
New Jersey Devils, nr 6 na Wschodzie i Los Angeles Kings, nr 8 na Zachodzie, zagrają w wielkim finale Pucharu Stanleya w tym roku. Devils wyeliminowali NY Rangers (4-2 w serii), a Kings rozprawili się z Phoenix Coyotes (seria 4-1).
REKLAMA
Te playoff praktycznie nie mają precedensu. Przynajmniej nie w takim stopniu i nie w tak krótkim czasie.
Faworyci padają jak muchy w gorący dzień w Arizonie, wyniki serii są w zasadzie nieprzewidywalne, a jakiekolwiek trendy, które jesteśmy w stanie zidentyfikować w danej rundzie, w następnej nie mają już racji bytu.
W tegorocznym finale spotkają się zespoły, których w tym zestawieniu nie widział chyba nikt ze znanych mi analityków NHL. Owszem, Daren Millard (gospodarz programu Hockey Central at Noon w kanadyjskim Sportsnecie) od samego początku stawiał na Kings. Owszem, dla Adama Proteau z The Hockey News czarnym koniem mieli być, i są, Devils. Ale takiej pary w ścisłym finale chyba nie wyobrażał sobie nikt.
Jak może się potoczyć seria finałowa? Który zespół jest mocniejszy w której formacji? Od czego będzie zależeć przebieg rywalizacji, która rozpoczyna się już w przyszłą środę wieczorem?
O tym będę pisał w odcinkach, od dzisiaj do środy. Wszystkie mecze rozpoczynać się będą o godz. 2:00 nad ranem, więc w przerwach między odcinkami polecam się dobrze wyspać :).
