Bieda w Polsce
Bieda w Polsce interia.pl /© Panthermedia

Sylwester 2013/2014 to już jedynie mgliste wspomnienie. Mogłoby się więc wydawać, że dokonywanie podsumowań rocznych dawno już za nami. No chyba że mija jakaś rocznica, ale tym razem zostawmy krzyż w spokoju. Dziś warto zastanowić się co udało się zrobić przez ostatni rok w zupełnie innej sprawie. W lutym 2013 Polska Fundacja Pomocy Dzieciom „Maciuś” opublikowała raport pt. ”Głód i niedożywienie dzieci w Polsce”. Ostatniego dnia stycznia br. analogiczny raport przedstawił GUS… niestety gorszy we wnioskach.

REKLAMA
Co można zrobić w rok?
Można przez pół, a nawet trzy czwarte roku zajmować się sobą, jak robiła to Platforma Obywatelska. Można, najpierw grillując Gowina, a później dokonując powolnej egzekucji Schetyny, sprawiać sobie osobliwą radość, jak robił to premier Donald Tusk. Można, zaklinać rzeczywistość i okłamywać obywateli na 24 mld zł, a w rezultacie powiększyć deficyt budżetowy o 16 mld zł, jak zrobił to minister Jan Vincent Rostowski. Można, w końcu, być totalnym dyletantem i ignorantem i zamiast poważnie zająć się problemem opublikowanym przez pozarządową organizację, wysłać przeciw niej Stefana Niesiołowskiego, który ich obrazi, zdyskredytuje i każe się wypchać szczawiem.
Co ten GUS publikuje?
Fundacja „Maciuś” w swoim raporcie z zeszłego roku pisała o 800 tys. dzieci, które cierpią głód lub potrzebuje natychmiast dodatkowych posiłków. Za swoją analizę, została skrytykowana i dręczona. Nie dość, że podważana była metoda badawcza, to padały insynuacje, że wszystko ma wyłącznie związek z przypadającymi w tym czasie odpisami 1% podatku. Dziś Główny Urząd Statystyczny podaje, że w gospodarstwach domowych w Polsce jest na utrzymaniu 8,9 mln dzieci (tab.41 rap Warunki życia rodzin w Polsce str.155) z czego z powodów finansowych brak możliwości jedzenia mięsa, drobiu, ryby lub odpowiednika wegetariańskiego co drugi dzień ma 13,1% (tab.41 str.155), czyli 1 mln 165 tys. To znacznie więcej niż przedstawiała fundacja. GUS podaje również informację, że odsetek gospodarstw rodzinnych zagrożonych ubóstwem w Polsce wynosi 15,5% (tab. 51 str. 162), czyli 1 mln 380 tys. dzieci. Ciekawy jestem jakich tym razem kontrargumentów użyje mirabelkowy dietetyk, aby wyprzeć i zakłamać rzeczywistość?
Wstyd dla całej klasy politycznej?
Sytuacja przedstawiona w raporcie GUS, to kwestia, która boli najbardziej. Po to zaangażowałem się w politykę, aby takie dane były jak najniższe. To wstyd dla państwa polskiego, żeby w XXI wieku wskaźniki biedy były na takich poziomach. Oczywiście można by użyć argumentów, że to wina całej klasy politycznej, ponieważ bieda nie tworzy się z dnia na dzień. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Sojusz Lewicy Demokratycznej od lat zabiega o zwiększenie środków na pomoc społeczną i w budżecie krajowym i w budżetach gminnych. Często atakowany jest za to przez oponentów-liberałów, że faworyzuje się w ten sposób „nierobów” i obiboków. Zapomnieli chyba jednak z podstaw ekonomii, że bezrobocie w zdrowej gospodarce powinno kształtować się na poziomie 5-6%, a nie tak jak w Polsce 13,4% (znów GUS, dane z grudnia 2013). I zgoda, że pomoc społeczna to tylko lek uśmierzający ból, ale te 8%, dla których rządzący nie potrafią znaleźć alternatywy, potrzebuje go dziś i potrzebuje go dożylnie.
Może i są sprawy ważne i ważniejsze, jakieś Macierewicze czy Trynkiewicze, ale akurat najważniejsze jest to, aby bieda w Polsce nie miała twarzy dziecka.