Politycy PiS zdają sobie sprawę, że najgorszy scenariusz z ich sennych koszmarów staje się rzeczywistością. Partia Jarosława Kaczyńskiego nie tylko traci poparcie dotychczasowych sojuszników ale również realne poparcie na rzecz nowych inicjatyw.

REKLAMA
Kosmetyczne zabiegi PR’owców partii już niewiele są w stanie zmienić. PiS przestał być jedyną alternatywą dla konserwatystów a coraz boleśniejsze ciosy zadawane przez byłych sojuszników podcinają skrzydła po niedawnym awansie w sondażach. Sam Kaczyński ma tego świadomość a jednak nie próbuje zahamować katastrofalnego biegu wydarzeń.
Niewolnik swojej partii
Prezes PiS przyzwyczajony przez wiele lat do bycia jedyną alternatywą dla obozu rządzącego dziś nie jest już w stanie obudzić się z letargu. Kaczyński został zniewolony sieciami powiązań i układów aparatu, który trzyma partię za twarz a jego samego traktuje jako złotego cielca do pokazywania motłochowi.
Ultimatum, które postawili mu sprzyjający komentatorzy na czele z profesor Jadwigą Staniszkis minęło a żadne działania nie zostały podjęte. PiS jest partią gdzie oprócz prezesa i starego aparatu nie pozostał już nikt. Wszyscy mający odmienne zdanie zostali z niej wypchnięci lub wyrzuceni.
Gorzej dla Kaczyńskiego, że ludzie mają tego pełną świadomość. Instrumentalne traktowanie ludzi, wykorzystywanie młodych działaczy z szczególnym uwzględnieniem kobiet, które jako „aniołki prezesa” miały być wabikiem na wyborców – to wszystko zadecydowało o odpływie realnego poparcia dla partii.
Bękart III RP
„To jest człowiek z tego samego salonu Bronisław Geremek czy Adam Michnik (…) PiS jest dzieckiem III RP. Nie jest przypadkiem, że założył je człowiek obecny przy okrągłym stole. Był nawet w Magdalence.” – grzmiał przed kilkoma dniami Rafał Ziemkiewicz. Najpopularniejszy publicysta prawej strony tymi właśnie słowami opisywał prezesa Prawa i Sprawiedliwości oraz jego partię.
Wywołać musiało to olbrzymi szok nie tylko wśród członków PiS ale również wyborców, dla których ceniony pisarz jest autorytetem. Od prawie 10 lat nikt z prawicowego obozu nie wypowiedział się tak ostro o Kaczyńskim jak były redaktor „Rzeczpospolitej”. Sam Ziemkiewicz zasłyną kilka lat wcześniej z nazwania PiS „sektą”.
Jednak bardziej niż słowa o tym, że prezes został „prawicowcem z przypadku” partii zaszkodził jej własny rzecznik. Adam Hofman otwarcie już mówi o „przedefiniowaniu” roli SLD. Twierdząc, że SLD „to nie jest już wróg”, i że koalicja z tą partią jest „dozwolona i oczywista” wywołał wściekłość wśród wyborców oraz publicysty i rysownika Jerzego Wasiukiewicza.
Wizerunkowy blamaż
Słowa Hofmana, który traktowany jest jako usta Kaczyńskiego doprowadziły do kompromitacji partii w oczach dotychczasowych zwolenników. Głoszący przez dekadę hasła o zdelegalizowaniu partii Leszka Millera, wyzywający ich od komuchów, dziś już postrzegają i traktują ją jako przyszłego koalicjanta.
Podwójna moralność Kaczyńskiego, która pierwszy raz ujawniła się w trakcie formowania koalicji z Andrzejem Lepperem (nazwanym warchołem) wraca z podwójną siłą. W przeciwieństwie do zawiązania koalicji z przestępcami i uczynienie wicepremierem największego prostaka w powojennej historii Polski, wyborcy PiS sojuszu z postkomunistami, na których od dwudziestu lat byli szczuci, Kaczyńskiemu nie wybaczą nigdy.
Historie o wyższej konieczności, pakcie stabilizacyjnym czy silnych proszkach tutaj nie pomogą. Tym bardziej, że ludzie już się nauczyli, że politykom nie można ufać a im częściej odwołują się do moralności, tym więcej mają do ukrycia. Sprostytuowani dziennikarze, hojnie wspierani partyjnymi pieniędzmi z kieszeni podatnika nie mają już żadnych kontrargumentów.
