Greenpeace opublikował dziś raport ekspercki analizujący wpływ zanieczyszczeń emitowanych przez polski sektor energetyczny na zdrowie ludzi. Wyniki analiz są alarmujące! Emisje z polskich elektrowni i elektrociepłowni spalających węgiel powodują niemal 5400 przedwczesnych zgonów rocznie.
REKLAMA
W Polsce działa ponad 50 elektrowni i elktrociepłowni węglowych dużej i średniej mocy. Emitowane przez nie zanieczyszczenia można liczyć w tysiącach ton. Chcąc nie chcąc, stale jesteśmy narażeni na działanie toksycznych gazów (min. SO2 i NOx),drobnoziarnistych cząsteczek pyłów (PM10 i PM2,5) i metali ciężkich. Cząstki te pochodzą z emisji sadzy i lotnych popiołów oraz powstają wskutek przemian chemicznych tlenków siarki i azotu. Przedostają się do naszych płuc i krwioobiegu, co prowadzi do szeregu groźnych chorób a nawet zgonów. Postanowiliśmy w Greenpeace przyjrzeć się dokładniej skutkom zdrowotnym produkcji energii ze spalania węgla. Wyniki mocno nami wstrząsnęły. Polskie elektrownie i elektrociepłownie spalające węgiel zabijają 5 400 osób. Okazuje się, że w wyniku działalności polskiego sektora energetycznego umiera rocznie więcej osób niż ginie w ciągu roku na polskich drogach.
„Elektrownie węglowe są największym przemysłowym źródłem zanieczyszczeń powietrza, a praca każdej z nich wiąże się z roczną emisją do atmosfery od kilku do kilkudziesięciu tysięcy ton toksycznych związków. Wyniki analiz jednoznacznie pokazują, że roczna liczba ofiar energetyki węglowej przekracza liczbę zabitych w wypadkach drogowych. Liczby są nieubłagane: polskie elektrownie i elektrociepłownie spalające węgiel kamienny i brunatny powodują rocznie śmierć ponad 5 tysięcy osób. To tak jakby co roku z mapy Polski znikało kolejne miasteczko. Z naukowego punktu widzenia stwierdzenie, że węgiel zabija jest niestety prawdziwe – tak samo, jak to, że zabijają papierosy” – dr hab. Leszek Pazderski, chemik.
Raport „Węgiel zabija. Analiza kosztów zdrowotnych emisji zanieczyszczeń z polskiego sektora energetycznego” oparty jest o wyniki badań zespołu naukowców z Instytutu Ekonomii Energetyki i Racjonalnego Wykorzystania Energii na Uniwersytecie w Stuttgarcie. Zebrali oni najnowsze oficjalne dane odnośnie do emisji do atmosfery szkodliwych substancji, przez instalacje węglowe w Polsce. Badacze przeanalizowali ich wpływ na stan zdrowia i długość życia ludzi przy użyciu metodologii stosowanej przez Komisję Europejską i Bank Światowy, zgodnie z wytycznymi Europejskiej Agencji Środowiska i Światowej Organizacji Zdrowia.
Problem zanieczyszczenia powietrza przez emisje przemysłowe nie jest nowy. Zwraca nie niego uwagę między innymi Europejska Agencja Środowiska, która ostrzega, że ponad 90% mieszkańców zamieszkujących tereny miejskie w krajach Unii Europejskiej narażonych jest na stężenia drobnoziarnistego pyłu zawieszonego przekraczające wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia, w wyniku czego Europejczycy żyją średnio o dziewięć miesięcy krócej.
„Negatywny wpływ zanieczyszczenia powietrza na stan zdrowia populacji jest obecnie dobrze udokumentowany wynikami badań epidemiologicznych i nie budzi wątpliwości. Jednak zagadnienia dotyczące oddziaływania na zdrowie ludzi substancji toksycznych emitowanych przez zakłady wytwarzające energię ze spalanego węgla nie były do tej pory gruntownie rozpatrywane. A polski sektor energetyczny nadal jest w znacznej mierze oparty na elektrowniach węglowych. Są one źródłem zanieczyszczenia powietrza, a ich zaawansowany wiek zwiększa narażenie na szkodliwe substancje pyłowe oraz gazowe. Wobec coraz częstszego stosowania proekologicznych technologii w procesie wytwarzania energii planowanie budowy nowych elektrowni węglowych powinno być uzasadnione odpowiednim rachunkiem ekonomicznym, uwzględniającym również koszty zdrowotne związane z energetyką węglową” - dr hab. n. med. Renata Złotkowska, kierownik Zakładu Zdrowia Środowiskowego na Wydziale Zdrowia Publicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
Czas powiedzieć to głośno: produkcja energii nie musi wiązać się z tak drastycznymi skutkami, jak utrata zdrowia i przedwczesne zgony. Polska gospodarka, która do tej pory opierała się głównie na spalaniu paliw kopalnych, może zyskać na transformacji sektora energetycznego w kierunku odnawialnych źródeł i podnoszenia efektywności energetycznej. Jeszcze w tym roku rząd ma zaktualizować strategiczny dokument Polityka Energetyczna Polski do 2030r. Dokument ten wyznacza kierunek rozwoju polskiej energetyki na najbliższe dekady. Jeśli rząd, kierując się dobrem koncernów energetycznych, postawi na paliwa kopalne to w najbliższym czasie czekają nas inwestycje w kopalnie odkrywkowe i elektrownie spalające węgiel. Zapowiadane inwestycje pochłoną życie kolejnych 1100 ofiar. Czy musimy iść tą ścieżką? Eksperci, między innymi z Instytutu Energetyki Odnawialnej i Instytutu na rzecz Ekorozwoju twierdzą, że nie. I ja im wierzę, bo nie stoją za nimi wielkie koncerny, szczycące się w ramach kampanii reklamowych za grube miliony, że robią prąd „od początku do końca”. Ekspertyzy tych instytucji nie pozostawiają wątpliwości. W Polsce można poprawiać efektywność energetyczną, zwiększać udział energetyki odnawialnej i otworzyć rynek na prosumentów, czyli indywidualnych inwestorów będących jednocześnie producentami jak i konsumentami zielonej energii z przydomowych instalacji. Ścieżka demokracji energetycznej zapewni nam bezpieczeństwo energetyczne, stworzy nowe miejsca pracy i da impuls do rozwoju technologii do produkcji energii ze źródeł odnawialnych, które z roku na rok będą tańsze, o ile masowo zaczniemy z nich korzystać. Do tego potrzebna jest wola polityczna i ustawa o odnawialnych źródłach energii, której projekt od dwóch lat tkwi w ministerstwie gospodarki a na pytania kiedy ustawa wejdzie w życie, Premier Donald Tusk udziela wymijających odpowiedzi.
Kasia Guzek
