Coraz więcej czytelników pyta mnie, co sądzę o Konfederacji. Powiem Wam: sądzę, że po doświadczeniu z PiS nie ma w Polsce miejsca na żadną partię, której politycy mówią językiem przemocy i pogardy, wyśmiewają, upokarzają, upadlają, dyskryminują, nie słuchają kontrargumentów i nie szanują ludzi.
Reklama.
Reklama.
Słucham polityków Konfederacji i nie widzę różnicy między nimi a politykami PiS, tak jak wcześniej nie widziałam różnicy między politykami PiS, a działaczami od Kukiza czy JKM,
Wszyscy oni są tacy sami, w tym sensie, że to jeden typ ludzi: niezbyt mądrzy, za to krzykliwi, chamscy, butni i żądni władzy, u których te cechy są odwrotnie proporcjonalne do mądrości, pojęcia o świecie, kultury osobistej i umiejętności rozumienia rozmaitych złożoności.
Kiedy rozmawiamy o Konfederacji, popełniamy dokładnie ten sam błąd, który popełniliśmy przy PiS - zwracamy uwagę na pojedyncze hasła, które nie są nawet propozycjami programowymi - bo nie mają sensu, składu, ani sensownego umiejscowienia w kontekście, dyskutujemy je w przestrzeni publicznej, sprzeczamy się o nie lub traktujemy polityków Konfederacji jako błaznów i pożytecznych idiotów. To błąd.
Uważam, że dziś dla wyborców w Polsce najważniejsze w podejmowaniu decyzji na kogo zagłosować powinno być zaobserwowanie, nie co mówią konkretni politycy, ale jak mówią. A także jak postępują, również w szerszym kontekście, jak traktują innych, w tym politycznych oponentów, siebie nawzajem i świat.
Jakie pytania o polityków powinniśmy sobie zadać?
Czy są wulgarni? Chamscy? Czy kłamią i manipulują? Czy są cyniczni? Kulturalni? Czy da się z nimi normalnie rozmawiać, czy są w stanie wysłuchać kontrargumentów i odnieść się do nich spokojnie, rzeczowo i merytorycznie? Czy podają łatwe, naiwne rozwiązania trudnych i złożonych problemów? Czy w swoich opowieściach uwzględniają wszystkie grupy społeczne, czy też są nastawieni tylko na kilka wybranych grup - swoich wyborców?
Czy szanują dziennikarzy, którzy reprezentują przecież obywateli i zadają pytania w ich imieniu? Czy posługują się dyskryminującym językiem? Czy szanują słabsze grupy, jak kobiety, dzieci, osoby starsze i niepełnosprawnych, samotne matki, mniejszości seksualne i narodowe?
Czy są fanatykami?
Czy znają się na gospodarce? Czy potrafią liczyć? Czy też ich hasła brzmią efektownie, ale przy bliższym oglądzie okazują się nierealne?
Czy mają propozycje ustaw, a jeśli tak, to czy do tych ustaw podane są wyliczenia finansowe i czy te nowe prawa uwzględniają stan prawny, w którym przyjdzie im funkcjonować?
Czy to, co mówią i robią, ma sens?
Miejmy wysokie wymagania
Nie jest najważniejsze, czy Konfederacja proponuje podatek liniowy czy progresywny - oba mogą być wprowadzone mądrze lub głupio, w zależności od wielu czynników, ważne, że nie szanuje kobiet ani mniejszości, mówi językiem chamstwa, agresji i wykluczeń, jest pełna przemocowych, infantylnych typów, nieprzystających do nowoczesnego, demokratycznego, cywilizowanego świata.
Jest także ważne, że jej program (w mojej opinii) jest dla młodych 20-latków i dla nikogo innego, kompletnie nie uwzględnia polskich realiów, to jest starzejącego się społeczeństwa, ujemnego przyrostu naturalnego, kobiet, które nie mają dzieci, bo ich poczucie bezpieczeństwa jest zerowe, jakiejkolwiek sensownej pomocy socjalnej, naprawy edukacji i służby zdrowia.
Wielu Polaków nie chce tego słyszeć, ale swojego domu, a Polska jest naszym wspólnym domem, nie zbuduje się z faszystami, nacjonalistami, chamami, przemocowcami i typami mówiącymi od rzeczy. Nasz wspólny dom można zbudować z architektami, inżynierami, murarzami i innymi specjalistami, którzy wiedzą, co robią, myślą, planują, nie boją się ciężkiej pracy, a przede wszystkim projektują go dla wszystkich i uwzględniając potrzeby wszystkich.
Z cynikami i egomaniakami chorym na władzę nie zbuduje się czego sensownego, bez względu na to, czy nazwą się konfederacją, czy dżdżownicą. Trzeba mieć wysokie wymagania w stosunku do polityków, wymagać nie tylko wiedzy i wykształcenia, pojęcia o tym, co się robi, sensu i kultury w słowach, ale i prawdomówności i przyzwoitości, inaczej, nie ma o czym rozmawiać.