Jeśli przestępca pochodzi z najwyższych kręgów władzy i zna kogo trzeba, może spać spokojnie. Prawo jest dla was, maluczkich Polaczków, a nie dla nas, Wielkich Polaków i Prawdziwych Patriotów. Jeśli łudziliście się, że wszyscy są równi wobec prawa, współczujemy głupoty - taki przekaz dostali dziś Polacy od prezydenta Andrzeja Dudy, który ułaskawił właśnie Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA, skazanego na bezwzględne więzienie i 10-letni zakaz pełnienia funkcji publicznych przez niezawisły sąd (sędziemu i jego rodzinie teraz głęboko współczuję). PiS tak się spieszył do pokazania kto tu rządzi, że nie zaczekał nawet, dla zachowania pozorów, z nominowaniem Kamińskiego na ministerialne stanowisko do tego - nie ma wątpliwości, że umówionego wcześniej z Andrzejem Dudą - ułaskawienia. A co tam: skoro sprawa jest ustalona, niech Kamiński jak najszybciej dostanie stołek, a jeśli obywatelom to się nie spodoba, tym gorzej dla obywateli.
Oczywiście, jak słusznie napisał Paweł Wroński z Gazety Wyborczej, ułaskawiając byłego szefa CBA prezydent pokazał, że wie, że Kamiński jest winny. Pokazał to też sam Kamiński wycofując swoją apelację (tylko taki ruch mógł pozwolić na uprawomocnienie wyroku i ułaskawienie go przez prezydenta, bo ułaskawić można tylko przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem).
A zatem: czy teraz już można mówić, że Kamiński jest przestępcą? Wcześniej groził, że pozwie każdego kto nazwie go w ten sposób. Ciekawa sytuacja, bo teraz nazwał go tak jego kolega prezydent - ułaskawiając.
Niezależnie od wszystkiego, nawet będąc głęboko przekonanym o niewinności Kamińskiego Andrzej Duda nie miał prawa go ułaskawić właśnie dlatego, że były szef CBA jest jego znajomym – zachowania takiej podstawowej bezstronności wymagają standardy demokratycznego państwa prawa.
Wydaje się, że dziś, bardziej niż kiedykolwiek trzeba przypomnieć, że państwo to nie jest prywatny folwark Jarosława Kaczynskiego i Andrzeja Dudy, tylko nasze wspólne dobro, którym oni chwilowo zarządzają, i też - nie wedle uznania - tylko w ramach ogólnie przyjętych zasad, nazywanych przez cywilizowanych ludzi systemem prawnym. W normalnym kraju ludzie są równi wobec prawa, a za złamanie go ponosisz odpowiedzialność – niezależnie od tego czy jesteś murarzem czy ministrem.
Oprócz prawa są także zasady przyzwoitości, normy liberalnych demokracji szanowane na całym świecie, podmiotowe a nie przedmiotowe traktowania państwa i jego instytucji, nie używanie władzy powierzonej przez ludzi nieodpowiedzialnie i beztrosko, a przeciwnie- posługiwanie się nią ostrożnie, ze świadomoscią, że niesie ze sobą wielką odpowiedzialność.
O odpowiedzialności nie ma mowy, gdy Andrzej Dera z kancelarii prezydenta mówi, że prezydent nie uzasadni swojej decyzji o ułaskawieniu partyjnego kolegi. No i temu się akurat nie dziwię: jeszcze by sobie obywatele pomyśleli, że prawo i prezydent są dla nich.
Swoją decyzją prezydent I PiS pokazali, że nie uważają Polski za normalny kraj, a Polaków za obywateli którym należy się szacunek, że prawo traktują instrumentalnie, a Polska jest w ich oczach republiką bananową, w której instytucje i przepisy są ledwie narzędziem do gorszącego załatwiania prywaty, w tym, jeśli trzeba, pomagania kolegom – przestępcom. Teraz Kurwa My.