Z Sali Modrzewiowej widok na miasto późną październikową porą nie napawał optymizmem. Był raczej odzwierciedleniem nastrojów zmęczonego Czarownika. Odkąd pozbył się wszystkich, którzy mogli mu zagrozić, nic nie cieszyło jak dawniej. Kłótnie mieszane z lizusostwem świeżo nobilitowanych adeptów ‘sztuki’ nie pozwalały zebrać myśli, przeszkadzały. I ciągle to samo irytujące zdziwienie:
- Dlaczego nie pomogło? Zawsze słowa Mistrza działały. Dlaczego słupy stoją jak zaklęte? Już trzy tygodnie jesteśmy drudzy i to po takiej przemowie? - Powtarzali jeden za drugim.
Czarownik nie wytrzymał.
- Cisza! – wrzasnął. – Czy ma ktoś jakiś sensowny pomysł?!
Milczenie w sali przerywały jedynie westchnienia i piski Cudzoziemca.
- Znów zachwycasz się nad sobą, czy masz coś ważnego do powiedzenia? – Czarownik zapytał spokojnie, choć w jego oku pojawił się błysk. Znał już odpowiedź na swoje pytanie. W końcu czego spodziewać się mógł po Nekromancie.
- Ożywmy jakiegoś trupa – odparł Cudzoziemiec.
Grzegorz Majewski. Łodzianin, matematyk, polityk i społecznik.
Co dało drugie Expose Tuska? Nic, kompletnie nic. Okazało się, że król jest nagi, że Premier nie ma żadnego zmysłu politycznego, żadnych umiejętności krasomówczych, żadnego talentu porywania za sobą tłumów. Sondaże stoją jak słupy soli. Nie działają obietnice, nie działa pozorowanie egzekucji Ministry, nie działa ukłon w stronę lewicy w sprawie in vitro…nie działa nic.
Trzeba więc wrócić do starych sprawdzonych metod. Trzeba się trochę zantagonizować i zaprosić największego wroga na stare dobre boisko, na którym nie raz już się go ograło i po raz kolejny pokazać jaki to on jest straszny i nieobliczalny. Wystarczy trochę trotylu i wszystko wróci do normy. Założymy się, że w niedługim czasie słupki wrócą ‘na swoje miejsce’?
Dlatego przewartościować trzeba spojrzenie na kilka rzeczy.
Po pierwsze, kto zyskuje na obecności w przestrzeni publicznej tematu „Katastrofy Smoleńskiej”? Komu jest ot na rękę i jakie przynosi skutki? Kto tak naprawdę zbija na tym kapitał polityczny? Kto jest hieną cmentarną? Myślę że okaże się za 3-4 dni jak przedstawione zostaną pierwsze potrotylowe sondaże.
Po drugie, nie można zamykać oczu i uszu na samo hasło „Katastrofa Smoleńska”. Abstrahując od szukania spiskowych przyczyn tego zdarzenia, jako obywatele, nie powinniśmy godzić się na tą serię partactwa, która nastąpiła już po 10 kwietnia 2010 roku i trwa po dziś dzień. Na jakiej podstawie mamy zwalniać z odpowiedzialności osoby, które nie wywiązały się ze swoich obowiązków? Jako podatnicy mamy prawo żądać, aby instytucje które utrzymujemy wykonywały swoje zadania. Każda z nich, w tym także, a może przede wszystkim Prokuratura, ma swoje procedury, a o których przestrzeganiu, w przypadku zamiany ciał, mówić nie można.
Jako obywatel Rzeczpospolitej Polskiej domagam się respektowania Art.30 Konstytucji RP! (Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.[1]) Oczekuję, że wobec osób które podpisywały protokół odbiorczy transportu ciał ofiar katastrofy lub wobec tych którzy mogli dokonać weryfikacji, a tego nie zrobili, zostaną wyciągnięte konsekwencje. Nie jestem naiwny by wierzyć, że nagle Platforma przestanie uprawiać nepotyzm i przestanie wciskać swoich ignorantów gdzie tylko się da, ale odpowiedzialność polityczna powinna być na pewnym poziomie, a nie kończyć się awansem na Marszałkinię Sejmu.
Po trzecie, bardzo sceptycznie i krytycznie patrzeć dziś należy na dziennikarstwo. Chciałbym wierzyć w jego misję informacyjną, a nie manipulacyjną. W tłumaczenie rzeczywistości, a nie jej wykreowanie. W poszukiwanie prawdy, a nie sensacji. Żeby ktoś przypomniał jak wygląda dziennikarstwo przez wielkie „D”. Żebyśmy my politycy nie musieli stosować forteli pt. kandydat na premiera, żeby ktoś zapytał nas o poglądy, program społeczny i gospodarczy? Żeby w czasie pomiędzy pierwszym a drugim czytaniem budżetu dziennikarze i publicyści zajęli się tym, co najważniejsze z punktu widzenia codziennego życia obywateli. Mam taki apel, żeby ktoś przywrócił mi wiarę w Dziennikarstwo...
Czarownik spoglądał na lekko ruchliwe ulice miasta. Lubił wyczuwać wewnętrzny niepokój jego mieszkańców. Ludzie co chwilę szemrali sobie coś do ucha, gadali o poprzedniej nocy. Plotka głosiła, że w mieście pojawiło się Zombie. Czarownik spojrzał na Kanclerza i Lorda Skarbnika ojcowskim wzrokiem. Traktował ich jak przyjaciół, choć wiedział, że prędzej czy później któregoś będzie musiał poświęcić. Jeszcze nie w tym momencie, jeszcze nie teraz. Znów się udało.
– Macie spokojną zimę Panowie – powiedział. – Póki szybko zapadał będzie zmrok, z obawy przed Zombie ludzie znów zwrócą się do mnie o pomoc i nikt nie zapyta o wasze sprawy.