Ten kawałek okazał się samospełniającą się przepowiednią. Cham Phoenix mówiąc o wprowadzaniu zmian w życie, bardzo szybko doczekała się realizacji swoich postulatów. Trudno ją uznać za wieszczkę, raczej za kobietę, która wzięła los we własne ręce. Kiedy grime’uje “your lifes what you make it, you create it”, możecie być pewni - wie o czym mówi.
Filozof, futbolog, animator, publicysta, raper. narapie.pl i igoronco.com
Jak ją poznałem i usłyszałem gościnną zwrotkę na płycie kolegi, oniemiałem. Dotychczas nikt w Polsce czegoś takiego nie robił. W taki sposób. Ale zaraz, skąd ta utalentowana, w dodatku atrakcyjna, dziewczyna tutaj, w Polsce? Otóż, jak pewnie sie domyślacie - nie wzięła się znikąd.
Trasa Londyn - Jamajka - Londyn - Jamajka - Poznań, podczas której przesłuchała niezliczoną ilość kawałków z wszystkich możliwych zakamarków muzycznej mapy, trwała 22 lata. Wtedy to, wiedziona dobrym zdaniem, jakie wyrobiła sobie obcując z naszymi rodakami na Wyspach, chęcią na małe wakacje oraz (takie krążą legendy) dużo korzystniejszymi cenami usług stomatologicznych, przyjechała do Polski. Na dwa tygodnie. Trafiła na imprezę, poznała Mateusza i tak jakoś została na dłużej, do dzisiaj... prawie trzy lata później. Nawet jeśli idealistyczne postrzeganie Polaków, z którym Cham przyleciała nad Wartę uległo lekkiemu nadszarpnięciu, zdaje się tym zupełnie nie przejmować. Razem żyją sobie jakby cały czas mentalnie byli w Angli. Będzie dobrze, co rusz słyszę od Mateusza. I wiecie co? Jest.
Do kuchni nad klubem, który razem prowadzą, gdzie siedzieliśmy podczas ostatniej imprezy wparował Majki (dalej wymieniany jako Majkizioom) z “ej, widzieliście?” na ustach. Nie widzieliśmy. Jeszcze nigdy sie nie zdarzyło, by przed tym pojemnym przecież lokalem była kolejka. I to jeszcze taka. Zrobiliśmy zdjęcia.
Trudno w to uwierzyć jeśli zna się perypetie, z którymi musieli się borykać. Z projektu wysypywały się kolejne osoby i kluczowe, wydawałoby sie, ogniwa, a jak akurat wszystko zaczynało się układać, to na klub spadał skomasowany atak państwa polskiego. Wtedy, za każdym razem słyszeliśmy “będzie dobrze”. Więcej w tym nadziei i rozumu. Wszystko trzymało się na tej wierze w to, że się uda. I od bardzo niedawna się udaje.
Niedawno ekipa Ictus Sound związana z wytwórnią Ictus Label, zaliczyła pierwsze takie lato w ciągu siedmioletniej kariery, podczas którego non-stop koncertowali i zaliczyli wszystkie możliwe festiwale reggae, gdzie dodawali kolorytu i przede wszystkim basu. A teraz ten kawałek i klip Cham. Taki klip. Wszystko zostało zrobione na miejscu, na najwyższym pietrze budynku klubu, mieszczącym hakerspace, studio audiowizualne, w którym zmontowany został teledysk i studio nagrań, gdzie Cham nagrała, a Majkizioom wyprodukował i zrealizował “Changes”. Ogół projektów się tam znajdujących i działających na co dzień, zbudowano na przekonaniu, że jak chcesz, to możesz, ale... musisz chcieć. Tak, jak mówi Cham w kawałku.
Choć dla mnie największa zmiana polega głównie na tym, że teraz po prostu więcej osób wie o jej talencie, to nie mogę wyjść z podziwu, jak wdzięcznie weszła na scenę. Proszę bardzo, poznajcie państwo Cham.