Zgodnie z zasadą "nie ruszaj gówna, bo śmierdzi: nigdy nie uległam pokusie (a bywała niekiedy silna) skomentowania jakiegokolwiek tekstu opublikowanego w internetowym ścieku braci Karnowskich. Nie od dziś wiadomo, że specialite de la maison ich (nie)wesołego portaliku jest plucie, szczucie i miotanie oszczerstwami, nic w ich wykonaniu nie powinno więc dziwić. A jednak.
Dziennikarka, publicystka oraz prezenterka telewizyjna, prowadząca programy informacyjne.
Tym razem owi miłujący Boga, prawdziwi katolicy postanowili wziąć na celownik mojego redakcyjnego kolegę Andrzeja Turskiego. Panowie Karnowscy informują w swoim ścieku , że "prawdziwym powodem" odejścia Andrzeja z redakcji, było to, że w ostatnią sobotę prowadził Panoramę "po pijaku". Powołują się przy tym na "anonimowego informatora" i nikomu nie znany plotkarski portalik, który przez całkowity przypadek również należy do propagandowego arsenału medialnego dzielnych (inaczej) braci K. Pudelek prześcignięty, dno przekopane od spodu.
Portal, którego stałym repertuarem jest użalanie się nad losem "opluwanych przez reżimowe media" prawicowych polityków, dziennikarzy tudzież profesorów od Macierewicza, bez cienia skrupułów uderza w starszego, bardzo schorowanego człowieka.
Andrzej Turski nie był pijany na wizji. Andrzej ma za sobą długą i wyniszczającą walkę z chorobą nowotworową, a od roku zmaga się z cukrzycą i to ona, a nie żaden alkohol, była powodem jego złego samopoczucia w ostatnią sobotę. Hiena roku wygrana w przedbiegach - nikt wam chłopaki nie dorówna.
Na tym samym portalu czytam milion sześćset osiemdziesiąty siódmy tekst o konieczności "obrony Krzyża". Wolne żarty, wy macie gdzieś Krzyż. Wy kochacie krzyżować. Jak na prawdziwych, miłujących Boga katolików przystało.