Wystąpienie do władz Unii Europejskiej przeciwko własnemu rządowi może i jest kontrowersyjne. Ale jeśli minister Rostowski nie wycofa się ze swojego stanowiska, będziemy musieli to zrobić.

REKLAMA
Chodzi o możliwość odliczania przez przedsiębiorców VAT-u od kupionych przez nich czy leasingowanych samochodów i kosztów ich eksploatacji – czyli paliwa czy serwisowania. Prawo unijne jest w tej sprawie jasne: jeśli podatnik kupuje coś, co będzie wykorzystywał w działalności gospodarczej, może odliczyć 100% VAT-u, który przy okazji tego zakupu zapłacił. Ale Komisja Europejska może zrobić wyjątek. Może, ale tylko wtedy, kiedy służy to albo uproszczeniu poboru VAT-u, albo zapobieganiu uchylania się od opodatkowania – czyli, mówiąc prościej, oszustwom podatkowym. Polska już raz wywalczyła możliwość odstępstwa od tej dyrektywy – KE przychyliła się do rządowego wniosku z listopada 2009 roku. W efekcie dziś można przy zakupie auta odliczyć tylko 60% VAT-u, a VAT-u od paliwa nie można odliczyć wcale. Zgoda Komisji wygasa 31 grudnia 2013 roku. Dlatego minister Rostowski przygotował kolejny wniosek, który rząd już przedstawił Algirdasowi Šemecie, Komisarzowi Unii Europejskiej do spraw podatków i unii celnej, audytu i zwalczania nadużyć finansowych. Tym razem możliwość odliczenia ma być ograniczona do 50% VAT-u zapłaconego przy okazji kupna samochodu, ale nie więcej, niż 8 tysięcy złotych. 50% VAT-u można by zgodnie z wnioskiem odliczyć także od wydatków na eksploatację pojazdu i od paliwa. I miałoby tak być do końca roku 2018. Cel jest oczywisty. Tak, jak w przypadku zdecydowanej większości ostatnich posunięć ministerstwa finansów, i tym razem chodzi o reperowanie finansów publicznych. Jeśli Komisja Europejska się zgodzi, połowa zapłaconego VAT-u zostanie w państwowej kasie.
Niestety oficjalnej argumentacji z wniosku do Komisji Europejskiej nie znamy, mimo że organizacje pozarządowe wielokrotnie domagały się ujawnienia jego treści. Ministerstwo konsekwentnie odmawiało podania jej do publicznej wiadomości, choć zgodnie z polskim prawem, w tym i Konstytucją, obywatele powinni mieć dostęp do tego rodzaju informacji.
Wiemy tylko tyle, ile opublikowano na stronach rządowych. Z krótkiego oficjalnego komunikatu wynika, że celem ograniczenia ma być uproszczenie poboru podatku. Bo podatnik może mieć trudność w określeniu, czy zakupiony pojazd jest wykorzystywany głównie do celów prywatnych, czy do służbowych. „Na szczęście” mamy ministra finansów, który podatnika wyręczy, bo posiada specjalną zdolność określenia, że firmowe auta są zawsze wykorzystywane „pół na pół”. Warto dodać, że w roku 2009 dzięki tej samej zdolności minister stwierdził, że auta są wykorzystywane na cele służbowe w 60%. Co się od tamtej pory w polskich firmach zmieniło, wie tylko Jacek Rostowski.
Można się tylko domyślać jeszcze jednego argumentu rządu: że takie rozwiązanie uniemożliwi oszustwa podatkowe (bo to druga przyczyna, dla której Komisja może zrobić wyjątek). Ale to jeszcze trudniej uzasadnić. Jeśli ktoś będzie chciał wyłudzić VAT, zrobi to niezależnie od faktu, czy może odliczyć 50%, czy 100% podatku.
Takie działanie polskiego rządu nie jest niczym innym, jak wprowadzaniem kolejnej bariery w prowadzeniu działalności gospodarczej w Polsce. To nie tylko niesprawiedliwe, ale – w kontekście sytuacji budżetowej i faktu, że tylko przedsiębiorcy mogą w dobie kryzysu uratować polską gospodarkę – również nieracjonalne. Ale do takiego braku racjonalności Jacek Rostowski już nas niestety przyzwyczaił. Co więcej, to rozwiązanie stawia polskich przedsiębiorców na gorszej pozycji w rywalizacji z ich kolegami z innych krajów. Jeśli polski rząd chce, żeby miejsca pracy nie powstawały w Lublinie czy Wrocławiu, tylko w Sewilli czy Lyonie, to powinien takich wniosków składać jak najwięcej.
Dlatego Ruch Palikota wspólnie z Socjaldemokracją Polską zaapelował do ministra finansów – o czym dziś poinformowaliśmy na konferencji prasowej – aby wniosek wycofał. Jeśli tego nie zrobi, nie zawahamy się. Będziemy apelować do Komisji Europejskiej, żeby to ona broniła polskie firmy przed szkodliwymi posunięciami własnego rządu.