"Odmówiłem startowi z Paktu Senackiego w sytuacji, w której Lewica zapowiedziała, że i tak mi wystawi kontrkandydata" – napisał w środę wieczorem na platformie X (dawniej Twitter) mecenas Roman Giertych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O starcie Romana Giertycha w wyborach do Senatu mówi się już od dłuższego czasu. Początkowo łączono go z Koalicją Obywatelską, ale ostatecznie jego kandydaturę w pakcie senackim (porozumieniu partii opozycyjnych: KO, Polski 2050, Nowej Lewicy, PSL oraz Ruchu Samorządowego "Tak! Dla Polski") wysunęła Polska 2050.
– On nie jest kandydatem Polski 2050. Położyłem oficjalnie jego nazwisko na pakcie senackim jako kandydata niezależnego – mówił 3 sierpnia Szymon Hołownia. Jak się jednak okazuje Giertych nie wystartuje w wyborach. O swojej decyzji poinformował w mediach społecznościowych.
"Odmówiłem startowi z Paktu Senackiego w sytuacji, w której Lewica zapowiedziała, że i tak mi wystawi kontrkandydata. W wyniku błędów w kampanii Lewicy kolejny sondaż pokazuje, że nie wchodzą do Sejmu, a prawie 5 proc. elektoratu opozycji się marnuje, ale Lewica nie tym się zajmuje. Mają inne priorytety. M.in. skutecznie zablokowali mój start do Senatu w ramach Paktu" – napisał na platformie X mecenas Giertych.
"Zapowiedzi p. Zandberga i Biejat, że nawet gdybym się podjął startowania w okręgu wskazanym przez Pakt (proponowano mi Olsztyn), to oni i tak po cichu wystawią mi lewicowego kontrkandydata, uczyniły mój start w takiej formule bezsensownym" – czytamy w poście byłego polityka.
"Propozycja startu z ekstremalnie trudnego okręgu w ramach paktu, którego jedna ze stron publicznie ogłasza, że nie zamierza dotrzymać, była propozycją fikcyjną, gdyż nie dającą żadnych szans na sukces. Brak sukcesu natomiast osłabiałby mój postulat rozliczenia PiS" – dodał Giertych.
– Będę kandydatką paktu senackiego w Warszawie – oświadczyła we wtorek posłanka. Tłumacząc taką decyzję partii Razem współprzewodnicząca tej formacji odparła, że wynika ona z tego, że w stolicy nie było żadnej kandydatki.
– Kiedy zorientowaliśmy się, że z Warszawy nie ma w ogóle kandydatki kobiecej stwierdziliśmy, że to jest jednak trochę oburzające. Że nie może być tak, że Warszawa, najbardziej progresywne miasto, miasto wspierające kobiety, miasto kobiet właściwie, nie wystawia żadnej kandydatki do Senatu – stwierdziła Biejat.
Dodała też, że jej zdaniem "Senat wymaga odświeżenia" z punktu widzenia składu osobowego, bo to, jak funkcjonował w tej kadencji, "zawiodło wielu naszych wyborców".
– Senat nie funkcjonował zbyt prężnie, nie potrafił do końca wykorzystać tej roli, którą miał, dzięki przewadze partii prodemokratycznych w tej izbie. Mamy też bardzo duży problem i z tym że jest tam zbyt mało kobiet i z tym że jest tam bardzo wysoka średnia wieku. (...) Brakuje lepszej komunikacji z wyborcami, lepszego otwarcia na stronę społeczną. Senat ludziom jawi się jako dość kostyczna instytucja, w której niewiele się dzieje. A mógłby pełnić lepszą rolę – wyjaśniła posłanka Razem.
Wspomniała również, że gotowy jest już pakt senacki opozycji i ujrzy on już niebawem światło dzienne. Według nieoficjalnych ustaleń mediów ma to nastąpić 12 sierpnia.