Jestem wszystkożerna. Podobnie jak inni opętani pasją jedzenia (żyję po to, żeby jeść, w żadnym wypadku nie odwrotnie), wielbię wszystko, co świat ma mi do zaoferowania na talerzu (ok, może z wyjątkiem podrobów). Są jednak rzeczy, które powodują, że serce bije mi szybciej, krew w żyłach pulsuje mocniej, a wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach. Zaznaczam, że nie chodzi o ten typ wyobraźni, który inspiruje do ekstremalnych eksperymentów kulinarnych. Są bowiem dary tej ziemi tak nieskończenie doskonałe, że grzechem byłoby kombinować, jak by je tu ulepszyć. Smaki tak subtelne, że wymagają nadzwyczajnej wręcz kulinarnej wstrzemięźliwości, by przypadkiem ich nie stłamsić.
Wielbiciele białych i amatorzy zielonych (fioletowe jakoś nie wzbudzają emocji) są jak dwa wrogie, wojujące ze sobą plemiona. Jeśli przez przypadek zbłądził na tę stronę jakiś mężczyzna (dookoła mnie wszędzie Euro, więc rozumiem, że mogło się źle kliknąć), spróbuję to zobrazować w następujący sposób: starcie Białych z Zielonymi to jak mecz Realu Madryt z Barceloną. Ja w obu przypadkach wybieram to drugie, czyli Zielone i Barcę:)
Zdarza mi się czasami jeść szparagi białe, nie powiem, nawet nie są złe. Jednak dyskusja o wyższości jednych nad drugimi (a takie w świecie szparagofili są, proszę mi wierzyć na porządku dziennym) wyzwala we mnie zielonego fundamentalistę. Mój biały antagonista mówi, że jego są delikatniejsze w smaku, ja odparowuję, że są mdłe i nijakie, bo moje zielone ze swą lekką goryczą mają przytup i charakter. On mi na to, że jego są aksamitne i rozpływają się w ustach, ja z rosnącą irytacją, że rozpływać się w ustach, to może kaszka bebiko, a ja jestem w wieku kiedy już (jeszcze?) mogę sobie pogryźć. Biały przechodzi do estetycznego ataku. Moje są ładniejsze: malował je Manet! No i co, że malował? To jeden z jego najmarniejszych obrazów. Nic dziwnego. Taki model? Phi!
I tak dalej i tak dalej.
350 gramów ryżu (włoskiego: arborio, vialone nano, carnaroli)
2 duże szalotki
3 łyżki oliwy z oliwek
3 łyżki masła
250 ml białego, wytrawnego wina
pokrojona drobno skórka z jednej cytryny (bez białej części, bo strasznie gorzka)
sok z jednej cytryny
1- 1,5 litra bulionu warzywnego
parmezan
sól, świeżo mielony pieprz.
3.Na palniku obok tego, na którym za chwilę stanie patelnia do risotto, podgrzewam bulion warzywny do temperatury tuż poniżej wrzenia, do garnka wkładam chochlę, którą będę za chwilę podlewać ryż.
6.Dolewam wino i ciągle mieszając czekam aż się wchłonie
Kiedy ryż będzie już “wasz”, dorzućcie do niego pokrojoną w drobne paski skórkę cytryny, sok z cytryny, zmiksowane uprzednio szparagi, dwie łyżki masła.
Posolić, popieprzyć , oprószyć wiórkami parmezanu.
Buon appetito i Ave Asparagus! Do następnego i POLSKA GOLA!!!!!!!!
