Tomasz Machała
Tomasz Machała Fot: Mateusz Gajda/ natemat
Reklama.
Warszawiak z urodzenia i przekonania. Tu się wychował, innego miejsca do życia w Polsce sobie nie wyobraża. Cieszy go rozwój stolicy, nowe miejsca: knajpy, galerie, muzea. Ale z drugiej strony ma świadomość, że porównania do światowych stolic Warszawa nie wytrzymuje, daleko jej do energii Nowego Jorku, do urody Paryża, do możliwości Londynu.
– Mój stosunek do miasta jest więc słodko-gorzki – podsumowuje. I dodaje: – Warszawa pozwoliła mi się rozwijać, dała możliwości robienia kariery, dużo jej zawdzięczam. Jak robi się cieplej, to cieplejszy jest też mój stosunek do tych ulic. Późną jesień i wczesną wiosnę polska stolica przechodzi jednak niezbyt ładnie.
Studiował w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego i już od pierwszego roku podjął jednocześnie pracę na pełen etat w Radiu Eska. Na niektóre wykłady chodziła za niego dziewczyna, teraz żona. – Ma podpis trochę podobny do mojego – śmieje się Tomek. Na życie studenckie nie miał więc zupełnie czasu. Teraz trochę tego żałuje, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że to, co osiągnął, osiągnął także dlatego, że od samego początku nie tracił czasu. Od 2000 roku był reporterem Sekcji Polskiej BBC. Jako reporter TVN24, a potem polsatowskich Wydarzeń relacjonował życie polskiej sceny politycznej. W Polsacie przez ponad trzy lata prowadził też swój program Poranne Graffiti. W międzyczasie współpracował z „Wprostem”, a od 2012 roku jest redaktorem naczelnym serwisu internetowego NaTemat.pl

Zapytany, które medium jest mu najbliższe, odpowiada: – To są nieporównywalne wyzwania. Telewizja i prasa to zawody jednoosobowe, samodzielne starcie z materiałem – tłumaczy. Dziennikarstwo to jego zdaniem jeden z najbardziej stresujących, czasochłonnych, wymagających intelektualnie zawodów na świecie. – Choć wiem, że ktoś, kto nie spróbował robić materiału do telewizyjnego dziennika codziennie pięć dni w tygodniu, nie uwierzy – mówił kilka lat temu w wywiadzie dla Wirtualnych Mediów. To, co robi teraz, to zupełnie inna bajka: dziennikarstwo w internecie i zarządzanie dwudziestoma paroma osobami. – Nie ma porównania – podkreśla.

Stylistka Justyna Suwala komentuje

Do spodni Levi’s® 501® straight leg button-fly Tomasz Machała założył szarą marynarkę i koszulkę w paski. Podwinięte nogawki świetnie współgrają z butami za kostkę. Taki zestaw jest połączeniem elegancji i casualu co nadaje stylizacji paryskiego sznytu

Przez pierwsze miesiące pracy w NaTemat był głównie redaktorem naczelnym. Musiał sformatować produkt, dobrać i ocenić ludzi, pozyskać blogerów, nauczyć zespół jak się zdobywa newsy, jakich tekstów i jakiej pracy od nich oczekuje. Ten czas wymagał ode niego umiejętności dziennikarsko-redakcyjnych. Od kilku miesięcy skupia się na obowiązkach dyrektora zarządzającego, szefa projektu. To oznacza regularne spotkania z szefem działu sprzedaży, z projektantami, rozmowy z developerami, ze współwłaścicielami, z potencjalnymi partnerami. – Miałem dużo strachów – opowiada o swoich pierwszych miesiącach w NaTemat. – Żyłem pracą jeszcze intensywniej, niż w tej chwili. Nie wyobrażałem sobie żadnego wolnego dnia weekendowego. Byłem w ciągłym kontakcie z redakcją – opowiada. Teraz trochę odpuścił, ale kontaktu z redakcją nie traci ani na chwilę. – Całkowite wyłączenie się nie jest możliwe, bo z NaTemat łączą mnie emocje rodzicielskie – przyznaje.
logo
Fot: Mateusz Gajda/ natemat

Emocje nie łączą go już za to z polityką, a jeśli już to odczuwa wobec niej głównie znużenie. Parę lat temu jeszcze się nią pasjonował. Nie tylko polityką, ale także zajmującymi się nią mediami. – To była prawdziwa rozgrywka, na którą w dodatku media miały realny wpływ. Obserwowanie tego było fascynujące – wspomina. – Ale te „lepsze czasy” skończyły się wraz z katastrofą smoleńską, teraz to już głównie czcze przepychanki i głupie awantury. Uważa, że przez następne lata rządzić będzie Platforma, w tym meczu nie ma już więc wielkiej stawki, żadnych ciekawych graczy, a media nie mają na nic wpływu – podsumowuje. Telewizji już nie ogląda, gazety czyta z dziennikarskiego obowiązku, swoją uwagę przeniósł całkowicie do internetu. Odpoczywa, pochłaniając z żoną seriale. Wszystko, co najlepsze, od „Mad Menów” i „Grę o tron”, przez „Sherlocka”, po „True Blood”.
Zazwyczaj ubiera się w koszulę i marynarkę. Czasem zakłada krawat. Na mniej formalny strój może pozwolić tylko w te, jak ten dni, gdy nie ma spotkań z potencjalnymi klientami. Tomasz Lis napisał niedawno w naTemat, że zupełnie nie przeszkadza mu tytuł jednego z najgorzej ubranych mężczyzn. Tomasz Machała lubi zakupy, ale nie jest typem faceta, który lubi się przebierać.
Gdyby praca nie wymagała od niego elegancji, najchętniej nosiłby wygodne sportowe buty w stylu retro, jakiś model wzorowany na projektach z lat 70. Do tego dżinsy i t-shirt. – T-shirt, a nie bluza – podkreśla Tomasz Machała – bo marzy mi się, żeby zamieszkać gdzieś, gdzie temperatura raczej nie spada poniżej 20 stopni.
MIEJSCE SESJI: KUBEK W KUBEK
FOTO: Mateusz Gajda
STYLIZACJA I MAKIJAŻ: Justyna Suwala
PRODUKCJA: Zuzanna Partyka, Tamara Przystasz - natemat.pl
Tomasz Machała ma na sobie: jeansy Levi’s® 501® straight leg button-fly, koszulka: własność stylistki, buty: Vagabond, marynarka: z szafy