Ostatnie tygodnie utwierdzają mnie w przekonaniu, że przyśpieszone wybory są bliżej niż myślimy. Jarosław Kaczyński nie panuje nad niczym i nikim w Polsce. Premier Morawiecki robi dobrą minę do zapędów dyktatorskich jego pryncypała, a Jarosław Gowin wsiąkł tak samo skutecznie, jak ustawa covidowa. Jest wiele pytań pozostających bez odpowiedzi. Ten wpis pokaże dogłębnie, w jakim miejscu jesteśmy i dokąd zmierzamy.
1. Czy leci z nami pilot?
Wszystko wskazuje, że nikt nie panuje już nad niczym, a już na pewno nad służbą zdrowia. Oznacza to wprost, że pilota nie ma. Pozostają pytania: czy wyszedł z kabiny na chwilę, czy przygotowuje się do katapulty, a może jednak chce popełnić rytualne samobójstwo? Wszystko wskazuje na to trzecie rozwiązanie. Dlaczego?
Ograniczyliśmy testowanie, dane mówią, jak to dane, same za siebie: Polacy umierają na COVID-19 i umiera ich coraz więcej. Mniej więcej kilkaset na dobę. Zaczynamy czuć zapach zgnilizny, choć widzimy grubą warstwę pudru w TVP. Socjotechnika tutaj nic już nie da, ponieważ każdego Polaka, w taki czy inny sposób, koronawirus dotknął bezpośrednio.
Ludzie czekają po 9 godzin w karetce na przyjęcie do szpitala jednoimiennego. Ludzie czekają na sorach w poszukiwaniu pomocy. Lekarze rodzinni nie dają sobie rady z falą przeziębień i paniki. Czarę goryczy przelewają agonalne wołania o pomoc służby zdrowia, które muszą robić i robią wrażenie na wszystkich poza rządzącymi. Powiedzmy sobie szczerze, mamy do czynienia z paraliżem służby zdrowia, a niektórzy twierdzą, że z jej zapaścią.
2 Gospodarka dławi się, mniej więcej, tak jak chory na COVID-19
Wyborcy, w głównej mierze to ludzie, którzy patrzą na rządzących przez pryzmat swojego portfela i dobrostanu swojej rodziny. Dlatego może tak często w kampaniach wyborczych wykorzystywany jest strach jako emocja. Rząd w imię wyższego dobra postanowił zarżnąć kilka całych sektorów gospodarki: (1) gastronomia, (2) fitness, (3) rozrywka i (4) turystyka. Przecież każdy ekonomista wie, że jeśli dzisiaj wysadzimy w powietrze te gałęzie gospodarki, to nie wiadomo czy będziemy mogli je wskrzesić. Możemy to otwarcie napisać, że zaraza i związane z nią działania rządu uderzyły w każdy portfel polskiej rodziny, a na pewno go zmieniły.
Polacy przyzwyczaili się w ostatnich latach do konsumowania rozrywki, której konsumować w taki sposób jak lubią, już nie mogą. Narastająca frustracja kieruje i kanalizuje się w kierunku rządzących. Bomba tyka: tyk, tyk, tyk …..
A bym zapomniał. Są narastające strajki przedsiębiorców, a kasa jest pusta i nie ma skąd brać. Rządzący mogą chcieć oddać władzę. Wszak lepiej być zapamiętanym jako ten co daje, aniżeli ten co odbiera. Prawda?
3. Jeden Pan drugiemu Panu ogarnia pracę, czy fundusze na wybory?
Mecenas Giertych przyzwyczaił nas do politycznych bomb atomowych zrzucanych w decydujących momentach. Ostatnie zarzuty w kierunku Adama Hofmana przypominają bardziej układ mafijny, aniżeli doradztwo z zakresu public relations. Były premier wyłożył karty na stół. Nagranie pokazywało, że zatrudnienie Michała Krupińskiego, ex prezesa PEKAO S.A, przez Leszka Czarneckiego będzie miało konkretny wpływ na sposób postrzegania Zbigniewa Ziobro firm przedsiębiorcy. Głównym pytaniem tego akapitu jest pytanie o to dlaczego Hofman z Pietryszynem lobbują za kandydaturą Krupińskiego kojarzonego bezsprzecznie ze środowiskiem politycznym ministra sprawiedliwości?
