Zaczęłabym od pytania, dlaczego to, czy Roman Giertych wystartuje i skąd, budzi aż takie emocje? W gruncie rzeczy chodzi przecież o jednego faceta, wyszczekanego i pewnego siebie, aroganckiego, który współtworzył LPR i lata temu był wicepremierem w rządzie PiS. Równocześnie jednak od lat zachowuje się inaczej – pozostając sobą, czyli kimś, kto mówi co myśli, i nie pozwala sobie w kaszę dmuchać, przeszedł na stronę opozycji i aktywnie ją wspiera, za co spotkały go ze strony rządu szykany. Bynajmniej nie błahe.
Reklama.
Reklama.
Kiedy po raz pierwszy i drugi moi widzowie i słuchacze zaczęli zadawać pytanie, co sądzę o ewentualnym starcie Romana Giertycha, pomyślałam z rozbawieniem, że właśnie wyszła na jaw nasza, typowo polska przypadłość. Wymaganie, żeby każdy, natychmiast miał wyraziste i zdecydowanie, tzw. ostateczne zdanie na każdy temat.
I uświadomiłam sobie, że ja nie mam tej potrzeby. Mogę żyć bez oceniania, czy Giertych powinien ponownie, tym razem z opozycyjnej strony, wchodzić do polityki i po prostu obserwować, co się stanie.
Trzeba zadać sobie ważne pytanie...
Mogę jednak jako komentatorka, od wielu lat, polskiego życia politycznego, powiedzieć jedno. Każdy, kto zastanawia się, czy na Giertycha ewentualnie zagłosować, musi odpowiedzieć sobie na pytanie, identyczne zresztą, jak w przypadku każdego innego kandydata: Czy moim zdaniem ten człowiek gwarantuje spełnienie moich oczekiwań wyborczych?
Czy jeśli (na przykład) wymagam od mojego kandydata, po pierwsze – pokonania kandydata PiS, a po drugie odwagi, żeby nie dać się pisowcom zakrzyczeć, zaszantażować, choćby emocjonalnie i zapędzić w kozi róg – to czy ten człowiek temu sprosta? Oraz, czy będzie w stanie skutecznie uczestniczyć w ewentualnych niezbędnych rozliczeniach z PiS – czyli głosować za delegalizacją tej partii?
Czy nie przestraszy się krzyków – bo niewątpliwie takie będą – że to zemsta, że tak nie można… wszystkich tych płaczów i lamentów, które wznoszą przestępcy zawsze, gdy widzą, że słuszna kara za ich występki jest blisko? I czy będzie w stanie sensownie i skutecznie, krok za krokiem, przywracać w Polsce i budować od nowa państwo prawa?
I jeśli uznają Państwo, że w odniesieniu do Giertycha czy kogokolwiek innego, odpowiedź na te pytania brzmi "tak", spokojnie możecie na niego zagłosować. Jeśli zaś odpowiedź brzmi "nie", a może po prostu po wyborach wygranych przez opozycję oczekujecie spokoju, wybaczenia pisowcom i puszczenia wszystkiego, co zrobili w zapomnienie, zapewne należy wybrać kogoś innego.
Nie mają moim zdaniem sensu dywagacje, jakim Giertych jest człowiekiem, czy się zmienił i jaki będzie za pięć, czy dziesięć lat, bo tego nikt nie wie i nie sposób tego przewidzieć w odniesieniu do żadnej osoby na świecie. Nie jestem z resztą pewna, czy to ma znaczenie.
Trzeba określić priorytety
Działalność publiczna polityka to część wspólna naszego – obywateli życia. Każdy z nas ma swoje prywatne sprawy i nimi się głównie zajmujemy, ale oprócz nich istnieje też przestrzeń wspólna, w której razem musimy zdecydować: jakimi drogami chcemy jeździć, jaką mieć służbę zdrowia, jak wysokie płacić podatki i na co je przeznaczać, jaka naszym zdaniem powinna być rola Kościoła w życiu publicznym, jakie prawa powinny przysługiwać nam obywatelom, jaki mamy jako społeczeństwo stosunek do przerywania ciąży na życzenie kobiety, czy kierujemy się w takich przypadkach wiedzą naukową i medyczną, czy zabobonami?
Czy chcemy solidarności społecznej – czyli wyższych danin, z których państwo finansuje przychodnie, opiekę psychologiczną dla dzieci i dorosłych, poradnie pedagogiczne i geriatryczne, czy też pragniemy państwa rodem z Darwina, jakiego chce Konfederacja – w którym silni i bogaci żyją, a słabi umierają lub przymierają głodem?
To wszystko to realne decyzje do podjęcia i w normalnym kraju polityka zajmuje się odpowiadaniem na te właśnie pytania, a nie pytania, czy parówka łamie się jak skrzydło samolotu i czy wariatka z fundamentalistycznie religijnej organizacji powinna ustalać prawa reprodukcyjne dla Polek.
Głosujcie kierując się pragmatyzmem, logiką i widzeniem rzeczywistości, a nie zbiorem dywagacji, przypuszczeń i pobożnych życzeń.