Piękne dziewczyny zawsze mają łatwiej. I zawsze za plecami pokusę, żeby oczekiwać, żeby zawalczyć o więcej…

REKLAMA
Nie znam bliżej Weroniki. Spotkałam się z nią tylko kilka razy na różnych filmowych imprezach, między innymi na Międzynarodowym Festiwalu „Camerimage”. Jak zwykle urocza, malutka, uśmiechnięta i lekko podpita, była maskotką grubych, starych i zawsze uśmiechniętych facetów – rekinów hollywoodzkiego świata. Wyglądała jak taka błyszcząca panna do towarzystwa. Próbowała wszystkim się przypodobać, być gwiazdką za wszelką cenę, byleby ktoś jej coś załatwił – standard. Faceci byli zachwyceni, czując jej piękną pupę na swoich kolanach. Zwykle te pupy są mniej atrakcyjne, dziewczęta mniej filigranowe, rzadziej się uśmiechające. No ale i też mniej nachalne.
FilmWeb ocenia Weronikę Rosati (ur. w 1984 r.) na 5 punktów w skali 0-10. Ja uważam, że niesprawiedliwie, że powinna – jako Polka testująca amerykańskie standardy – dostać na poziomie 7. Bo granie nawet ogonów w filmach, w których występuje Dustin Hoffman i Nick Nolte (serial HBO „Luck”) to dla każdego nawet w USA ogromne osiągnięcie! Mimo, że serial nie będzie kontynuowany, a debiutancki sezon okazał się zarazem ostatnim (pierwszy odcinek drugiego sezonu nawet nie został pokazany), to przecież nie zawiniła temu Weronika, tylko śmierć trzeciego już z rzędu konia na planie filmu! Producenci po prostu uznali, iż kontynuowanie pracy niosłoby dla widzów coraz większe wątpliwości etyczne. Ale tak to już jest: ode mnie HBO kupiło prawa do sfilmowania mojej książki dwa lata temu, a właśnie się dowiedziałam, że na kolejne dwa lata ta nasza umowa trafia do zamrażarki… No ale…
Rosati dobra była też jako seksowna siostrzyczka w „Obławie”, ze świetną obsadą: z Marcinem Dorocińskim, Maciejem Stuhrem i Sonią Bohosiewicz. No i udział Weroniki w „Bullet to the Head” – którego premierę przełożono z tego na początek przyszłego roku – to jej kolejny ogromny sukces: gra tam u boku między innymi Sylvestera Stallone i Christiana Slatera. No i na koniec: niedługo zobaczymy też Rosati u boku Raya Liotty w „The Iceman” – filmie o płatnym mordercy, który przez trzydzieści lat zabił ponad setkę osób. A przecież wcześniej sporo grała w fajnych telewizyjnych serialach, m.in. „Majka”, „Kryminalni”, „Londyńczycy”, „M jak miłość”, a bardzo głośno było o niej w związku z rolą w filmie „Largo Winch 2”, gdzie zagrała u boku samej Sharon Stone. No i jeszcze ta jej sztandarowa rola jako Dżemma w PitBullu Patryka Vegi, u boku Andrzeja Grabowskiego, Marcina Dorocińskiego, Janusza Gajosa, Jadwigi Jankowskiej-Cieślak i Małgorzaty Foremniak, za co dostała nominację do nagrody Złota Kaczka!
Ma w Polsce ktoś takie aktorskie osiągnięcia?!
No przecież nie ma…
Do Weroniki można przyrównywać Alicję Bachledę Curuś, która też próbowała zdobyć Hollywood, ale udało jej się częściowo, tylko i aż z Colinem Farrellem, ale przecież zagrała w ponad 15 produkcjach (a Weronika aż w 35).
Rosati skutecznie też w swojej pracy odcięła się od rodziców – ojca, który był najpierw hrabią na lewicy, a teraz jest szefem sejmowej komisji finansów z ramienia PO. I matki, zaprzyjaźnionej z byłą słodką i czerwoną first-lady, która czasami zakłada sukienki jej projektów i przez nią uszyte. Uff, ale gęsto, co? No w każdym razie z pewnością żadne z nich nie byłoby w stanie nic jej „załatwić” w tym, jakże bliskim mi, Hollywood (o czym w kolejnym wpisie).