Na pierwszy rzut oka odpowiedź jest niejasna, a na drugi? Od dawna już ministrowi Ziobro śni się przejęcie schedy po Jarosławie Kaczyńskim na prawicy. Minister Sprawiedliwości już raz się zbuntował i poniósł klęskę, teraz jednak wie, że szeregowy poseł już szeregowym nie jest, bowiem zamienił wygodny płaszcz posła na sztywny garnitur wicepremiera. Najwyraźniej o to mu chodziło. Najpierw obalenie mitu Kaczyńskiego na prawicy, a następnie zagospodarowanie tych emocji. Ale co w tej układance robi Krupiński?
Polityka to show business, a ten potrzebuje pieniędzy. Kampania kosztuje niemiłosierne pieniądze. Żeby Ziobro mógł myśleć o zbudowaniu liczącej się siły na prawicy, to musi zdobyć w wyborach między 8 a 10 procent. I co ważniejsze musi je zdobyć sam, a nie w koalicji z PiS, ponieważ musi zbudować własny mit. Mit geniuszu strategii i sprawczości. Dane te wskazują bezpośrednio na PSL i ich Koalicję Polską, która zdobyła w wyborach 2019 roku 8,55 procenta, co w przeliczeniu dało ponad 1,5 miliona głosów. Zakładając, że Solidarna Polska jako partia jest słabo rozpoznawalną marką na rynku politycznym: jeden głos będzie ich kosztował w przybliżeniu 100 zł. Zatem półtora miliona głosów będzie kosztowało ich około 150 milionów złotych. W końcu skądś trzeba tę kasę wziąć na tak szczytny cel jak przejęcie Polski.
Możliwy scenariusz jest taki, że Solidarna Polska będzie szukała, w niewybredny sposób, sponsorów swojej przyszłej kampanii wyborczej w biznesie poprzez ręce tak zdolnych piarowców jak Adam Hofman i jego partnerzy ze spółki. Innym możliwym scenariuszem jest to, że owi piarowcy i bankier to starzy znajomi i tak się składa, że po kumpelsku załatwiali mu robotę, no bo jak byłeś już prezesem jednego z większych banków w Polsce, to co potem możesz robić?
Zupełnie poważnie rzecz ujmując, to wypłynięcie tych taśm może zmusić Nowogrodzką do szybkiej pacyfikacji środowiska Solidarnej Polski. I tu przechodzimy do czwartego punktu.
4. Fundusze unijne czyli gra na rozpad Zjednoczonej Prawicy
Taśmy wywołały furie u Kaczyńskiego, bo jak mogły nie wywołać. Prezes też człowiek, nie lubi jak mu konkurencja rośnie na piersi. Ziobro jednak miał plan i go wprowadził w życie z precyzją chirurgiczną szachując Kaczyńskiego i Morawieckiego niczym wytrawny szachista. Nic nie wspominam o Premierze Gowinie bo w tej grze jest raczej pionkiem niż hetmanem. Minister Sprawiedliwości musiał wiedzieć, że kasa świeci pustkami, a fundusze unijne są wypatrywane przez Premiera Morawieckiego jak deszcz przez plemiona berberskie na Saharze. Natomiast wszyscy z branży wiedzą, że Premier Kaczyński ceni bardziej kontrolę niż kasę. Dlatego Ziobro postanowił w odpowiednim momencie napisać list otwarty do Mateusza Morawieckiego z prośbą o weto w imię wartości Zjednoczonej Prawicy jaką jest suwerenność. I tutaj założę się o dobrą whisky, że Premier Morawiecki zgodziłby się na powiązanie funduszy unijnych z praworządnością, ponieważ mógłby upiec dwie pieczenie na jednym rożnie. Z jednej strony mógłby zagrać swoją ulubioną rolę Świętego Mikołaja, który „załatwił” kasę do rozdania i z drugiej, powiązanie praworządności z pieniędzmi trwale by wyeliminowało z gry Zbigniewa Ziobro, ponieważ zostałby zmarginalizowany co rozumie się samo przez się. Tymczasem to Ziobro zmarginalizował Morawieckiego. Polski rząd zawetuje budżet, a to oznacza, że Polska straci około 500 miliardów złoty (taką kwotę podał kilka dni temu w Onet Rano prof. Marek Belka), które mogłyby pobudzić i napędzić gospodarkę. Co to oznacza z perspektywy przyśpieszonych wyborów?
