Jesteś Klientem? Robisz zakupy? Kupujesz wino? Co radzisz Tesco? Co poradziłbyś Almie? Nie wiem, czy posłuchają, ale ja dzielę się wskazówką, jak mają dotrzeć do mojego portfela.

REKLAMA
Nie milkną dyskusje o winnej ofercie dyskontów. Tym razem zagadnienie podniosła Alma (za pośrednictwem bloga Pana Jerzego Mazgaja), a skomentowało Tesco (za pośrednictwem bloga Pana Piotra Korka). Barolo za trzy dychy - pada znów pytanie...
Zjawisko to jest niezmiernie ciekawe, a dyskusje o nim nabierają naprawdę szalonego tempa. Powstał ostatnio nawet Ruch Oporu przeciw Dyskontom, w odpowiedzi na ich tanią ofertę konkurującą z ofertą mniejszych dystrybutorów.
A ja - osoba wychowana w czasach, gdy mam to, na co sam zapracuję, w czasach, w których gdy chcę coś sprzedać, muszę się naprawdę postarać, a nie tylko mieć produkt w ofercie (bo podobny ma tysiące innych osób - produktem może być wino, ale może być i projekt strony internetowej...), w czasach globalnej konkurencji, w czasach, w których, gdy w domach wszyscy mieli PC, Apple zwielokrotnia swoje zyski - myślę sobie, że niektórzy są w moim świecie, a niektórzy nie...
Dziś, by zdobyć przewagę konkurencyjną, trzeba naprawdę bardzo się starać. Oferować produkty taniej, mieć produkty, których konsumenci szukają i których potrzebują. Umiejętnie wykorzystać nawyki zakupowe Klientów, a przede wszystkim dostarczyć wartość! Niekoniecznie wyrażoną w złotówkach. Czas to też waluta. Zaufanie także.
Być może konsument w Polsce nie chce kupować Barolo za 30 PLN, ale za to chce kupować wino, które mu smakuje (albo wydaje mu się, że mu posmakuje, bo etykieta mówi, że to wino włoskie) w sklepie, w którym i tak robi zakupy, bo można tam tanio kupić i krewetki, i ser, i świeże pieczywo. I nie musi odpowiadać na pytania - jakie wino półsłodkie, słodkie, czerwone, białe? I wybierze wino polecane - czy przez sommeliera z obrazka czy też blogerów.
To konsument wybiera. To on decyduje. I nie ma się co obrażać, że kupuje wina, które nie mogą być dobre (zdaniem specjalistów), albo że kupuje wina do trzech dych. Skoro mu smakują, skoro ma ochotę - niech kupuje.
I gdyby Pan Prezes jakiejkolwiek sieci lub dystrybutora chciał mnie posłuchać - to powiedziałbym mu, że kluczem do sukcesu jest znalezienie sposobu, bym u niego kupował. To nie jest tylko kwestia ceny, to nie jest tylko kwestia marki - to kwestia wygrania mojego serca, mojej duszy, mojego rozumu.
To kwestia sprawienia, żebym po wypiciu tej butelki pomyślał - to był dobry biznes.
To był mądry wybór.
Niezależnie, czy to Barolo czy Kadarka...