Bartłomiej Kozłowski opisał na swojej stronie (polecam: http://bartlomiejkozlowski.eu.interii.pl/main.htm) słynny spór Larry’ego Flynta, właściciela pisma erotycznego Hustler z Jerrym Falwellem, pastorem i liderem ruchu politycznego „Moralna większość”. Poszło o to, że w 1983 roku Hustler opublikował parodię reklamy Campari, żart - fałszywy wywiad, w którym napisano, że szacowny duchowny po raz pierwszy kopulował właśnie z matką w wychodku.Tekst nosił tytuł „Jerry Falwell mówi o swoim pierwszym razie”. A teraz wyobraźcie sobie Państwo reakcje niektórych (większości?) Polaków, gdyby opublikować taką satyrę na ojca Rydzyka w jednym z polskich pism. Już?
REKLAMA
Ok., opowiadam dalej. Pastor pozwał Hustlera, sprawa oparła się o Amerykański Sąd Najwyższy, który przyznał rację Hustlerowi i uzasadnił to w sposób, który chciałabym zadedykować wszystkim polskim przeciwnikom sporów i ostrego języka w debacie publicznej.
"Hustler Magazine v. Falwell, 485 U.S. 46 (1988) :„Fakt, że społeczeństwo może uznać wypowiedź za obraźliwą nie jest dostatecznym powodem do jej tłumienia. Zaprawdę, jeśli wypowiadana przez mówcę opinia obraża, to w konsekwencji jest to powód uzasadniający jej konstytucyjną ochronę. Z tego powodu centralną zasadą I Poprawki jest zasada, że rząd musi pozostać neutralny na rynku idei”
"Hustler Magazine v. Falwell, 485 U.S. 46 (1988) :„Fakt, że społeczeństwo może uznać wypowiedź za obraźliwą nie jest dostatecznym powodem do jej tłumienia. Zaprawdę, jeśli wypowiadana przez mówcę opinia obraża, to w konsekwencji jest to powód uzasadniający jej konstytucyjną ochronę. Z tego powodu centralną zasadą I Poprawki jest zasada, że rząd musi pozostać neutralny na rynku idei”
Dlatego właśnie nawet jeśli sami nigdy nie nazwalibyście papieża ch..m, powinniście walczyć do upadłego, żeby mógł to robić każdy, kto zechce. Bo kiedy jutro wy będziecie chcieli powiedzieć co myślicie, nawet w sposób dużo bardziej elegancki, ktoś wam powie, że nie możecie, że go to obraża. Dobrym przykładem działania tego mechanizmu jest paragraf o obrazie uczuć religijnych. Zaczęło się od ścigania za rzeczywiście kontrowersyjne sprawy, skończyło na pozbawieniu kabareciarzy z Limo chleba, bo powiedzieli że papież to normalny facet, który trawi i puszcza bąki.
Tak to działa: dziś wyleci z pracy ten kto nazwał papieża grubym słowem, jutro ktoś, kto oznajmi, że nie jest ateistą. Jeśli raz, niezależnie od swoich pogladów, pozwolicie ograniczyć swoją wolność - w imię kultury, dobrego smaku i pojęć równie uznaniowych i nieprecyzyjnych jak "moralność" i "przyzwoitość", jeśli raz pozwolicie się wytresować, będziecie tresowani już zawsze - i ci co dziś są za Wójciak (choć uważają, że przesadziła) i ci, którzy są przeciw niej.
Rzecz nie idzie o jedno czy drugie słowo - rzecz idzie o to, czy macie prawo we własnym kraju mówić co chcecie. I nie prywatnie, nie w domu po kryjomu, ale właśnie publicznie, tak, żeby każdy usłyszał i każdy, kto zechce, mógł z tym polemizować.
Rzecz nie idzie o jedno czy drugie słowo - rzecz idzie o to, czy macie prawo we własnym kraju mówić co chcecie. I nie prywatnie, nie w domu po kryjomu, ale właśnie publicznie, tak, żeby każdy usłyszał i każdy, kto zechce, mógł z tym polemizować.