Dekapitacja w trzech aktach
Najmroczniejszy koszmar partyjnego aparatu staje się powoli rzeczywistością. Coraz częściej pojawiają się inicjatywy oddolne, na które partyjne władze nie mają wpływu. Zawiedzeni Kaczyńskim i sytuacją w państwie ludzie coraz częściej zwracają się ku nowym ugrupowaniom, które „jeszcze nie rządziły” a tym samym nie zdążyły się skompromitować.
PiS, którzy dotychczas trwał na pozycji wiecznej opozycji nie przedstawił żadnych propozycji na zmiany, które miałyby realny wpływ na życie obywateli. Przez lata krytyka rządu na przemian z okresem schodzenia w cień wystarczyła by zapewnić sobie dobre sondaże. Kaczyński nauczony przez swoich PR’owców, że im mniej mówi tym lepiej dla słupków poparcia zdał się na coś co dotychczas zarzucał rządowi – czyli tak zwane „wrzutki”.
Taką wrzutką był rząd techniczny. Mimo zainteresowania pierwszymi debatami okazał się wielką klapą. Wotum nieufności przeciągane w nieskończoność, oderwane od rzeczywistości pomysły ekspertów profesora Glińskiego oraz uderzająca sztuczność Kaczyńskiego przyniosły marne skutki.
Polacy mają już tego dość. Rosnące poparcie dla spychanego na ubocze ekscentrycznego Janusza Korwin-Mikke, który już dzisiaj przekracza próg wyborczy oraz formowany oddolnie Ruch Narodowy spędzają sen z powiek Kaczyńskiego. Zerwanie łatki partii prawicowej czy wręcz alternatywy wzbudza panikę wśród polityków partii.
Plasująca się na prawym brzegu Nowa Prawica ma pozyskać konserwatystów o wolnorynkowych preferencjach, którzy tak jak niedawno Przemysław Wipler, opuszczają PiS mimo doskonałych sondaży. Z kolei Ruch Narodowy będzie starał się odzyskać elektorat LPR, niezdecydowanych oraz osoby zawiedzione Kaczyńskim.
Narodowcy mimo niezbyt chlubnej przeszłości ich ideowych poprzedników, dziś cieszą się poparciem młodych wyborców, którzy z obawą patrzą w przyszłość. Zrzeszający takie ugrupowania jak Kobiety dla Narodu czy coraz bardziej sfeminizowany ONR skutecznie walczą z stereotypami.
Pokaz siły jakim był Marsz Niepodległości napawa strachem aparat PiS, któremu nigdy nie udało się uzyskać takiego poparcia wśród społeczeństwa. Próby przejęcia inicjatywy zakończyły się niepowodzeniem i banicją polityków oraz Gazety Polskiej.
Ostatni gwóźdź do trumny może wbić Kaczyńskiemu „Solidarność” wespół z Ruchem Oburzonych Pawła Kukiza. Wykorzystujący kościół do swoich politycznych celów PiS musi się liczyć również z zdaniem Tadeusza Rydzyka, który również zaczyna patrzeć przychylniejszym okiem na alternatywy dla PiS i politycznych odprysków tej partii.
Prawica w rękach wyborców
Do wyborów zostało jeszcze sporo czasu. Wystarczająco długo by nowe ugrupowania umocniły swoją pozycję. Nowa Prawica, Ruch Narodowy oraz „Solidarność” z Ruchem Oburzonych stają się alternatywą dla Kaczyńskiego, który w świadomości społecznej wrócił do tak zwanego salonu, o którym mówi Ziemkiewicz.
Sondaże służące głównie do kreowania wizerunku partii również ulegają sile społecznej dezaprobaty. Dla jednych niedawna wiadomość o spadku poparcia dla PiS może być znakiem, że coraz większa liczba osób zauważa wspomniane alternatywy. Jednak bardziej warto przypomnieć historię Ruchu Palikota, któremu nikt nie dawał szans a w sondażach wahał się na progu wyborczym.
Stworzona na kilka miesięcy przed wyborami partia Janusza Palikota uzyskała ponad 10% poparcia, pochłaniając część elektoratu Platformy, SLD i grupy niezdecydowanej. Posiadający coraz silniejsze struktury Ruch Narodowy, cieszący się poparciem prawicowych działaczy może w podobnym stylu zabrać PiS elektorat o socjalnych preferencjach a najbardziej konsekwentny polityk prawej strony – czyli Janusz Korwin-Mikke – liberalnych.
Ruch Oburzonych i „Solidarność” również mają szanse na rozmontowanie gnijącej partii. Jarosław Kaczyński miał już wiele szans ale wszystkie zostały zmarnowane. Polacy czekać na niego już nie mają zamiaru. Zostaje tylko pytanie do czego posunie się partia i wspierające ją siły gdy ich interesy będą zagrożone.