W cieniu konfliktu na linii Majdan – Janukowycz toczy się drugie starcie: wewnątrz samego Majdanu. Wśród trzech liderów manifestacji w Kijowie po cichu na prowadzenie wysuwa się Ołeh Tiahnybok, lider partii „Swoboda”, określany „wykształconym nazistą”, a nawet „małym Hitlerkiem”. W konsekwencji Majdan przestaje być Euromajdanem, zaczynają dominować tendencje nacjonalistyczne, a nad placem powiewają symbole UPA.
REKLAMA
Ukraińscy nacjonaliści chętnie odwołują się do ideałów Ukraińskiej Powstańczej Armii, organizacji odpowiedzialnej za bestialskie wymordowanie tysięcy Polaków w czasie II wojny światowej. Nie wahają się przed terytorialnymi roszczeniami wobec Polski – w wywiadzie dla Rzeczpospolitej Tarasenko, rzecznik skrajnie nacjonalistycznego „Prawego Sektora” otwarcie mówi: „chcemy tego, co nasze” – a sprawiedliwość jego zdaniem nakazywałaby, żeby do Ukrainy wróciły Przemyśl i kilkanaście innych polskich powiatów. Niepokojące są także incydenty takie jak ten z ubiegłego tygodnia, kiedy grupa „solidarnych z Majdanem” ukraińskich nacjonalistów wtargnęła do polskiego autokaru i zażądała od Polaków wykrzyczenia hasła żołnierzy UPA: „ Chwała Ukrainie, chwała bohaterom”.
Prozachodni Kliczko i współpracujący z Tymoszenko Jaceniuk byliby gwarancją prounijnego kursu Ukrainy – czyli realizacji celu, który stał za pierwszymi, grudniowymi protestami na kijowskim Majdanie. Jednak już wiadomo, że ani jeden, ani drugi nie obejmą teki premiera Ukrainy. Coraz bardziej prawdopodobne jest, że zostanie nim właśnie Tiahnybok. Związanego z tym zagrożenia zdają się nie dostrzegać ani politycy polskiej prawicy, ani rządzącej Platformy Obywatelskiej. Bez wahania i refleksji chętnie stoją i fotografują się u boku lidera ukraińskich nacjonalistów. To, co może nieco mniej dziwi w przypadku Kaczyńskiego, wodza partii o podobnym do „Swobody” rozumieniu patriotyzmu, jest już kompletnie niezrozumiałe w przypadku polityków PO.
Sytuacja na Euromajdanie jest dynamiczna, a Polska ma tam – jako sąsiad i jako kraj UE – wciąż sporo do powiedzenia. Jeszcze jest czas na to, żeby zrozumieć, że na Majdanie protestują, mówiąc najprościej, „dobrzy” i „źli” – i przyjąć nową strategię. Powinniśmy natychmiast skończyć z bezrefleksyjnym wspieraniem szeroko rozumianych „zmian” na Ukrainie. Konieczne jest myślenie bardziej długofalowe i działania, które będą również wewnątrz samego Majdanu wspierać tych „dobrych” – czyli ruchy prodemokratyczne, a marginalizować nacjonalistów. Bo wspierać należy tylko zmiany na lepsze.