Szef Solidarnej Polski liczy, że narastające frustracje społeczne spowodowane masowymi zwolnieniami i brakiem środków do życia Polaków będą powodowały coraz częstsze i liczniejsze demonstracje. Brak poparcia rządu będzie pretekstem do wyjścia z koalicji i utopienia Zjednoczonej Prawicy w łyżce wody. Na zgliszczach PiSu zamierza budować swoją Solidarną Polskę. Władza, kiedy nie masz kasy nie jest fajna, bo robi się odpowiedzialna, a tego słowa zarówno Ziobro, jak i Kaczyński nie lubią.
5. Pałą przez Łeb, czyli jak kobiety obalą PiS
Nie dalej jak kilka dni temu w Faktach TVN emisję miał reportaż o tym jak służby specjalne szkoliły bojówkę Marszu Niepodległości. Jednocześnie w tym tygodniu miały miejsce: ataki Policji na demonstrantów, posłanki i wicemarszałka Czarzastego. Skąd taka taktyka? Przecież w ostatnim czasie to Policja zachowywała się właśnie odpowiedzialnie i przyzwoicie. Napuścić na siebie ludzi i pozwolić im się pozabijać to stara metoda rządzenia. Wyobrażam sobie wyszkolonych narodowców robiących demolkę na demonstracjach Strajku Kobiet. Media głównego nurtu się oburzą, posłowie opozycji będą chcieli delegalizacji, a prezes PiS załatwi dwie sprawy za jednym zamachem. Brutalnie stłamsi demonstracje kobiet i ostatecznie przyklei gębę do narodowców. Bojówki narodowców są dla niego idealnym eliminatorem problemu, a z drugiej strony mogą być uosobieniem kozła ofiarnego, który składa ofiarę na ołtarzu wypatrzonego katolicyzmu kościelnego. W polskim społeczeństwie nie ma przyzwolenia na takie zachowanie. Jest za to akceptacja dla karania mężczyzn podnoszących rękę na kobiety. Pamiętajcie, kiedy oceniacie ruchy na prawicy, to dogmatem Kaczyńskiego jest: „na prawo od nas tylko ściana”. Narodowcy nie są mu potrzebni do politycznej zabawy, ponieważ nie są kontrolowalni, ale za to mogą się przydać jako pałka do bicia i wróg u bram. Przy nich łatwiej mu będzie wyjść na demokratę. Z kolei kobiety i ich protest nie jest nawet blisko elektoratu PiS. Gorzej że irytacja rządami tej partii sięga zenitu, a to oznacza, że ludzi wychodzą ponieważ chcą się sprzeciwić skorumpowanej władzy, a nie tylko zaostrzeniu prawa aborcyjnego.
Jarosław Kaczyński taktycznie wybierał pomiędzy światopoglądowym konfliktem z kobietami, a otwartą wojną z rolnikami. Rolnicy są zintegrowani wokół kościoła, który na polskiej wsi od zarania dziejów pełni ważną społeczną rolę. Natomiast Strajk Kobiet i postulaty aborcyjne to raczej domena środowisk progresywnych i odmienny świat. W tym momencie wolał wydać rozkaz do dania pałą przez łeb, aniżeli dopuścić do wzmocnienia Agrounii Ardanowskim i Kołakowskim. Nie spodziewał się, że Polki stawią tak silny i liczny opór funkcjonariuszom PiS. Pokaz siły policji na ulicy miał również za zadanie zmusić do wewnętrznej spolegliwości buntowników. Komunikat poszedł w świat: nie cofniemy się przed niczym, albo jesteście z nami, albo będziecie współodpowiedzialni. Wygląda na to, że małżeństwo zawarte pomiędzy partiami koalicyjnymi ma dzisiaj spajać tylko brutalna władza. Obozowi Kaczyńskiego puszczają nerwy, bo pętla nad szyją jego i jego kolegów, z przystawek politycznych, zaczyna zaciskać się coraz bardziej i z większą częstotliwością niż dotychczas. Chłopcy z tej ferajny nie mają czasu na złapanie oddechu, a co dopiero na poluzowanie owej pętli. Na dodatek przedsiębiorcy grożą strajkiem generalnym i wigilią w pałacu prezydenckim.