W tym samym czasie, kiedy Weronika robiła karierę w USA, straszne zamieszanie dokonało się w jej sprawie w Polsce, a to za sprawą jej poprzedniego przyjaciela – znanego reżysera Andrzeja Żuławskiego, z którym wcześniej była postrzegana jako „para” (świetne reporterskie foty są do zobaczenia na:
http://starnews.pl/showbizzz/573/Andrzej_Zulawski_ma_cos_z_glowa/1/
(a z jednej z nich tutaj korzystam). No „para” ewidentna…
Żuławski (ur. w 1940 r.) to niegdysiejsza wielka legenda: reżyser, pisarz, scenarzysta i aktor. Zadebiutował już w 1971 r. ckliwym filmem „Trzecia część nocy”, w którym występowały sławy m.in. Małgorzata Braunek, Leszek Teleszyński, Jan Nowicki, Leszek Długosz i Jerzy Stuhr. Rok później nakręcił klasyczny horror „Diabeł”, zatrzymany wtedy jednak przez cenzurę, w którym m.in. zagrali równie świetni: Wojciech Pszoniak, Leszek Teleszyński, Małgorzata Braunek i Maciej Englert. Film został zatrzymany pod pretekstem okrucieństwa i zbyt śmiałych w nim scen erotycznych. Żuławski jako artysta „zaangażowany” w potyczkę z reżimem wyjechał wtedy na stałe do Francji, gdzie pozwolono mu robić filmy m.in. z udziałem Romy Schneider i Isabelle Adjani. A współcześnie już, za zasługi, w 2001 r. otrzymał polski Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia, a w 2002 r. francuski Order Legii Honorowej.
Otóż sam ten wielki reżyser w rozlicznych wywiadach nie ukrywał, że Weronikę bardzo kochał, a gdy został przez nią porzucony, swój wielki żal i frustrację postanowił opisać w książce „Nocnik” (właśnie Potty). Weronika zaś uznała, że książkowa postać Esterki, która w Los Angeles żyje tak, że „spuszczają się w nią Hollywoodzkie ch...je”, nawiązuje do jej osoby. I wystąpiła o sądowe wstrzymanie rozpowszechniania książki. Sąd w demokratycznym państwie prawa dystrybucję zatrzymał. Do czasu wyroku ostatecznego. Na szczęście nie kazał nakładu spalić…
W miniony wtorek, po dwóch latach procesu, tenże sąd miał już przeprowadzić końcowe przesłuchanie stron. Ale powódka zażądała dodatkowo usunięcia fragmentów książki które mają jej dotyczyć z ewentualnych dalszych jej wydań, a adwokaci pozwanego w ogóle wnoszą o oddalenie pozwu, bo powódka przecież nie jest tożsama z opisaną w książce postacią Esterki – literalnie o pannie Rosati nie ma w tej książce ani słowa, choć wiele faktów z życia bohaterki pozwala ją jednoznacznie zidentyfikować, a same jej opisy są tam bardzo drastyczne. Zakaz rozpowszechniania książki nadal obowiązuje (!), a biegli mają teraz jeszcze ocenić, czy utwór literacki można oceniać w kategorii prawda-fałsz.
No i w samej tej sprawie chodzi przecież nie tylko o ambicje i zranione serca, ale również o pieniądze. Rosati poza przeprosinami w mediach oraz zaprzestania dalszego naruszania jej dóbr żąda bowiem… 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Ale też i ma od kogo: stary i tłusty satyr na jakiś czas uzależnił ją przecież od siebie, a potem, gdy na oczy przejrzała – porzucony, zaczął się na niej wręcz obrzydliwie mścić.
Młodsza aż o 44 lata, piękna i naiwna dziewczyna nie poradziła sobie z ciężarem zarzutów sławnego filmowca, młodsi o sześć lat od niego jej rodzice: polityk i ekonomista oraz projektantka mody – również nie sprostali przeciwnikowi. Weronika ewidentnie powinna przecież na takie oszczerstwa sławnego reżysera kichać i machnąć ręką! Wręcz śmiać się, że to tylko moc jego niezaspokojonej seksualnie, bardzo chorej wyobraźni. A nie traktować to tak poważnie…
No ale przecież jak zawsze: show must go on! Będziemy los dalszy tej sprawy bacznie śledzić.