Reklama.
13 października w Krakowie przedstawiliśmy nasz pomysł na kryzys. Ponieważ to małe i średnie firmy wytwarzają ponad połowę polskiego PKB i zatrudniają 70% Polaków, to właśnie w nich upatrujemy recepty. To właśnie w nie powinniśmy inwestować, ułatwiać funkcjonowanie już istniejącym przedsiębiorstwom i stwarzać warunki sprzyjające powstawaniu nowych. To właśnie sektor MŚP może być w tych trudnych czasach motorem rozwoju polskiej gospodarki.
Ta ustawa miała zachęcić do rejestrowania spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Zmiana polegała na obniżeniu wymaganego kapitału założycielskiego dla spółek „z o.o.” z 5 tysięcy do symbolicznej złotówki (http://gibala.natemat.pl/40807,spolka-za-zlotowke). Nie bylibyśmy pierwsi. Spółkę z kapitałem założycielskim w wysokości 1 euro można założyć na przykład w Niemczech czy Francji. Dwie największe unijne gospodarki to nienajgorszy wzorzec. A im więcej spółek kapitałowych, tym więcej miejsc pracy – i tym lepiej dla budżetu, bo rosną wpływy z podatków..
Nauczeni doświadczeniem z I czytań trzech naszych wcześniejszych ustaw z pakietu dla MŚP, nie byliśmy wczoraj zaskoczeni faktem, że Platforma Obywatelska złożyła wniosek o odrzucenie projektu w I czytaniu. PSL zapowiedział, że wniosek poprze. Poseł Ast, przedstawiając stanowisko PiS, ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu, oświadczył, że jego klub jeszcze nie ma stanowiska, zajmie je po debacie. SLD i Solidarna Polska zapowiedziały poparcie ustawy. Dzisiejsze głosowanie nie było więc dla nas niespodzianką – sejmowa arytmetyka jest prosta.
Główny argument krytyków był zarazem argumentem najsłabszym. Był to zarzut natury legislacyjnej – dokładnie taki, że proponowana przez nas zmiana wymaga dodatkowych zmian, m.in. w kilku innych przepisach Kodeksu Spółek Handlowych. Czyli idea może i słuszna, ale projekt trzeba poprawić. Ale to jest właśnie argument za skierowaniem projektu do prac w komisjach, a nie za jego odrzuceniem. Przecież po to właśnie są prace w komisjach, żeby dopracowywać i szlifować projekty ustaw. Dlatego proces legislacyjny jest wielostopniowy.
Drugi powtarzający się argument był taki, że w styczniu 2009 roku obniżono już wymagany kapitał założycielski dla spółek z o.o. z 50 tys. do 5 tys. złotych, i w okresie do końca 2011 tempo wzrostu liczby tych spółek było porównywalne z wcześniejszymi latami. Tak, to prawda. Tyle tylko, że tę zmianę Kodeksu Spółek Handlowych wprowadzono w momencie, kiedy trwała pierwsza fala kryzysu. Być może ci, którzy użyli tego argumentu, powinni zadać sobie wcześniej pytanie, jaka byłaby dynamika zakładania spółek, gdyby w 2009 roku wymagany kapitał pozostał na poziomie 50 tys. zł.
Przepadł kolejny potrzebny projekt. Byłaby to zmiana o charakterze nie tylko ilościowym, ale też jakościowym. Poprzednio zmniejszono minimalną wysokość kapitału zakładowego z bardzo dużej kwoty (50 tys. zł) do dużej kwoty (5 tys. zł). W dalszym jednak ciągu w świadomości społecznej założenie spółki wiąże się z koniecznością wniesienia kilku tysięcy złotych. „Spółka za złotówkę” mogła stać się bodźcem do tworzenia nowych firm w formule spółki z o.o. Niestety tak się nie stanie.