Media obwieściły, że Afgańczycy przejmują odpowiedzialność za więzienie w Bagram – to samo, w którym niedawno Amerykanie spalili Koran. Jest to ruch wykonany w idealnym momencie, bo może uspokoić rozdrażnione afgańskie społeczeństwo. Jest to jednak również element szerszego planu związanego z amerykańską obecnością w Afganistanie do 2024 roku.

REKLAMA
‘Zmaraj’ czyli lew to w Afganistanie wymowny symbol. Dumny i szanujący się Pasztun w duchu uważa się za lwa. Również innych ludzi, których szanuje i uznaje za odważnych tytułuje tym mianem. Wydaje mi się, że nie ma większego zaszczytu niż usłyszeć od Pasztuna dwa słowa „jesteś lwem” lub "jesteś jak lew".
Afganistan jest jak lew. Nawet jeśli lew jest chory (na przykład skorumpowany – przyp. JG) to i tak wszyscy w dżungli boją się lwa. Ameryka też powinna nas traktować jak lwa. Jesteśmy jednak gotowi, by Ameryka podpisała strategiczne partnerstwo z lwem. – przemawiał Hamid Karzaj podczas listopadowego Wielkiego Zgromadzenia starszyzny, jakim jest afgańska Loja Dżirga. Swymi słowami prezydent łechtał afgańską dumę zgromadzonych, by ci okazali chęć do przystania do strategicznego porozumienia z Waszyngtonem.
Karzaj zaznaczył przy tym, że to lew ma prawo do postawienia Ameryce warunków niezbędnych do podpisania takiej umowy. Loja Dżirga ustaliła zatem trzy najważniejsze warunki:
Po pierwsze, Afganistan musi pozostać państwem suwerennym i nikt nie może się mieszać w jego sprawy wewnętrzne.

Po drugie, koniec z nocnymi nalotami obcych wojsk na afgańskie wsie i domostwa
, podczas których poszukuje się bojowników, wchodzi do afgańskich domostw siejąc panikę wśród ludności.
Po trzecie, zagraniczne siły nie mogą mieć prawa do zatrzymywania afgańskich obywateli na terenie Afganistanu, a co za tym idzie nie powinny istnieć na afgańskiej ziemi zakłady karne administrowane przez obcokrajowców.
Podpisanie umowy na przejęcie więzienia w Bagram jest zatem zapowiedzią realizacji trzeciego z postulatów Dżirgi. Co ważne, nie powinny mieć już miejsca akty palenia konfiskowanych więźniom egzemplarzy Koranu, bo zarządzanie więzieniem będzie spoczywało w rękach afgańskich muzułmanów. Poza tym umowa to krok do przodu w kwestii strategicznego partnerstwa i to jest najważniejsze, co udało się Amerykanom zrobić – to jest też meritum tego wpisu. Dwie pieczenie na jednym ogniu, wszyscy zadowoleni, a społeczeństwo może będzie spokojniejsze. Sukces na całej linii!
Czy jednak Ameryka nie powinna się czegoś obawiać? W Bagram przebywa obecnie około trzech tysięcy niegrzecznych chłopców, którzy w większości wcale nie lubią Ameryki. Pojawiły się też głosy, że pod afgańską administracją więzienną, chłopcy ci mogą zbyt szybko odzyskać wolność i na powrót zacząć nielegalnie biegać z karabinami, podkładać na drogach „ajdiki” i podburzać pogrążoną w marazmie ludność cywilną. Cała ta działalność będzie wymierzona w zagraniczne wojska.
Wygląda też na to, że jedynymi zagranicznymi żołnierzami w Afganistanie po 2014 roku pozostaną Amerykanie. Kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy (to wcale nie tak dużo, jak pokazały specyficzne afgańskie warunki) skoszarowanych w pięciu bazach, strategicznie rozmieszczonych w pobliżu granic Afganistanu. Pięć baz, a co będzie się działo dookoła?
Prezydent Obama podkreśla przy każdej okazji, że nie można zostawić Afganistanu dopóty, dopóki nie będzie pewności, że talibowie nie wrócą do władzy i kraj ten na powrót nie stanie się terytorium azylu dla terrorystów.
Amerykanie w regionie do 2024 roku to wizja, na którą z niechęcią patrzą wszystkie azjatyckie potęgi. Obecnie szczególnie nie podoba się to oczywiście Iranowi, uznawanemu przez Stany Zjednoczone za przyszłe nuklearne zagrożenie dla światowego ładu. Iran zaś, co zrozumiałe, chciałby pozbyć się „Wielkiego Szatana” z sąsiedztwa, a z „Chorym Lwem” chętnie nawiązałby bliższą współpracę, bo póki co lwia słabość przelewa się na terytorium irańskie w postaci ogromnych ilości narkotyków ( walka z przemytem do jeden z najpoważniejszych problemów Iranu), uchodźców i tysięcy nielegalnych gastarbeiterów.
Nic na to nie wskazuje, jakoby lwie choroby miały zostać szybko uleczone. Chory lew, to i tak w gruncie rzeczy lew – może niektórzy Afgańczycy się tym zadowolą.