
Cezar długo deliberował komu powierzyć stanowisko głównego dietetyka. W końcu jego wybór padł na Vitiusa Vasciusa człowieka znanego z lojalności i skłonności do wypowiedzi, które wprawiały w zakłopotanie stronników cesarstwa, bez których pomocy obrona granic przed różnej maści wrogami, byłaby znacznie trudniejsza. Ale skoro Vitius Vascius ma się zajmować tym, co w garnkach, a nie dyplomacją – pomyślał cesarz – zaufam mu. Wszak nigdy mnie nie zawiódł. Vitius Vascius nie wyglądał wprawdzie, jak wzór Rzymianina przestrzegającego zdrowego trybu życia, ale nie od dziś wiadomo, że neofici bywają nadgorliwi, a przez to skuteczni. W rzeczywistości Vitius Vascius pracował w trybie seven/eleven, bo wiedział, że kto nie wytrzyma pracy w godzinach nocnych może zostać wyrolowany.
Kiedy Vitius Vascius wjechał do ostatniej wioski, którą miał skontrolować tego dnia, usłyszał śpiew kobiety. Brzmiał intrygująco pięknie. Vitius Vascius wezwał do siebie centuriona i kazał mu podstawić drabinę, użyteczną przy zsiadaniu z wierzchowca. Któż mieszka w tej chacie, zapytał centuriona? Cieśla z żoną i z synem, wasza dietetyczna wysokość, odpowiedział centurion. Zaintrygowany urzekającym śpiewem główny dietetyk wszedł do chaty i zobaczył piękną młodą kobietę, bardzo skromnie ubraną, przygotowującą strawę. Cóż warzysz dobra niewiasto, zapytał Vitius Vascius? Hummus, wasza dietetyczość, odpowiedziała kobieta. Hummus i pity, dla męża i syna. Zarówno humus, jak i pita, są na liście zatwierdzonej przez cesarza. Prawda? Kiedy główny dietetyk przytaknął, kobieta dodała: nie dziwię się, same zdrowe składniki ciecierzyca, czosnek, sezam, oliwa i sok z cytryny, także przyprawy. Mój syn uwielbia to jedzenie, nigdy nie choruje, rośnie i bardzo pięknie wygląda. Jest rezolutny i mam przeczucie, że sprawi, że świat będzie lepszy, a przez to piękniejszy.