
Poruszenie, jakie wywołała wypowiedź Bożeny Dykiel, w której aktorka skarżyła się na to, że „TVN pożydził”, z jednej strony zdziwiło mnie, z drugiej zaś ucieszyło. Zaskoczony jestem z dwóch powodów: po pierwsze, cała ta sytuacja dowodzi, że telewizja, niby dogorywające medium, wciąż ma moc, by nie powiedzieć rząd dusz i to właśnie z niej wyjęte są najbardziej nośne internetowe memy; po drugie, raptem Polacy, dotychczas kłapiący ozorem bezrefleksyjnie, zaczęli przywiązywać wagę do języka, którym się posługują i rzeczywistych znaczeń wypowiadanych przez nich słów. I właśnie to nasze, zapewne chwilowe, zainteresowanie semantyką jest powodem mojej małej radości.
