
Reklama.
Darek Strychalski wpadł pod samochód gdy był dzieckiem. Jest niepełnosprawny. Biega. Chciał przebiec Badwater – najtrudniejszy ultramaraton świata. Nie dał rady. Zszedł.
I tu historia mogła by się skończyć – chłopak miał marzenie ale jest za słaby – nie dał rady. Kaleka porwał się z motyką na słońce.
I tu historia mogła by się skończyć – chłopak miał marzenie ale jest za słaby – nie dał rady. Kaleka porwał się z motyką na słońce.
Ale historia się nie skończyła. Dopiero wtedy naprawdę się zaczęła.
Darek postanowił wyrównać rachunki z trasą, która go pokonała.
Wyjazd do USA to nie lada wyprawa – potrzeba środków. Była zbiórka środków po to by Darek mógł znów stanąć na linii startu tego morderczego wyścigu. By znów mógł zmierzyć się z 217 kilometrami piekła. Pojechał.
I dziś, przed chwilą przekroczył linię mety!
Zwyciężył! Pokonał swoje kalectwo, pokonał „los”, pokonał trasę, która poprzednio nie dała mu szans. Pokonał ponad 200 kilometrów w Dolinie Śmierci – nie ma trudniejszego biegu na świecie!
Wygrał swoje marzenia. Wygrał wszystko! Niemożliwe przestało istnieć!