Podsumowanie
Agrounia chce zostać następczynią Samoobrony. PSL potężnie traci na wsi, a PiS się skompromitował piątką dla zwierząt. Stara rzymska zasada mówi, skoro nie możemy dać chleba, dajmy igrzyska. Jeśli się ludzie będą „dobrze bawić”, to może przestaną myśleć o tym, że są głodni. Stąd właśnie wywołane igrzyska na ulicach w czasie pandemii. Mam złą wiadomość dla rządzących. Rolnicy nie zapominają, ale za to rozpoczęli już poszukiwania nowego lidera politycznego. Ich lidera, reprezentującego interesy biznesowej wsi. Tak czy owak, PiS nie ma już czego szukać na mapie politycznej Polski. Prawdopodobnie po tej kadencji szyld ten będzie tak znienawidzony, że tylko samobójca będzie z niego startował.
Nomen omen nie dalej jak wczoraj komunikat o tym kim jest Marcin Najman, w kontekście popierania rządu PiS, w opinii Kasjusza Życińskiego (Don Kasjo) obiegły całą internetową Polskę. Wyświetlenia podsumowanie Życińskiego o Najmanie biją rekordy popularności, podobnie jak tego ostatniego niesportowe zachowanie. Okazuje się, że Prawo i Sprawiedliwość ma większy problem niż ich zwolennicy myślą. Sformułowanie ***** *** stało się synonimem wyrażenia frustracji. A określenie pisowiec nabrało pejoratywnego znaczenia nawet w tak odległym świecie, jak świat FAME MMA. Problem polega na tym, że ten świat jest zerojedynkowy, a ich idol postanowił powiedzieć wprost co myśli o człowieku będącym symbolem polityki PiS w tym świecie. Podobnie jak akcja #Hot16Challange2, tak i FAME MMA 8 przejdzie do historii, jako symbol buntu wobec polityki Prawa i Sprawiedliwości młodszej, ale za to głośnej i wpływowej generacji społeczeństwa.
Przedsiębiorcy czekają zniecierpliwieni i wkurzeni na pieniądze z Funduszu Odbudowy Unii Europejskiej. Po zapowiedziach weta przez premiera, oni zapowiadają desperacki strajk na święta. Ludzie ci nie mają nic do stracenia, bo przez decyzje administracyjne tracą dobytek całego życia. Podobnie stanie się z tymi, co korzystają z 500 plus. Dzisiaj świadczenie jest wypłacane: a co się stanie kiedy na nie, nie będzie pieniędzy w budżecie w ogóle? Nawet elektorat PiS zaczyna zauważać, że coś tu nie gra, a za chwile wejdzie jako sopran do chóru potępiających swój własny rząd. Powód? Brak kasy na realizację świadczenia lub wzrost cen i nierewaloryzowanie owego świadczenia. Jakkolwiek by sytuacja się nie rozwinęła i tak w nich uderzy.
Rada dla opozycji. Może ktoś z opozycji pójdzie po rozum do głowy i zacznie wzmacniać ruchy odśrodkowe w PiS. Skoro Pan Ardanowski i Kołakowski chcą odejść, to powinni wszyscy mówić jednym chórem na opozycji, że to prawdziwi patrioci i bohaterzy narodowi, a pod stołem zaoferować okręgi biorące do senatu lub takie miejsca na liście do sejmu, byleby transferować na rzecz opozycji kolejnych posłów. Przypominam, że taki zabieg to również wzmocnienie wizerunkowe poszczególnych liderów politycznych i ich sprawczości. Władza dzisiaj to gorący kartofel, ale nie bądźmy cynikami, bo Polska potrzebuje autentycznego przywództwa, a nie degrengolady, propagandy i kiepskiego marketingu politycznego.
Uważam, że wybory odbędą się wcześniej, ale tylko mądrości przywódców partii opozycyjnych zależy jak wcześnie. Wbrew pozorom klub PiS nie jest już monolitem. Jest dużo posłów, którzy zaczynają wątpić w przywództwo Jarosława Kaczyńskiego. Donald Tusk potrafił skutecznie transferować do Platformy Obywatelskiej posłów takich jak: Antoni Mężydło, Paweł Zalewski, czy Joannę Kluzik-Rostkowską. Magnetyzm przywódczy to też wykorzystanie sytuacji. Teraz jest idealna, podejrzewam że lepszej nie będzie.