Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" ujawnia treść wiadomości, jaką dyrektor Teatru Muzycznego w Poznaniu Przemysław Kileiszewski wystowsował do pracowników. Mobbing okraszany rynsztokiem wulgaryzmów.
REKLAMA
"Nie mam ochoty wypisywawać Wam, co to ma być, bo to jest k..wa Wasze j...ne zadanie i nie przestanę kląć do momentu, aż k...wa nie weźmiecie odpowiedzialności za to, co robicie, albo wyp...jcie z teatru gdzie pieprz rośnie!"
Dyrektor Kieliszewski tłumaczy swoją postawę i ubolewa nad słowami, które wystosował do podwładnych "Puściły mi nerwy. Przeprosiłem adresatów. A moja groźba niewypłacenia premii się nie ziściła. Mail miał charakter wewnętrznej korespondencji, choć to oczywiście żadne usprawiedliwienie".
To jednak wierzchołek góry lodowej, pracownicy teatru zarzucają dyrektorowi działanie na szkodę instytucji, którą kieruje. Pozostaje pytanie, czy osoba posługująca się tego typu językiem może kierować jakąkolwiek instutucją i zarządzać pracą innych ludzi? Dodajmy, że Przemysław Kilszewski jest sekretarzem filii Funndacji Kultury Polskiej w Poznaniu, oraz wykładowcą Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. To połączenie wydaje się zupełnie skandaliczne.
Czy Kieliszewskiemu nie zabraknie osobistego honoru i poda się do dymisji?
Z doniesieniami dziennikarzy "Gazety Wyborczej" można zapoznać się poniżej, klikając w zamieszczony link.
Dyrektor Kieliszewski tłumaczy swoją postawę i ubolewa nad słowami, które wystosował do podwładnych "Puściły mi nerwy. Przeprosiłem adresatów. A moja groźba niewypłacenia premii się nie ziściła. Mail miał charakter wewnętrznej korespondencji, choć to oczywiście żadne usprawiedliwienie".
To jednak wierzchołek góry lodowej, pracownicy teatru zarzucają dyrektorowi działanie na szkodę instytucji, którą kieruje. Pozostaje pytanie, czy osoba posługująca się tego typu językiem może kierować jakąkolwiek instutucją i zarządzać pracą innych ludzi? Dodajmy, że Przemysław Kilszewski jest sekretarzem filii Funndacji Kultury Polskiej w Poznaniu, oraz wykładowcą Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. To połączenie wydaje się zupełnie skandaliczne.
Czy Kieliszewskiemu nie zabraknie osobistego honoru i poda się do dymisji?
Z doniesieniami dziennikarzy "Gazety Wyborczej" można zapoznać się poniżej, klikając w zamieszczony link.
